Przełom maja i czerwca to czas kształtowania budżetu państwa na przyszły rok, a w Rady Dialogu Społecznego toczą się właśnie negocjacje płacowe. Pojawiają się też pierwsze doniesienia o przybliżonej wysokości składek dla osób prowadzących pozarolniczą działalność gospodarczą na przyszły rok. Chodzi zarówno o tych, którzy korzystają z preferencji (dla nich liczy się wysokość minimalnego wynagrodzenia) oraz tych płacących pełne składki (dla których ważna jest prognozowana wartość przeciętnego wynagrodzenia).
Czytaj więcej:
Niska podstawa
Schemat co roku wygląda identycznie. Podobne są też reakcje na pierwsze wyliczenia. Dominuje oburzenie przeplatane propozycjami, jak tej grupie ulżyć. Często pojawia się np. argument o dobrowolności składek do ZUS.
Tymczasem to nie prowadzący pozarolniczą działalność gospodarczą ponoszą największe obciążenia składkowe. Z odpowiedzi na interpelację poselską wynika, że w 2022 r. tzw. przypis należności do ZUS na ubezpieczenia emerytalne i rentowe dla ubezpieczonych z tytułu bycia pracownikiem wyniósł blisko 203 mld zł, dla zleceniobiorców było to 8,4 mld zł, natomiast dla prowadzących działalność – 14,5 mld zł.
– Na podstawie tych danych, po uwzględnieniu liczby ubezpieczonych w każdej grupie, można policzyć przeciętną podstawę wymiaru składek (na ubezpieczenie emerytalne i rentowe) w minionym roku. W efekcie, dla pracowników wynosiła ona 5256 zł, a dla prowadzących działalność 2564 zł, czyli była ponaddwukrotnie niższa niż dla osób zatrudnionych na umowie o pracę i o ponad 450 zł mniejsza niż płaca minimalna, którą w 2022 r. ustalono w kwocie 3010 zł – oblicza dr Tomasz Lasocki z Wydziału Prawa i Administracji UW.
Czytaj więcej
Reforma PIT ma obniżyć klin podatkowy. Jednak zmiany są zbyt małe, by samozatrudnienie straciło n...
Zdaniem Łukasza Kozłowskiego z Federacji Przedsiębiorców Polskich ten wynik nie jest zaskoczeniem.
– Nasz system po prostu jest niewłaściwie skonstruowany. I nie chodzi tylko o relację obciążeń pracowników do prowadzących działalność. Dla znacznej grupy przedsiębiorców składki są naprawdę niskie w porównaniu z osiąganymi zarobkami. Zdarza się jednak, że są dla firmy dużym obciążeniem. W efekcie przy niskich przedziałach przychodowych system ubezpieczenia społecznego generuje największe obciążenia spośród wszystkich aktywności ekonomicznych, a przy najwyższych zarobkach płacone są proporcjonalnie najniższe składki – wskazuje ekspert FPP.
Zwraca też uwagę na jeszcze inny aspekt.
– Płacący niskie składki z tytułu prowadzenia pozarolniczej działalności gospodarczej, które są nieproporcjonalne do ich zarobków, dostaną też dofinansowanie do minimalnej emerytury z pieniędzy publicznych. Państwo częściowo sfinansuje zatem takim osobom świadczenie. I to w sytuacji, gdy faktycznie stać ich na opłacanie wyższych należności do ZUS – dodaje.
Tomasz Lasocki wskazuje z kolei, że biorąc pod uwagę prognozy dotyczące stopy zastąpienia na kolejne lata, jedni i drudzy dostaną najpewniej minimalną emeryturę.
Zdaniem dr Lasockiego dane potwierdzają, że osoby prowadzące pozarolniczą działalność w Polsce, wbrew temu, co powtarza się w przestrzeni publicznej, również należą do uprzywilejowanych.
– Obalają mit o tym, że samozatrudnieni dźwigają na swoich barkach ciężar systemu emerytalnego, płacąc przy tym bardzo wysokie składki – mówi.
Tymczasem, jak wskazuje, to za przeciętnego pracownika odprowadza się dwa razy większe należności do ZUS.
– Przywilej prowadzącego działalność polega na tym, że mimo to najprawdopodobniej otrzyma on taką samą emeryturę jak statystyczny pracownik – dodaje.
Ekspert odpiera też uwagi, że przedsiębiorcy to jednak często osoby, które dają zatrudnienie (w tym partycypują w kosztach składek pracowników) i ponoszą większe ryzyko, dlatego powinni mieć mniejsze obciążenia z tytułu składek.
– Dwie trzecie osób prowadzących działalność gospodarczą nikogo nie zatrudnia, więc nie jest to trafny argument. Poza tym ulga z tytułu tworzenia miejsc pracy powinna trafiać do tych, którzy je faktycznie kreują, a temu służą w pierwszej kolejności mechanizmy podatkowe. Paradoksalnie, na obecnych rozwiązaniach zyskują ci, którzy zatrudnienia pracowniczego nie dają, lecz proponują współpracę „biznesową”. Przypominam też, że w imię zasady solidarności składka nie służy tylko płacącym, ale finansuje świadczenia tych, którzy już nie są aktywni zawodowo – wskazuje.
Jak ulżyć
Doktor Lasocki sugeruje, że podmiotom oferującym pracę można byłoby ulżyć poprzez powiększenie np. o 25 proc. kosztu zatrudnienia pracowniczego, dzięki czemu wydatki na tworzenie miejsc pracy wyróżniałyby się spośród innych kosztów uzyskania przychodu.
Z kolei zdaniem Łukasza Kozłowskiego warto ujednolicić system.
– Od dawna uważam, że dobrym rozwiązaniem byłoby opłacanie składek na ubezpieczenia społeczne proporcjonalnie do dochodu, od jego części. Byłoby to wówczas powiązane z faktyczną sytuacją finansową przedsiębiorcy –wskazuje ekspert FPP.