Minister sprawiedliwości wyraził pogląd, że Krajowa Rada Sądownictwa w jej obecnym kształcie utraciła swoją konstytucyjną tożsamość, a ponadto uznał, że do czasu rozpoznania wniosku sędziego dotyczącego dalszego orzekania po osiągnięciu wieku stanu spoczynku przez prawidłowo ukształtowaną KRS, sędzia pozostaje na stanowisku w związku z niezakończeniem postępowania w rozumieniu art. 69 § 1b zd. 3 ustawy o ustroju sądów powszechnych.
Wątpliwości i pytania
Tego rodzaju deklaracje ministra budzą mieszane uczucia. Świadczą one bowiem o tym, że minister sprawiedliwości, uznając de facto istnienie Krajowej Rady Sądownictwa, zakłada jednocześnie, że nie jest ona obecnie zdolna do podejmowania prawnie skutecznych uchwał. Stanowisko ministra sprawiedliwości rodzi tym większe wątpliwości, że pozbawiona przymiotu „legalności” Krajowa Rada Sądownictwa wciąż przecież działa, a w jej pracach biorą nawet aktywny udział posłowie i senatorowie rządzącej większości parlamentarnej. Pomimo opinii ministra Rada nie zaprzestała podejmowania przewidzianych w art. 69 § 1b ustawy o ustroju sądów powszechnych uchwał.
Czytaj więcej:
Czy w tym kontekście przedstawione przez ministra sprawiedliwości stanowisko nie powinno skłaniać wszystkich sędziów, którzy chcą nadal orzekać po osiągnięciu wieku stanu spoczynku, do rezygnacji ze składania wniosków o wyrażenie na to zgody?
Czy sędziowie ci nie powinni, zgodnie z sugestią ministra sprawiedliwości, kierować do Krajowej Rady Sądownictwa wyłącznie oświadczeń o zamiarze dalszego orzekania?
Czy w końcu sędziowie, którym Krajowa Rada Sądownictwa nie wyraziła zgody na orzekanie po osiągnięciu stanu spoczynku, nie powinni jednak domagać się dopuszczenia ich do dalszego zajmowania sędziowskich stanowisk w związku z niezakończeniem postępowania w rozumieniu art. 69 § 1b zd. 3 usp?
Skutki konsekwentnego postępowania
Znaczenie stanowiska ministra sprawiedliwości jest dużo poważniejsze, a wyrażone przez niego poglądy należy odnieść również do pozostałych ustawowych kompetencji Krajowej Rady Sądownictwa. Gdyby minister chciał być konsekwentny, musiałby uznać, że każda sprawa trafiająca dziś do Krajowej Rady Sądownictwa powinna oczekiwać na swoje rozstrzygnięcie do czasu prawidłowego ukształtowania Rady.
Tak się jednak nie dzieje. Dotyczy to zwłaszcza obowiązku rozpoznawania przez Radę odwołań sędziów od zmian podziału czynności (art. 22a § 5 i 6 usp). Rada wciąż odwołania takie rozpoznaje.
Minister sprawiedliwości nie mówi już tak jednoznacznie i konsekwentnie o konieczności oczekiwania na rozstrzygnięcie odwołań do czasu prawidłowego ukształtowania Rady, nie postuluje, by do czasu rozpoznania tych odwołań przez prawidłowo ukształtowaną KRS odwołujący się sędziowie wykonywali obowiązki dotychczasowe (zgodnie z art. 22a § 6 in fine usp).
Obecnie więc prezesi sądów nie tylko nie wykonują uchwał Krajowej Rady Sądownictwa uwzględniających odwołania od zmian podziału czynności, ale zobowiązują nawet sędziów, którzy odwołania takie wnieśli, do wykonywania zmienionych obowiązków. Prezesom nakładającym na sędziów tego rodzaju zobowiązania nie przeszkadza przy tym, że w sposób oczywisty i rażący naruszają normy art. 22a § 6usp, a więc normy, który wymagają, aby do czasu podjęcia przez Radę uchwały w przedmiocie odwołania sędzia wykonywał „obowiązki dotychczasowe”.
Jest jeszcze gorzej. Ostatnio pojawiły się informacje, że wniesionych przez sędziów Sądu Okręgowego w Warszawie odwołań od zmian podziału czynności kierownictwo sądu nie przekazało zgodnie z procedurą Krajowej Radzie Sądownictwa, lecz zwróciło je sędziom jako „niedopuszczalne”. Aż trudno uwierzyć, że do takiej sytuacji mogło dojść. Normy art. 22a § 5 i 6 usp nie przyznają wszakże prezesowi sądu kompetencji do oceny, które z wnoszonych przez sędziów odwołań są dopuszczalne, a które nie. Przepisy te nakładają na prezesa sądu wyłącznie obowiązek przesłania odwołania Krajowej Radzie Sądownictwa oraz obowiązek przekazania Radzie wraz z odwołaniem swojego stanowiska w sprawie.
Czytaj więcej:
Nie tylko sprzeczne z prawem
W świetle tych przepisów ocena dopuszczalności odwołania oraz jego zasadności nie należy do prezesa sądu, lecz wyłącznie do Krajowej Rady Sądownictwa, która może podjąć uchwałę uwzględniającą albo oddalającą odwołanie.
W tym kontekście arbitralna ocena prezesa sądu o niedopuszczalności odwołania sędziego od zmiany podziału czynności oraz połączone z tą oceną zaniechanie przekazania odwołania do Krajowej Rady Sądownictwa, mogą być uznane nie tylko za działania sprzeczne z prawem, ale także za działania mające na celu pozbawienie sędziego jego ustawowych uprawnień oraz udaremnienie wykonywania przez Radę jej ustawowych obowiązków.
Co ważne, uprawnienie sędziego do odwołania od zmiany podziału czynności nie jest czymś nowym w naszym ustawodawstwie. Takie uprawnienie przysługuje sędziom od 28 marca 2012 r. Od momentu przyznania sędziom tego uprawnienia aż po dziś dzień obowiązuje też przepis, zgodnie z którym do czasu podjęcia uchwały w sprawie odwołania sędzia wykonuje obowiązki dotychczasowe (art. 22a § 6 in fine usp).
Powstrzymać anarchizację
W świetle powyższych uwag należy chyba oczekiwać od ministra sprawiedliwości opinii, czy podejmowane obecnie przez Krajową Radę Sądownictwa uchwały w sprawie odwołań sędziów od zmian podziału czynności mają moc wiążącą, czy też do czasu rozpoznania tych odwołań przez prawidłowo ukształtowaną KRS sędziowie, którzy je wnieśli, są zobowiązani wykonywać obowiązki dotychczasowe, to jest sprzed zmiany podziału czynności (zgodnie z art. 22a § 6 in fine usp).
Za konieczne uznać należy również wyeliminowanie przypadków bezpodstawnego blokowania przez prezesów sądów wnoszenia przez sędziów do KRS odwołań od zmian podziału czynności. Jak się wydaje, tylko tego rodzaju działania mogą powstrzymać anarchizację postępowań inicjowanych odwołaniami sędziów, jak też chaos wywołany respektowaniem bądź nierespektowaniem przez prezesów sądów podejmowanych w tym zakresie przez Krajową Radę Sądownictwa uchwał.
Czytaj więcej:
Autor jest sędzią Sądu Rejonowego w Rzeszowie.