Kelnerka w czerwonej sukni i białym fartuszku podaje golonkę z pieca i kufel weizena. Obok przy stoliku gość zajada się plackiem piwosza, popijając go pilsem. Do wyboru ma jeszcze piwa alt, marcowe czy witbir. - U nas piwa poziomkowego się nie znajdzie, bo nie podążamy za modą - mówi "Rz" Jerzy Becz, prezes i udziałowiec spółki QLT Restaurant & Bar, do której należy Bierhalle, sieć restauracji serwujących własne piwo. - Wszystkie piwa warzymy zgodnie z niemieckim prawem czystości z 1516 r. Niektórzy zarzucają nam konserwatyzm, ale nie zamierzamy tego zmieniać.
Nie tylko w sezonie
Powodów do zmian nie ma tym bardziej, że pomysł QLT Restaurant & Bar na biznes przynosi efekty, a ich piwa zdobyły już około 60 nagród. Z logo Bierhalle działa sześć restauracji, a w tym tygodniu ruszy kolejna w Nowym Sączu. To pierwsze Bierhalle, które będzie działać na zasadzie franczyzy. - Traktujemy to jako pilotaż - zapowiada Becz.
QLT Restaurant & Bar ma już też podpisane umowy na otwarcie czwartego lokalu w Warszawie oraz pierwszego w Poznaniu. Oba powinny ruszyć jesienią 2015 r. Na tym się z pewnością nie skończy.
- Mamy wybrane dwie kolejne lokalizacje w Warszawie. Planujemy również otwarcie dwóch restauracji w Trójmieście. Chcielibyśmy także pojawić się w Krakowie i Szczecinie - wyjaśnia Jerzy Becz. - Interesują nas miejsca, gdzie będziemy w stanie prowadzić intensywną działalność przez cały rok, a nie tylko w sezonie turystycznym.
QLT Restaurant & Bar założyli Jerzy Becz - związany wcześniej ze spółką AmRest, która wprowadziła do Polski sieć KFC - oraz Roman Gościk, specjalista rynku nieruchomości. W 2005 r. w warszawskim centrum handlowym Arkadia otworzyli restaurację Luizjana serwującą kuchnię typową dla południowych stanów USA. W tym samym czasie w Arkadii ruszyło pierwsze Bierhalle. Pomysł, aby prowadzić restaurację warzącą własne piwa podpatrzyli w Niemczech. Stamtąd pochodzą też sprzęt do warzenia piwa oraz receptury, z których korzystają. Bierhalle rozwijało się tak szybko, że zrezygnowali z Luizjany i skupili się na otwieraniu kolejnych restauracji piwnych. Wkrótce ruszyły trzy kolejne lokale, a do Becza i Gościka dołączył inwestor finansowy, Peter Unger.
Na celowniku Chińczyków
Do tej pory QLT Restaurant & Bar tylko raz skorzystał z finansowania bankowego. Pozostałe otwarcia finansował środkami własnymi. - W przypadku lokalu we Wrocławiu, chcieliśmy sprawdzić na ile nasz biznes jest atrakcyjny dla banków - wyjaśnia Jerzy Becz. - Dostaliśmy kredyt bez większych problemów.
Średnia rentowność netto lokali Bierhalle wyniesie w tym roku 12 proc., choć są i takie, gdzie wskaźnik ten jest znacznie wyższy. - Sprzedaż własnego piwa przez restauracje generuje wysokie marże - mówi Jerzy Becz. - Z drugiej strony tak, jak w przypadku całego sektora gastronomicznego, duży wpływ na wyniki mają koszty pracownicze (QLT Restaurant & Bar zatrudnia ok. 300 osób) oraz czynsze.
W tym roku przychody właściciela Bierhalle wyniosą 23-24 mln zł, wobec 22 mln zł rok wcześniej. Za pięć lat mają sięgnąć 100 mln zł. – Nasza sieć będzie wówczas wystarczająco duża, aby rozważyć realizację zysków, np. poprzez ofertę publiczną lub sprzedaż jej inwestorowi finansowemu – ocenia Jerzy Becz.
Wprowadzeniem do siebie Bierhalle interesują się Chińczycy, Hindusi, Wietnamczycy, a ostatnio także Norwegowie. - Mamy dużo zapytań o współpracę, ale na razie koncentrujemy się na rynku krajowym - mówi prezes QLT Restaurant & Bar.
Firma szuka dla siebie drugiej nogi biznesowej. Nie wykluczone, że wrócić do pomysłu serwowania dań kuchni amerykańskiej.
Opinia dla „Rz"
Maciej Chołdrych | ekspert rynku piwa, właściciel firmy Piwoznawcy.pl
W Polsce nie brakuje małych i restauracyjnych browarów stawiających na różnorodność i innowacyjność. Ale są też firmy, jak właściciel marki Bierhalle, wierne tradycyjnym piwom. Na lagery przypada nadal niemal 90 proc. sprzedaży w naszym kraju. Dlatego oferujące je lokale mogą być spokojne o to, że nie zabraknie w nich gości, gdy minie moda na jakiś smak piwa. Mocną stroną lokali Bierhalle jest fakt, że piwa, potrawy, a także wystrój wnętrz tworzą spójną całość. Dobrym posunięciem właścicieli było również nawiązanie do lokali w Niemczech czy Czechach. Oba te kraje kojarzą się bowiem Polakom z wysoką kulturą piwną. Odwiedzanie browarów restauracyjnych jest u nas coraz bardziej popularne. Nie zabraknie więc miejsca dla kolejnych. W najbliższych latach ich liczba może przekroczyć w naszym kraju 100. Ich atutem jest duża elastyczność, mogą na bieżąco reagować na oczekiwania gości.