To wynik wyższy o 15 organizacji niż w ostatnim kwartale poprzedniego roku. Nie jest to jednak ostateczna liczba, ponieważ osoby prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą zdecydowały się na zamknięcie działalności, a następnie ogłoszenie upadłości konsumenckiej. Z tego rozwiązania skorzystało 380 osób i nie są one ujęte w statystykach dotyczących firm. 

Przy czym, 107 wniosków o upadłość oddalono, a 1052 dotyczyło wszczęcia postępowania restrukturyzacyjnego. 

– Nie są to pozytywne sygnały, jakie płyną z polskiej gospodarki. Jeśli nałożyć na to aktualną kwotę zadłużenia firm, która wynosi 9,02 miliarda złotych i obarcza 262 tysiące podmiotów, to widać, że kryzys mocno daje się przedsiębiorcom we znaki. Funkcjonują oni w trudnych warunkach rynkowych, na które składają się coraz wyższe koszty działalności, rosnące ceny komponentów używanych w produkcji oraz niedobory kadrowe – zauważa Adam Łącki, prezes Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej.

Dane KRD wskazują, że spora część firm i działalności, które ogłosiły upadłość, miały problemy ze spłacaniem kontrahentów już od dwóch lat przed oficjalnym ogłoszeniem bankructwa. Już wtedy były notowane w rejestrze dłużników.  Największe długi po sobie zostawiły firmy z przemysłu - kwota 10 mln złotych oraz budownictwa, które ma 2 mln złotych długów.

Wielu przedsiębiorców zdecydowało się także na przeprowadzenie restrukturyzacji - firmy, które zdecydowały się na ten krok w I kwartale tego roku, nie zapłaciły wierzycielom łącznie 55 mln złotych. 

Reklama
Reklama

Druga strona, czyli kontrahenci bankrutujących przedsiębiorstw nie mają żadnych gwarancji, że ich stały partner handlowy nie napotka na swojej drodze problemów finansowych, przez które nie będzie mógł sprawnie realizować płatności za towar lub usługi. Jeśli jakaś firma będzie miała problem z otrzymaniem należnych jej środków, może skorzystać z pomocy firm windykacyjnych. Te jednak podpowiadają, że najważniejszy jest czas, a upływający czas zmniejsza szansę na wyegzekwowanie zapłaty.