Suma ubezpieczenia stanowi górną granicę odpowiedzialności towarzystwa ubezpieczeń. Niedoubezpieczenie oznacza, że suma ubezpieczenia jest za niska i wypłacone odszkodowanie nie wystarczy na odbudowę mienia po szkodzie. Stąd bierze się konieczność aktualizowania sum ubezpieczenia.
– Rosnące ceny dóbr produkcyjnych, usług, surowców przy ich ograniczonej dostępności spowodowały, że praktycznie wszystkie aktywne ubezpieczenia mienia wymagają weryfikacji i aktualizacji sum ubezpieczenia. Ryzyko niedoubezpieczenia wzrosło teraz drastycznie. Czyli zwiększyło się prawdopodobieństwo takiej sytuacji, gdy suma ubezpieczenia jest nieadekwatna, zbyt niska, a tym samym odszkodowanie jest mocno ograniczone i nie pozwala na pokrycie faktycznych kosztów likwidacji szkody – mówi Łukasz Górny, dyrektor Departamentu Rozwoju EIB.
Gdy wartość majątku rośnie
Według analiz GUS, koszty budowy rosną około 14 proc. rok do roku.
Czytaj więcej:
– Kilkuletni budynek bez aktualizacji sumy ubezpieczenia może obecnie wykazywać niedoubezpieczenie na poziomie nawet przekraczającym 40 proc. Na podstawie oficjalnych danych statystycznych można stwierdzić, że budynek wybudowany w 2018 r. za 10 mln zł należałoby ubezpieczyć na około 14,5 mln zł, przyjmując wartość odtworzeniową (wysokość odszkodowania pozwalająca pokryć koszty naprawy czy odbudowy zniszczonego mienia bądź zakupu podobnego nowego – red.). Dodatkowo wielkość tę należałoby skorygować o stopień skomplikowania umowy, przeznaczenie budynku, uwarunkowania regionalne itp. – tłumaczy Paweł Chmielewski, dyrektor Działu Ubezpieczeń Majątkowych w WTW.
Trudno zakładać, że czynniki powodujące wzrost wartości odtworzeniowej budynku (np. ceny materiałów budowlanych, koszty transportu, energii, siły roboczej, niedostępność wykonawców) przestaną w najbliższym czasie oddziaływać na rynek budowlany.
– Jeśli już czegoś możemy się spodziewać, to najwyżej spowolnienia tempa wzrostu, a to może powodować pogłębienie ryzyka niedoubezpieczenia – mówi Paweł Chmielewski.
Niezbędne jest nie tylko prawidłowe wyliczenie sum ubezpieczenia, ale i okresowa ich weryfikacja. Niestety, według niektórych statystyk ponad 60 proc. ubezpieczających nie aktualizuje sum deklarowanych przy podpisywaniu umowy z towarzystwem. Z kolei ponad 20 proc. firm wykupujących ubezpieczenie podwyższa sumę, ale mniej niż wynosi wskaźnik inflacji, przy czym do absolutnej rzadkości należy podwyższenie sumy ubezpieczenia w trakcie trwania polisy.
Dzisiaj podstawowe pytanie, jakie musi sobie zadać każdy zarządzający przedsiębiorstwem czy instytucją publiczną, brzmi: czy za kwotę wskazaną w polisie jako suma ubezpieczenia możliwe byłoby dzisiaj odbudowanie zniszczonego mienia, tak by zostało ono przywrócone do stanu sprzed zniszczenia i by można było kupić sprzęty tego samego lub zbliżonego rodzaju.
– Dotyczy to zwłaszcza sytuacji, gdy ubezpieczający deklaruje ubezpieczenie majątku według wartości księgowej brutto. Wartość ta najczęściej ma charakter historyczny i dlatego jest nawet kilkakrotnie niższa niż aktualne koszty przywrócenia takiego mienia do nowego stanu – tłumaczy Łukasz Górny.
Niskie odszkodowanie, duże problemy
EIB przeprowadziło symulacje, z których wynika, że jeśli suma ubezpieczenia odpowiada wartości księgowej brutto budynków biurowych, administracyjnych, przemysłowych czy hal produkcyjnych, w dużej części przypadków będzie tak, że w razie szkody firma uzyska zbyt niskie odszkodowanie, być może nie pokrywające nawet kosztu odbudowy dachu po pożarze.
– Szkoda o średnich i dużych rozmiarach to moment, w którym kluczowy jest szybki dostęp do środków finansowych niezbędnych do przywrócenia stanu sprzed szkody. Często inne źródła kapitału niż odszkodowanie z polisy, takie jak kredyt, stają się wtedy niedostępne lub są absurdalnie drogie – podaje Łukasz Górny.
