Zmuszony do ojcostwa chce pozwać klinikę in vitro. Bezprecedensowa sprawa w Polsce

Mężczyzna, który wraz z partnerką zdecydował się na skorzystanie z usług kliniki in vitro i zamrożenie zarodka, po rozstaniu dowiedział się, że zostanie ojcem. Teraz rozważa pozwanie placówki za przeprowadzenie transferu bez jego zgody.

Publikacja: 23.04.2025 04:50

Dziecko trojga rodziców przyszło na świat dzięki terapii MDF

Dziecko trojga rodziców przyszło na świat dzięki terapii MDF

Foto: Adobe Stock

Mężczyzna wraz ze swoją ówczesną partnerką zdecydowali się na oddanie swojego materiału genetycznego do kliniki in vitro, w której przeprowadzono procedurę utworzenia zarodka. Jakiś czas po rozstaniu kobieta poinformowała go, że jest w ciąży.

– Okazało się, że w klinice przeprowadzono zabieg transferu zarodka do ciała matki, na podstawie pisemnej zgody, której rzekomo udzielić miał nasz klient. Z poczynionych ustaleń wynika, że była partnerka, już po rozstaniu stron, podrobiła jego podpis, zaś klinika dokonała procedury – mówi „Rzeczpospolitej” mec. Monika Wiśniewska z kancelarii Sadkowski i Wspólnicy.

Adwokat podkreśla, że takie działanie placówki było zaskakujące, bo zasadniczo obie strony powinny wcześniej stawić się w niej, aby podpisać zgodę na dokonanie transferu.

Ostatecznie kobieta urodziła dziecko, a badania potwierdziły, że jego biologicznym ojcem jest klient kancelarii.

Czytaj więcej

„Hodowla ludzi”. Jest finał procesu za słowa o in vitro w podręczniku do HiT

Coraz powszechniejsze zjawisko „forced fatherhood”, czyli zmuszenie do ojcostwa. Mężczyźni płacą alimenty  

Z ustaleń mec. Wiśniewskiej wynika, że w Polsce nie było jeszcze przypadku, w którym mężczyzna – w podobnej sprawie – pozwałby klinikę in vitro z tytułu „roszczenia regresowego”, czyli pozwalającego odzyskać kwoty, które sam musi wydać na zaspokojenie roszczenia kogoś innego. W tym przypadku – zapłacenia alimentów. Bo – jak przewiduje adwokat – sąd zapewne niedługo zasądzi je na rzecz dziecka, które już się urodziło, zaś okoliczności jego poczęcia nie będą miały w tej sprawie znaczenia.

– Sąd bowiem prawdopodobnie – jak miało to miejsce w innej, podobnej sprawie o alimenty – weźmie jedynie pod uwagę fakt, że dziecko jest uprawnione do alimentacji, ma swoje usprawiedliwione, comiesięczne potrzeby, a rodzice – niezależnie od ich woli i intencji – są zobligowani te potrzeby zaspokajać – przewiduje mec. Wiśniewska.

Według jej relacji przy analizie orzecznictwa w podobnych sprawach w innych krajach okazało się, że zjawisko to w Europie i na świecie stało się na tyle powszechne, że zyskało już swoją nazwę – „forced fatherhood”. Mecenas wskazuje, że do podobnych przypadków dochodziło już chociażby w Stanach Zjednoczonych, Izraelu, Wielkiej Brytanii, Grecji, a w sprawach tych kobiety albo podrabiały podpisy byłych partnerów, albo po odbytym stosunku z zabezpieczeniem wykradały ich materiał genetyczny celem zajścia w ciążę.

Czytaj więcej

Ksiądz skazany za nazwanie dzieci z in vitro "produktem i zwierzyną"

Pozwy przeciwko klinikom in vitro o odszkodowania i zadośćuczynienia dla ojców zmuszonych do rodzicielstwa 

– We wszystkich tych sprawach sądy nakazywały płacenie alimentów. Wielokrotnie jednak dochodziło do zasądzenia od klinik in vitro – w przypadkach oczywiście związanych z ich udziałem – odszkodowań i zadośćuczynień na rzecz ojca. Niekiedy również sądy zasądzały zadośćuczynienia od matek na rzecz ojców – są to jednak, zgodnie z naszą wiedzą, sytuacje incydentalne – komentuje mec. Wiśniewska.

– Efektem są kontrowersyjne sytuacje, jak ta w Radomiu z 2024 roku, w której to sprawie ojciec, pomimo iż nie zgodził się na transfer zarodka byłej żony do jej organizmu, po uzyskaniu przez kobietę zgody sądu rodzinnego (w miejsce zgody ojca) został obciążony obowiązkiem alimentacyjnym wobec narodzonego dziecka – relacjonuje mecenas.

I podkreśla, że w takich sytuacjach niejednokrotnie może również dojść do pozbawienia władzy rodzicielskiej ojca, a tym samym pozbawienia go wpływu na jakiekolwiek wybory w kwestii np. wyboru placówek edukacyjnych, w opłacaniu których będzie musiał uczestniczyć.

