Obchodzona 27 stycznia rocznica wyzwolenia obozu zagłady Auschwitz-Birkenau wywołała nie tylko wspomnienia o hitlerowskim ludobójstwie, ale też stała się przyczynkiem do politycznej awantury o ściganie całkiem współczesnych zbrodni. Oto bowiem 9 stycznia polski rząd wydał uchwałę, w której zadeklarował, ze „zapewni wolny i bezpieczny dostęp i udział w tych obchodach najwyższym przedstawicielom Państwa Izrael”.
Mogło to budzić skojarzenia z urzędującym premierem Izraela Beniaminem Netanjahu. Ściga go Międzynarodowy Trybunał Karny w związku z oskarżeniem o zbrodnie wojenne w Strefie Gazy. Od razu w mediach pojawiło się wiele komentarzy, wskazujących że taka uchwała oznaczała lekceważenie międzynarodowych zobowiązań Polski. Skrytykowano nie tylko rząd, ale i prezydenta Andrzeja Dudę, który zawczasu zwrócił się do rządu z apelem w tej sprawie.
Czytaj więcej
Jeśli jedną ręką władza zamierza dobić sądownictwo weryfikacją statusu jednej trzeciej sędziów z...
Sprawa Netanjahu. Rząd na bakier z praworządnością
Koniec końców uroczystości rocznicowe odbyły się bez Beniamina Netanjahu. Zresztą już wcześniej z Izraela dochodziły sygnały, że premier się do Polski nie wybiera. Jednak, jako że uchwała wywołała spór w kontekście rządów prawa, zapytaliśmy o tę kwestię ekspertów uczestniczących w Panelu Prawników „Rzeczpospolitej”.
Zdecydowana większość, bo aż 67 proc. naszych ekspertów uznało, bardziej lub mniej zdecydowanie, że rządowa uchwała jest sprzeczna ze standardami praworządności. Tylko 27 proc. prawników nie widziało takiej sprzeczności, a 11 proc. nie miało w tej sprawie zdania.
Ireneusz Cezary Kamiński, profesor w Instytucie Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk, twierdzi że od strony prawnej sytuacja jest oczywista. - Jesteśmy stroną statutu Międzynarodowego Trybunału Karnego i jesteśmy zobowiązani do wykonywania jego orzeczeń – przypomina prof. Kamiński. Przyznaje, że polityka to interesy i wokół nich się obraca, aczkolwiek taka uchwała daleka jest od rządów prawa.
O tym, że w tym przypadku polityka stanęła ponad prawem jest przekonany także profesor Robert Grzeszczak, kierownik Centrum Badań Ustroju Unii Europejskiej Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. - Uchwała rządu jest prawnie szkodliwa i niepotrzebna, a wręcz niedopuszczalna, jest działaniem skrajnie nieodpowiedzialnym i podważa fundamenty praworządności – twierdzi Grzeszczak. Zauważa przy tym jednak, że uchwała ta nie ma mocy wiążącej.
Czytaj więcej
Jeszcze niedawno Adam Bodnar pouczał sędziów, że wyroki trybunałów międzynarodowych muszą być bez...
Delegacja z Izraela na obchody rocznicy wyzwolenia Auschwitz. Rządowa uchwała i tak nie ma mocy
Radca prawny Rafał Adamus, arbiter w sądownictwie polubownym jest jednym z tych prawników, którzy w działaniu rządu nie dostrzegają zagrożenia dla praworządności. Twierdzi on, że rządowa uchwała od strony prawnej nie ma charakteru „listu żelazego”, który gwarantowałby bezkarność konkretnym osobom. - W treści uchwały Rady Ministrów nie ma mowy o sabotowaniu rozstrzygnięć Międzynarodowego Trybunału Karnego, w stosunku do kogokolwiek. Jak rozumiem, „zapewnienie bezpieczeństwa" nie jest równoznaczne z udaremnieniem działania instytucji wymiaru sprawiedliwości – twierdzi Adamus.
Prof. Krzysztof Koźmiński z Uniwersytetu Warszawskiego jest jednym z nielicznych ekspertów, którzy przyznali, ze nie mają zdania w tej sprawie. Zauważa on jednak, że rząd wygenerował nieistniejący faktycznie problem (bo premier Netanjahu nie wybierał się do Polski), który należało raczej przemilczeć. - Problem w tym, że decydenci nie wyjaśnili swojego stanowiska, więc nie znajduję innego wytłumaczenia niż generowanie bezsensownych konfliktów na potrzeby emocji politycznych i mobilizacji wyborczej elektoratu – przypuszcza Koźmiński.