Zasada proporcji
Jak tłumaczy Włodzimierz Pyszczek, dyrektor ds. kluczowych klientów w Marsh Polska, zawierając dzisiaj umowę ubezpieczenia mienia umawiamy się z towarzystwem, że jeśli w ciągu roku zdarzy się szkoda, wówczas wypłaci on określoną kwotę na odtworzenie mienia. Określenie wysokości tej kwoty jest obowiązkiem firmy, która chce się ubezpieczyć. Jeśli wskażemy zbyt małą kwotę, wówczas nie wystarczy nam pieniędzy na odbudowę. A pokusa podania zaniżonej sumy pojawia się z bardzo prostego powodu – od jej wysokości zależy wielkość płaconej składki. Może się więc wydawać, że decydując się na niższą sumę, firma oszczędza.
Zwykle na skutek szkody przedsiębiorca nie traci całego dobytku, tylko jego część. Nie oznacza to jednak, że nie poniesie konsekwencji zaniżenia sumy ubezpieczeni.
– Zgodnie z zapisami ogólnych warunków ubezpieczenia, w przypadku niedoubezpieczenia towarzystwo stosuje tzw. zasadę proporcji. Polega to na tym, że odszkodowanie jest pomniejszane w takim samym stosunku, w jakim deklarowana suma ubezpieczenia pozostaje do faktycznej wartości mienia. Wiele towarzystw bierze jednak pod uwagę pewien margines niedoszacowania i stosuje zasadę proporcji dopiero wtedy, gdy wartość przedmiotu ubezpieczenia w dniu szkody przekroczyła 120 proc. lub 130 proc. sumy ubezpieczenia danego przedmiotu. Pomimo buforu jaki dają towarzystwa, dzisiaj przekroczenie tego progu jest całkiem realne – tłumaczy Aurelia Szymańska z CUK Ubezpieczenia.
Paweł Chmielewski twierdzi, że wśród towarzystw krążą informacje o przypadkach przedsiębiorstw, które na etapie zawierania umowy ubezpieczenia „zaoszczędziły” kilkanaście tysięcy złotych na składce, ale po szkodzie dostawały odszkodowanie niższe nawet o kilka milionów od wartości faktycznie poniesionych strat.
Co zrobić na wypadek niedoubezpieczenia
Zasada proporcji to nie jedyna reakcja towarzystw na podawanie przez klientów zbyt niskiej sumy ubezpieczenia. Towarzystwa zabezpieczają swoje interesy również innymi sposobami.
Na przykład zawężają zakres ochrony, wprowadzając bardziej ograniczające limity swojej odpowiedzialności. Mogą też bardziej rygorystycznie oceniać proste roszczenia majątkowe. Stosuje się również podwyższone stawki przy wznowieniu polisy dla klientów deklarujących sumy ubezpieczenia w takiej samej wysokości, jaka była w wygasających polisach.
Przed poważnymi konsekwencjami niedoubezpieczenia może ochronić bazowanie na aktualnej wartości odtworzeniowej.
– Pełnowartościowe ubezpieczenie jest więc „poduszką”, dzięki której w razie szkody zarówno przedsiębiorstwa, jak i organizacje (np. jednostki samorządowe czy szpitale) mogą dalej prowadzić swoją działalność – przekonuje Łukasz Górny.
Do tej pory na rynku brakowało narzędzi do wyceny majątku dla potrzeb ubezpieczeniowych. Ten problem został rozwiązany. Można już korzystać z intuicyjnych narzędzi do wyceny wartości odtworzeniowej, udostępnianych przez ubezpieczycieli i niektórych brokerów.
Jak tłumaczy Włodzimierz Pyszczek, dobre polisy, najczęściej te odbiegające od standardu, zawierane przy pomocy brokera, mogą zawierać mechanizmy zabezpieczające, ograniczające ryzyko proporcjonalnych wypłat odszkodowań, jakieś „bezpieczniki” na wypadek niedoubezpieczenia. Rozwiązania te działają jednak jedynie w pewnym zakresie. Jeśli bowiem zdarzy się szkoda całkowita (np. pożar), wówczas towarzystwo nie wypłaci więcej, niż wynosi zadeklarowana suma ubezpieczenia. Ważne jest więc aktualizowanie sumy ubezpieczenia przy każdym odnowieniu polisy.
We współpracy z innymi towarzystwami
Jeśli duży klient korporacyjny będzie zainteresowany podniesieniem sumy ubezpieczenia, towarzystwo nie zawsze będzie w stanie zaakceptować sumę w takiej wysokości, jakiej klient potrzebuje.
– W takiej sytuacji pomóc może koasekuracja, ubezpieczenie nadwyżkowe lub inny rodzaj ubezpieczenia, w którym kilka towarzystw wspólnie ubezpiecza tego samego klienta – mówi Włodzimierz Pyszczek.