Program dodatkowego oszczędzania na emeryturę w nowych pracowniczych programach kapitałowych miał ruszyć od początku przyszłego roku. Przedsiębiorcy, którzy dopytywali się w Ministerstwie Rozwoju o szczegóły projektów, usłyszeli ostatnio oficjalną zapowiedź, że nastąpi to dopiero 1 lipca 2018 r.
– Ta informacja jest dla nas ważna, bo przystąpienie do pracowniczego programu kapitałowego spowoduje konieczność zwiększenie funduszu płac o 1,5 proc. za pracownika – mówi Arkadiusz Pączka, ekspert Pracodawców RP. – Dlatego rekomendujemy, aby każdy przedsiębiorca uwzględnił wzrost kosztów zatrudnienia o te 1,5 proc. od połowy przyszłego roku. Ciągle jednak nie znamy szczegółów nowych przepisów, a trzeci i czwarty kwartał to w każdej firmie okres planowania budżetu na kolejny rok. Pracodawcy negocjują podwyżki z załogą i nie wiedzą, na czym stoją. Dlatego im szybciej poznamy zapowiadane przez rząd projekty, tym lepiej.
Legislacyjna kumulacja
Informatorzy „Rz" donoszą, że nowy termin wejścia w życie przepisów może być już nieaktualny. W ostatnich dniach w rządzie zaczęto mówić o przesunięciu startu reformy na 2019 r.
Za przełożeniem wdrożenia PPK przemawia kalendarz kolejnych reform w systemie ubezpieczeń społecznych przygotowanych przez ten rząd. Pierwsza dotyczy przywrócenia wieku emerytalnego 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn od 1 października 2017 r. Zakład Ubezpieczeń Społecznych będzie miał wtedy dużo pracy z obsługą ponad 300 tys. dodatkowych emerytów, którzy skorzystają z obniżenia wieku emerytalnego.
Trzy miesiące później, od 1 stycznia 2018 r., wejdzie w życie kolejna niemała zmiana wprowadzająca jeden przelew do ZUS, ale także przewidująca zmiany w systemie informatycznym Zakładu dotyczącym zasad rozliczania zaległych składek.
Jak by tego było mało, w połowie 2018 r. lekarze mają przestawić się z papierowych na wyłącznie elektroniczne zwolnienia lekarskie, które mają ułatwić kontrolowanie osób korzystających z krótkich okresów absencji chorobowej.
Strzeżona tajemnica
Niepokój pracodawców wzbudza także całkowity brak przejrzystości procesu legislacyjnego nad nowymi przepisami. Kiedy wicepremier Mateusz Morawiecki zaprezentował założenia reformy 4 lipca 2016 r., czyli już przed ponad rokiem, Ministerstwo Rozwoju, które pracuje nad projektem, nie przedstawiło już żadnego oficjalnego dokumentu w tej sprawie.
Z przecieków, do których dotarła „Rzeczpospolita", wynika jednak, że kolejne wersje zmian przewidują istotne modyfikacje pierwotnych założeń. Znacząco wzrosła bowiem dodatkowa składka, jaką w wyniku negocjacji z załogą pracodawca będzie dokładał do 1,5 proc. składki obowiązkowo wpłacanej do PPK. W pierwotnej wersji projektu był to tylko 1 proc. W wersji z maja było już 2,5 proc. ekstra składki. Doliczając obowiązkowe 1,5 proc., oznacza to łącznie 4 proc. wzrostu funduszu płac. ©?
Masz pytanie, wyślij e-mail do autora: m.rzemek@rp.pl
Opinia
Jeremi Mordasewicz, ekspert Konfederacji Lewiatan
Największe polskie firmy pytają nas, od kiedy zaczną obowiązywać nowe przepisy i ile wyniosą dodatkowe składki na emerytury pracowników. Jak mamy im radzić, skoro rząd nie przedstawił jakichkolwiek projektów w tej sprawie i może się okazać, że dodatkowa składka płacona obowiązkowo przez pracodawcę zamiast deklarowanego 1,5 proc. wynagrodzenia pracownika w ostatecznej wersji zmian wyniesie 1,2 albo 3 proc. Jeśli rząd nie przedstawi projektów do końca wakacji, to wdrożenie reformy powinno zostać przesunięte na 2019 r. Tuż po wakacjach pracodawcy siadają bowiem z pracownikami do negocjacji podwyżek płac od nowego roku. A jak można prowadzić takie negocjacje, jeśli nie wiadomo, czy w połowie roku nie wzrosną koszty zatrudnienia pracowników. Teraz, gdy nic nie wiemy, mnożą się same znaki zapytania. A zegar tyka.