Była połowa 2022 r., gdy Donald Tusk zapowiedział, że do wyborów (tych w październiku 2023 r.) przedstawi precyzyjny projekt pilotażu czterodniowego tygodnia pracy. Sam program miał się zaś – po ewentualnej wygranej – rozpocząć „jak najszybciej”.
Od obietnicy do pilotażu
Kilka tygodni później „Rzeczpospolita” zapytała w sondażu, co Polacy sądzą o samej idei skrócenia czasu pracy. Prawie połowa (46,6 proc.) ankietowanych powitała ją z radością, ponad jedna czwarta była zdania, że czas pracy… nadal powinien wynosić osiem godzin przez pięć dni w tygodniu, a niewiele więcej z nas nie wiedziało, co o tym myśleć.
Ówczesna zapowiedź stała się także – efekt uboczny – miarą czasu realizacji obietnic wyborczych obecnego rządu. Dziś bowiem wiemy, że „jak najszybciej” to dwa lata. Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej ogłosiło właśnie listę 90 pracodawców, którzy wezmą udział w pilotażowym programie skrócenia czasu pracy. Zacznie się on z początkiem 2026 r., potrwa rok, obejmie ok. 5 tys. pracowników i będzie nas – podatników – kosztował 49 999 291,31 zł.
Czytaj więcej
Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej ogłosiło listę pracodawców, którzy zakwalifikow...
Administracja na preferencyjnych warunkach
Tym samym Polska dołączyła – słusznie – do licznego już grona krajów, które taki system testowały. Tylko że tam przedsiębiorstwa, które korzystały z pomocy rządowych funduszy musiały – jak na przykład w Hiszpanii – znaleźć sposoby na zwiększenie produktywności, aby zrekompensować przekroczenie kosztów płac. U nas? Ministerstwo jako główny warunek stawia brak zmian w warunkach zatrudnienia i wysokości płac pracowników.