Taka wrzutka dość nieoczekiwanie znalazła się w ustawie o świadczeniu wspierającym, którą na ostatnim posiedzeniu przyjął Sejm.

Przypomnijmy, że pod hasłem mały ZUS plus kryje się możliwość opłacania składek na dogodniejszych zasadach. Dotyczy to przedsiębiorców, których przychód w poprzednim roku kalendarzowym nie przekroczył 120 tys. zł.

W kontekście preferencji ważny jest także dochód jako podstawa kalkulowania składek. Jak go wyliczyć? Po pierwsze, trzeba ustalić przeciętny miesięczny dochód z działalności gospodarczej w poprzednim roku. W tym celu należy podzielić roczny dochód z działalności gospodarczej przez liczbę dni prowadzenia jej, a uzyskany wynik pomnożyć przez 30. Następnie przeciętny miesięczny dochód należy pomnożyć przez współczynnik 0,5. I w końcu trzeba sprawdzić, czy rezultat nie jest niższy niż 30 proc. minimalnego wynagrodzenia za pracę w danym roku i czy nie przekracza kwoty 60 proc. prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia ustalonego na dany rok.

Już w ubiegłym roku wielu przedsiębiorców wyczerpywało swój trzyletni okres korzystania z preferencji. A w następnych latach uprawnienia mieli tracić ci, którzy weszli do ulgi odpowiednio później. Dlatego rzecznik małych i średnich przedsiębiorców jakiś czas temu w liście do premiera apelował o zniesienie zapisu ograniczającego (do trzech lat) korzystanie z prawa do tej ulgi. Jak argumentował, w przeciwnym razie odbije się to negatywnie na biznesie w naszym kraju, szczególnie na małych firmach.

Posłowie co prawda ograniczenia czasowego nie wyeliminowali, ale wydłużyli o rok możliwość korzystania z preferencji. Eksperci krytycznie oceniają tę zmianę.

Zdaniem Jeremiego Mordasewicza z Konfederacji Lewiatan można byłoby wydłużyć do roku tzw. ulgę na start (obecnie jest to sześciomiesięczny okres bezskładkowy), ale jednocześnie zrezygnować z pozostałych preferencji w opłacaniu należności do ZUS.

– Negatywnie wpływają one na konkurencję na rynku. Stawiają też w gorszej sytuacji pracowników wykonujących często tę samą pracę co samozatrudnieni. I dodatkowo wpływają negatywnie na przyszłe świadczenia osób prowadzących działalność, do których ostatecznie będzie musiało dopłacać państwo – argumentuje ekspert.

Z kolei w ocenie Łukasza Kozłowskiego z Federacji Przedsiębiorców Polskich zamiast ulg w składkach powinniśmy przede wszystkim tworzyć reguły optymalne zarówno dla małych, jak i większych biznesów.

– Nie jestem za wdrażaniem prowizorycznych rozwiązań. Uważam, że należałoby wprowadzić reformę systemową opierającą się na powiązaniu składek w proporcji do dochodu z działalności, od jego części. Byłoby to wówczas powiązane z faktyczną sytuacją finansową przedsiębiorcy. Tworzenie ulg w składkach byłoby wówczas po prostu zbędne – wskazuje.

Etap legislacyjny: ustawa skierowana do Senatu