W ostatnim czasie ZUS zyskał potężne narzędzia w walce z kombinatorami.
Pierwsze to zmiana przepisów nakazująca przedsiębiorcom sumowanie wynagrodzeń zleceniobiorców we wszystkich firmach po to, by był on ubezpieczony od co najmniej minimalnego wynagrodzenia. Dzięki temu po utracie zatrudnienia może liczyć na zasiłek dla bezrobotnych, a w przyszłości choćby na minimalną emeryturę. Wcześniej tysiące osób były z premedytacją zatrudniane na umowie z wynagrodzeniem 50 zł i składką ZUS liczoną w groszach. Tylko po, by od kolejnych zleceń, na znacznie wyższe kwoty, nie płacić składek na ubezpieczenia społeczne.
Więcej składek
Nie tylko ustawodawca, ale także Sąd Najwyższy pomagają ZUS. Wyroku z 21 stycznia 2016 r. (III UK 61/15) sędziowie uznali, że przedsiębiorcy nie uciekną tak łatwo za granicę przed płaceniem składek w Polsce. Okazało się bowiem, że dla nieuczciwych pośredników to niezły biznes, aby namawiać naiwnych przedsiębiorców. Niestety, będzie ich to teraz drogo kosztować, bo nie tylko stracą pieniądze wpłacone nieuczciwemu pośrednikowi za symulowanie pracy w Czechach, na Słowacji, a nawet w Anglii. Przyjdzie im także zapłacić zaległe składki w Polsce, razem z odsetkami. Dziwi wręcz zuchwałość czy może beztroska takich zachowań. Bo jak inaczej ocenić sytuację, gdy właściciel składu złomu w centralnej Polsce próbuje przekonać ZUS, że jest zatrudniony w londyńskim City na etacie i zajmuje się tam marketingiem.
Mniej wypłat
Kolejna nie mniej ważna zmiana dotyczy ograniczenia wypłat. Temu właśnie mają służyć obowiązujące od tego roku nowe zasady liczenia zasiłku macierzyńskiego w sytuacji, gdy kobieta ubezpiecza się w ZUS tuż przed porodem. Wcześniejsze przepisy pozwalały w takim przypadku za jedną składkę w wysokości 3 tys. zł uzyskać nawet 7 tys. zasiłku przez 12 miesięcy urlopu macierzyńskiego po urodzeniu dziecka. W tempie geometrycznym rosła więc liczba kobiet, które zakładały firmy tylko po to, by uzyskać wysokie świadczenie. Działało to także na wyobraźnię wielu naciągaczy, którzy pomagali ciężarnym w zakładaniu takiej firmy w zamian za często niemałą prowizję. Teraz wysokie zasiłki można uzyskać dopiero po 12 miesiącach opłacania bardzo wysokich składek. Ten sposób na wyciąganie wysokich zasiłków z ZUS przestał się więc opłacać.
Będzie jeszcze trudniej oszukać
Nieuczciwi przedsiębiorcy, którzy z nadużywania przepisów zrobili sobie metodę na zarabianie pieniędzy, mogą się spodziewać niebawem kolejnych utrudnień. Wprowadzenie minimalnej stawki wynagrodzenia godzinowego ze zlecenia w wysokości 12 zł zakończy erę konkurowania między firmami kosztem zatrudnionych. Doszło bowiem do tego, że niektóre firmy, by wygrać przetarg ścinały stawki do 2 zł za godzinę pracy.
Od początku przyszłego roku wzmocnione zostaną także uprawnienia Państwowej Inspekcji Pracy, która będzie sprawdzała godziny pracy zleceniobiorców i samozatrudnionych. Stąd zaś już tylko krok do uznania takiej osoby przez sąd za pracownika zatrudnionego na etacie.
masz pytanie, wyślij e-mail do autora, m.rzemek@rp.pl
Opinia
Andrzej Radzisław, radca prawny współpracuje z kancelarią LexConsulting.pl
Trzeba odróżnić ewidentne przypadki wyłudzeń. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że tak jest, gdy działalność gospodarcza nie jest faktycznie wykonywana, albo umowa o pracę czy zlecenie jest zawierane wyłącznie na papierze. Tylko po to, by wyłudzić świadczenie z ZUS. Bywają jednak też takie przypadki, gdy przedsiębiorca tuż po założeniu firmy albo zleceniobiorca tuż po zawarciu umowy musi iść na zwolnienie. Takie przypadki ZUS także bierze pod lupę i bywa, że odmawia wypłaty. Zgodnie z wyrokami Sądu Najwyższego nie ma nic złego w tym, że osoba dzisiaj zawierająca zlecenie i przystępująca do ubezpieczenia chorobowego wie, że za pół roku idzie do szpitala na operację. Będzie więc miała dzięki temu prawo do zasiłku chorobowego. To jest zwykłe działanie w granicach prawa i nie można nikomu czynić z tego zarzutu.