To sedno zakończonego przed Sądem Najwyższym procesu o ochronę dóbr osobistych, w tym przypadku z pozwu byłej prezes fundacji. Te same zasady powinny dotyczyć też spółek.

Napastliwe posiedzenie

Prezes, współfundatorka fundacji zajmującej się pomocą dla dzieci, wystąpiła z pozwem o zobowiązanie fundacji do jej przeproszenia w liście podpisanych przez członków zarządu oraz rady programowej fundacji za naruszenie jej czci i dobrego imienia na skutek zawarcia w protokole rady programowej krzywdzących informacji o sposobie sprawowania przez nią funkcji prezesa i przyczynach zmiany na stanowisku prezesa. Zażądała też skorygowania protokołu złożonego do Krajowego Rejestru Sądowego.

W protokole z posiedzenia, na którym powódki nie było (choć była zawiadomiona), wskazano, że omówiono bieżącą działalność fundacji, zasady współpracy członków zarządu oraz ocenę, że działalność prezes w ostatnim czasie nie miała już na celu niesienie pomocy podopiecznym, a jedynie demonstrację jej siły.

Sąd Okręgowy powództwo oddalił, wskazując, że protokół jak sama nazwa wskazuje stanowi sprawozdanie z jakiejś czynności np. zebrania, rozprawy, utrwalając jej przebieg. Skoro ma charakter sprawozdawczy, opisywał wystąpienia i twierdzenia osób obecnych na posiedzeniu rady programowej, więc nie można uznać, że samym jego sporządzeniem Fundacja naruszyła dobra osobiste powódki.

Reklama
Reklama

Czy protokół ten odpowiada

Sąd Apelacyjny w Warszawie w osobie sędzi Małgorzaty Kurackiej był innego zdania i uznał, że sporządzenie protokołu naruszało dobra osobiste powódki i było bezprawne w rozumieniu art. 24 § 1 kodeksu cywilnego. Chodziło o stwierdzenia, które mają charakter uogólnionych ocen stawiających ewidentnie w negatywnym świetle powódkę. Stwierdzenia, które zdaniem sądu należy usunąć ze sprawozdania, to: „współpraca zarządu w ostatnim czasie nie miała już na celu niesienia pomocy podopiecznym, a jedynie demonstrację siły pani prezes”, że jej zachowanie w ostatnim czasie „jest niestosowne dla osoby reprezentującej fundację i godzi w dobre imię organizacji, zniechęcając do współpracy osoby dotychczas jej przychylne” i wreszcie podsumowanie, że zapewnienie ciągłości działania fundacji, niesienia pomocy potrzebującym dzieciom oraz zachowanie dobrego imienia organizacji wymaga zmian na stanowisku prezesa.

– Nie wiadomo też, kto dokonał wspomnianej generalizacji, a nawet kto i kiedy sporządził protokół, w szczególności czy był pisany na bieżąco, czy sporządzony później. A ponieważ protokół był stworzony przez fundację i odzwierciedlenie pracę jej organów, fundacja odpowiada jako osoba prawna za jego treść – podsumowała sędzia Kuracka.

W konsekwencji SA zobowiązał fundację do listownych przeprosin powódki.

Co się zaś tyczy nakazania fundacji, a w konsekwencji Sądowi Rejestrowemu swoistego „wycięcia” ze złożonego protokołu jego fragmentów, to nie ma do tego możliwości prawnych. Protokół stanowi jedną całość wraz z uchwałami, których skarżąca nie kwestionuje i które nie zostały w żaden sposób na drodze prawnej podważone. Nie ma również tym samym możliwości zastąpienia tego dokumentu nowym protokołem – wskazał SA (sygn. VI ACa 354/20).

Fundacja złożyła skargę kasacyjną do SN, ale ten w osobie sędziego SN Marcina Łochowskiego na tzw. przedsądzie nie miał zastrzeżeń do wyroku SA.

Sygnatura akt: I CSK 3508/22.

Opinia dla „Rzeczpospolitej”
Dariusz Pluta, adwokat

Pozytywnie oceniając rozstrzygnięcie Sądu Najwyższego, trzeba poczynić zasadnicze zastrzeżenie. Wykładnia i stosowanie przepisów dotyczących ochrony dóbr osobistych nie może „mrozić” działalności organów kolegialnych osób prawnych i wolności debat podczas zgromadzeń tych organów. Jest jasne, że obrady takich organów nie mogą zmieniać się w „sądy kapturowe” naruszające godność czy cześć innych ludzi. Jednocześnie należy pamiętać, że istotą tych obrad jest często ostra i ujemna ocena działalności czy postaw osób funkcyjnych, efektów ich pracy. W wyniku takich debat często podejmowane są decyzje pozbawiające daną osobę pełnionej funkcji, co też stanowi realizację praw danego organu kolegialnego. Dopóki forma tych ocen i decyzji jest rzeczowa, możliwie oględna, a formułowane oceny odnoszą się do działalności danej osoby funkcyjnej w ramach osoby prawnej, unikałbym przyjmowania bezprawności działania osoby prawnej czy jej organów.