Ekspertka ds. prawa medycznego: in vitro nie powinno się przeprowadzać tylko na podstawie podpisanej zgody

Podobnie na sprawę patrzą ekspertki w dziedzinie prawa medycznego. Zdaniem mec. Karoliny Seidel z Kancelarii Adwokackiej kluczowy może okazać się fakt zaniedbania ze strony kliniki, w którym przeprowadzono in vitro.

– W zawieranej umowie placówka powinna rozpisać wszystkie etapy tej procedury i wyjaśnić, jaki udział w nich mają obie strony. Jeśli klinika nie zadbała o osobiste stawiennictwo kobiety i mężczyzny, nie odebrała osobiście zgód od ich obojga, to może odpowiadać z kodeksu cywilnego i zapłacić odszkodowanie za nienależyte wykonanie zobowiązania, jakim było legalne przeprowadzenie procedury – wyjaśnia prawniczka.

Jej zdaniem w sprawie można byłoby też rozważyć pociągnięcie kliniki do odpowiedzialności deliktowej z kodeksu cywilnego, który stanowi, że kto wyrządził szkodę drugiej osobie, zobowiązany jest do jej naprawienia. A także mówić o naruszeniu praw pacjenta, za co z kolei można domagać się zadośćuczynienia.

Mec. Seidel ocenia, że w polskim orzecznictwie trudno znaleźć podobne przypadki, bo problemy związane z przechowywaniem i wykorzystaniem zarodków w procedurze in vitro też są nowe.

Czytaj więcej

Po 8 latach wraca finansowanie in vitro w Polsce. Resort przedstawił szczegóły

Ustawa o leczeniu niepłodności nie nakazuje obecności ojca, ale taka jest praktyka 

Ważny dla rozstrzygnięcia sprawy może okazać się kształt przepisów ustawy o leczeniu niepłodności. 

– Praktyka pokazuje, że przy wszelkich procedurach związanych z in vitro kliniki wymagają osobistego stawiennictwa obu tych osób i podpisania tej zgody w obecności pracownika kliniki. Jednak trzeba zauważyć, że bezpośrednio nie wynika to z przepisów ustawy, więc przypuszczam, że gdyby doszło do procesu, klinika będzie podnosić właśnie ten argument – zauważa mec. Izabella Borkowska z Kancelarii Adwokackiej.

Jako praktyk podkreśla przy tym, że przy procedurze in vitro kliniki kładą jednak duży nacisk na obecność zarówno biorczyni, jak i dawcy na każdym jej etapie, aby została im ona dobrze wyjaśniona.

Tłumaczy, że partnerzy najpierw – w obecności lekarza – wyrażają pisemną zgodę na pobranie komórek i przeznaczenie ich do obranego przez nich celu. Dopiero później oboje wyrażają zgodę na transfer zarodka. – Ze względu na dbałość o tę kwestię przyjmuje się, że zarówno kobieta, jak i mężczyzna także przy okazji wyrażania tej zgody powinni być obecni w klinice – zauważa.

Jeśli ojciec nie zgadza się na transfer zarodka, wystarczy zgoda sądu? 

Zdaniem części komentujących kontrowersyjna wydaje się kwestia możliwości wydania – w przypadku braku zgody ojca – sądowej zgody zastępczej. Mec. Seidel nie popiera praktyki uzyskiwania jej w takich przypadkach. Podkreśla, że jest ona uzasadniona, kiedy np. dziecko trafia do szpitala i nie można uzyskać pozwolenia rodziców na transfuzję krwi czy inną procedurę.

– W przypadku in vitro bez zgody ojca trudno mi sobie wyobrazić, jakie wyższe dobro miałoby zostać chronione. Oczywiście, jeśli kobieta starałaby się o jej uzyskanie, mogłaby podnosić różne argumenty, np. fakt, że jest już w wieku, w którym wykorzystanie zarodka stanowi dla niej ostatnią szansę na macierzyństwo. Takie argumenty byłyby jednak według mnie mocno dyskusyjne – mówi ekspertka.

I przypomina, że „wyrażenie zgody zastępczej” oznacza w praktyce podjęcie za mężczyznę decyzji o tym, że zostanie on rodzicem. Aby tego uniknąć – jak zauważa – po rozstaniu z partnerką warto zadbać o to, by utworzony zarodek nie mógł zostać wykorzystany bez zgody obu stron.

Prawo rodzinne
Dawca spermy będzie musiał płacić alimenty
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem
Społeczeństwo
USA: Kobieta urodziła nie swoje dzieci. Jest pozew
Prawo w Polsce
Będzie żałoba narodowa po śmierci papieża Franciszka. Podano termin
Zawody prawnicze
Jeden na trzech aplikantów nie zdał egzaminu sędziowskiego. „Zabrakło czasu”
Praca, Emerytury i renty
Zmiany w płacy minimalnej. Wiemy, co wejdzie w skład wynagrodzenia pracowników