Jest kilka hipotez dotyczących tego, dlaczego większa część unijnych (nie tylko polskich) banków (chociaż dotyczy to również innych instytucji) nie stosuje w procesie oceny swoich klientów bardziej zaawansowanych modeli uwzględniających więcej czynników pozaekonomicznych. Tak jak robią to chociażby w Chinach, gdzie człowiek nie jest już żadną tajemnicą. Każda z tych hipotez jest w pewnych warunkach poprawna, jak ta o ograniczeniach prawnych, ale jedna jest szczególnie interesująca: Zgodnie z tą hipotezą nie stosujemy czegoś, czego nie jesteśmy w stanie wyjaśnić, a bardziej „zaawansowane” modele, choćby uczenia głębokiego, zdają się zaliczać do tej (nie)chlubnej kategorii.