Kilka dni temu świat artystyczny, ale nie tylko, poruszyła historia pewnego utworu muzycznego. Okazało się, że nawet muzyka może być polityczna, a wolność artystyczna – jak każda inna wolność obywatelska – ograniczona. Czy „zakaz muzyczny" wystarczy, aby ludzie w końcu przejrzeli na oczy i zrozumieli, co znaczy demokratyczne państwo prawne i o co dziś toczy się gra? Stawką w tej grze są wolne sądy. Potrzebne, aby można było żyć, jak się chce, chodzić, gdzie się chce, śpiewać, co się chce i w końcu myśleć oraz mówić, co się chce.

Testament sędziego Falcone

W czasach upadku etosu sędziego, rangi tego zawodu i niszczenia niezawisłości sędziowskiej sędzia Giovanni Falcone dla wielu pozostanie niedoścignionym wzorem sędziego. Można mieć wrażenie, szczególnie obserwując to, co się dzieje na gruncie krajowym, że niestety takich sędziów już dziś nie ma... Hydra dyspozycyjności zaczyna dziś pochłaniać najważniejsze sądy i trybunały.

Czytaj też:

Destrukcyjna rewolta sędziów. PiS współwinny

Skaza na sędziach Sądu Najwyższego

Wybór przez Sejm nie sprawi, że sędzia stanie się dyspozycyjny - rozmowa z sędzią Antonim Górskim

Falcone był włoskim sędzią śledczym, który walczył z włoską mafią i udało mu się doprowadzić do największego w historii walki z mafią procesu, tzw. Maxiprocesso, przeciwko sycylijskiej cosa nostrze. Za walkę z mafią wydano na niego wyrok. Egzekucję wykonano 23 maja 1992 r. Zginął w zamachu bombowym, podróżując z lotniska odcinkiem autostrady Capaci na Sycylii. Na autostradzie na odcinku 100 m podłożono 350 kg materiałów wybuchowych, nie dając szans na przeżycie. Nie poddał się po śmierci Falcone również jego przyjaciel sędzia śledczy Borsellino, choć i jego dni były już policzone. Nie mylił się: zaledwie dwa miesiące później cosa nostra zamordowała i jego w zamachu bombowym pod domem jego matki.

Nie oddawajcie wolności

I choć sędziowie włoscy nie mieli wielkiej szansy pokonać mafii, dokonali rzeczy niesłychanej. Dzięki ich poświęceniu udało się dotrzeć do zamkniętego i dość wycofanego społeczeństwa sycylijskiego. Zastraszona społeczność, wstrząśnięta tragiczną śmiercią śledczych oraz ich determinacją, zaczęła w końcu stawiać opór mafii i ludzie zdecydowali się zeznawać. Falcone rozbił solidarność mafijną, walczył o prawdę, sprawiedliwość, ale przede wszystkim rozumiał, na czym polega niezawisłość sędziowska.

Historia walki z mafią pokazuje, że sami sędziowie nie dadzą rady pokonać hydry. Potrzebne jest zaangażowanie społeczne wyrażające się w czynnej, aktywnej postawie i odwadze. Bez społecznego przebudzenia i zrozumienia nie da się budować nowego porządku prawnego. Jednocześnie ludzie muszą rozumieć, jaką rolę odgrywają niezawisłe sądy, i w razie potrzeby stanąć w ich obronie. Wolne sądy nigdy nie będą istnieć bez wolnych obywateli. I odwrotnie: nie będzie wolnych obywateli bez wolnych sądów.

Pokusa awansu i stanowisk w sądownictwie

Dziś od naszych sędziów nie wymaga się poświęcenia życia. Sędziowie żyją i pracują w komfortowych warunkach. W większości nie potrzebują ochrony, nikt też nie wydaje na nich wyroków zagrażających im czy ich rodzinom. Dziś jednak jest inne oczekiwanie. Jest to oczekiwanie nie tylko przyzwoitości, albowiem to, czego jesteśmy dziś świadkami, nie mieści się w tej kategorii. Wybory, których dokonują dzisiejsi prawnicy, to nie są wybory w sferze obyczajowej. Trudno bowiem PRAWORZĄDNOŚĆ traktować w kategorii obyczajowej czy światopoglądowej. Dzisiejsze wybory dotyczą kwestii fundamentalnej, bo niezawisłości sędziowskiej.

Co więcej, dokonywanie tych wyborów nie wiąże się jeszcze z zagrożeniem w postaci utraty życia, pozbawienia wolności czy zagrożenia dla bezpieczeństwa. Wybory te raczej polegają na opieraniu się pokusom awansu czy objęcia kierowniczych, lukratywnych stanowisk w wątpliwych konstytucyjnie procedurach i z pogwałceniem zasady trójpodziału władzy.

Transparentny gmach Sądu Najwyższego

W okresie PRL celowo wynaturzono definicję niezawisłości sędziowskiej, ograniczając do tzw. jądra kompetencyjnego, czyli czynności orzekania, ale i w tej sferze były naciski na sędziów. Dzisiejszy problem sądownictwa to właśnie brak gwarancji ustrojowej i organizacyjnej niezależności sądownictwa. Nie ma niezawisłych sędziów bez niezależnych sądów, tak jak nie da się zbudować bezpiecznego domu bez solidnego dachu i fundamentów. Sama odwaga sędziego i jego wewnętrzne przekonanie nie wystarczy też, aby sąd był postrzegany jako niezawisły.

Sędziowie w Sądzie Najwyższym nigdy nie będą niezawiśli, jeśli jego struktura, organizacja i kierownictwo nie będą niezależne. Pierwszy prezes SN musi być osobą niemal przezroczystą, jeśli chodzi o jego relacje z politykami czy procedurę nominacyjną oraz rolę polityków przy jego wyborze. Wybór takiego kandydata leży w interesie wszystkich sędziów SN, którzy chcą uchodzić za osoby apolityczne. Wybór taki leży również w interesie polityków, aby uniknęli zarzutu kumoterstwa. W tym celu powinny być również ustanowione gwarancje proceduralne, aby taki wybór zabezpieczyć. Tylko triada gwarancji personalnych, organizacyjnych oraz orzeczniczych jest w stanie sprawić, że z zewnątrz sąd będzie postrzegany jako niezawisły.

Kilkanaście lat temu architekt projektujący gmach Sądu Najwyższego nadał mu futurystyczną, szklaną, zielonoprzezroczystą formę. Sprawiedliwość musi być widoczna, a działalność sądów transparentna. Obywatele patrzą dziś z placu Krasińskich do samego środka Sądu Najwyższego i z pewnością ocenią, czy sąd ten zachowa swą funkcję strażnika praw, czy może stanie się jedynie atrapą sądu.