Europejska motoryzacja jest dziś między chińskim młotem a amerykańskim kowadłem, z jednej strony konkurencja ze strony chińskich producentów jest coraz silniejsza, z drugiej – USA właśnie wprowadzili zaporowe, 25-procentowe cła. Jak amerykańskie cła na europejskie samochody wpłyną na europejską motoryzację – o tym red. Aleksandra Ptak-Iglewska rozmawia w Magazynie o Biznesie z Jakubem Farysiem, prezesem Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego
- Prezydent Trump doszedł do wniosku, że wszystkie pojazdy sprzedawane na rynku amerykańskim powinny być produkowane w USA. Ale problem polega na tym, że wielka trójka amerykańskich producentów, jedną trzecią pojazdów sprzedawanych w USA produkują w Meksyku i w Kanadzie. 8 mln powstaje w USA, ok 4 mln sztuk – w Meksyku i Kanadzie i jeszcze 4 mln wyprodukowane w Japonii, Europie i innych krajach. Problem w tym, że branża motoryzacyjna jest bardzo zglobalizowana, ja nie znam takiego przypadku, gdy wszyscy dostawcy produkowanego w jednej fabryce samochodu są w promieniu 200 km od tej fabryki. Nie ma czegoś takiego – mówił Faryś. Tymczasem Trump, by zmusić producentów do przenoszenia fabryk do USA, postanowił wprowadzić wysokie cła na samochody sprowadzane na rynek amerykański. Trump pod naciskiem koncernów zrezygnował z ceł na części samochodowe sprowadzane z Meksyku i Kanady, natomiast wprowadził też wysokie cła na części europejskie.