Dylemat w sprawie Netanjahu: praworządność czy racja stanu
W naszym panelu pojawiły się też dociekania, co powinno mieć prymat w sferze stosunków międzynarodowych: praworządność czy racja stanu danego państwa. Taką kwestię postawił m. in. adwokat Dariusz Pluta.
- Cały ten problem jest na szczęście hipotetyczny, bo premier Izraela się w Polsce nie pojawił. Jednak ta sytuacja pokazuje, że orzeczenia sądów czy trybunałów międzynarodowych mogą jednak pozostawać w fundamentalnej sprzeczności z racją stanu danego państwa gdzie z kolei prawo i obowiązek obrony i ochrony swojej racji stanu wynika z istoty państwa suwerennego – zauważa mec. Pluta.
Teza : Uchwała Rady Ministrów, gwarantująca bezpieczeństwo delegacji władz Izraela na obchody rocznicy wyzwolenia obozu zagłady Auschwitz, nie stoi w sprzeczności ze standardami praworządności
Liczba respondentów: 26
Opinie ekspertów (26)
Uchwała Rady Ministrów, gwarantującą bezpieczeństwo delegacji władz Izraela na obchody rocznicy wyzwolenia obozu zagłady Auschwitz stoi w całkowitej sprzeczności ze standardami praworządności. Polska zobowiązana jest wykonywać orzeczenia Międzynarodowego Trybunału Karnego. Obowiązek ten przyjęła na siebie ratyfikując w 2001 r. Statut Rzymski. Odnosząc się do art. 87 ust. 1 Konstytucji RP Statut Rzymski jest ratyfikowaną umową międzynarodową, która po jej ogłoszeniu w Dzienniku Ustaw RP, stanowi część krajowego porządku prawnego i jest stosowana bezpośrednio. Nadto umowa międzynarodowa ratyfikowana za uprzednią zgodą wyrażoną w ustawie ma pierwszeństwo przed ustawą, jeżeli ustawy tej nie da się pogodzić z umową. Uchwała Rady Ministrów ma charakter jedynie wewnętrzny i obowiązuje tylko jednostki organizacyjnie podległe organowi wydającemu te akty. Zgodnie z art. 59 Statutu Rzymskiego Polska jest zobowiązana do zatrzymania i przekazania osoby ściganej przez MTK, a na postawie art. 86 zobowiązana jest do współpracy z Trybunałem, w zakresie ścigania i osądzania zbrodni podlegających jurysdykcji Trybunału. Warto w tym miejscu przypomnieć założenia Międzynarodowego Trybunał Karnego, wyrażone w preambule Statutu Rzymskiego, która stanowi, że Państwa Strony tego Statutu zdecydowane są, aby położyć kres bezkarności sprawców zbrodni, a obowiązkiem tych Państw jest wykonywanie jurysdykcji karnej w stosunku do osób odpowiedzialnych za zbrodnie międzynarodowe. Polska, zapewniając w uchwale RM bezpieczeństwo delegacji władz Izraela, do których zalicza się również ścigany przez MTK Beniamin Netanjahu, sprzeniewierzyła się tym wartościom.
Jeżeli rząd na swoich sztandarach przyjmuje postawę strażnika prawa, to musi to prawo szanować w całej rozciągłości. Interesy globalne i próba utrzymania dobrych relacji ze Stanami Zjednoczonymi nie może być ważniejsza, aniżeli prawne zobowiązania międzynarodowe.
Sformułowanie zarzutu podejmowania się przez Radę Ministrów "niepraworządności" nie powinno się opierać na jakichś dopowiedzeniach czy kontekście. Tymczasem w treści przedmiotowej uchwały Rady Ministrów (udostępnionej do wiadomości opinii publicznej) nie ma mowy o sabotowaniu rozstrzygnięć Międzynarodowego Trybunału Karnego, w stosunku do kogokolwiek. Uchwała RM nie odnosi się imiennie do osób stojących pod zarzutami międzynarodowego prawa karnego. Według mojego rozumienia treści dokumentu "zapewnienie bezpieczeństwa" nie jest równoznaczne z udaremnieniem działania instytucji wymiaru sprawiedliwości. Nie jest to swoisty rodzaj "listu żelaznego".
Sprawa jest złożona. Przede wszystkim uważam, że cała sytuacja była niepotrzebna i wykreowana na użytek czysto wewnętrzny, a najwyższe władze Rzeczypospolitej, tj. zarówno głowa państwa, jak i rząd, zamiast zachować chłodną głowę, dyplomatyczny spokój i polityczny zdrowy rozsądek - wygenerowały nieistniejący faktycznie problem, który należało raczej przemilczeć niż podnosić publicznie i potem eskalować. Z perspektywy interesu polskiego państwa źle się stało. Po drugie - sprawa pokazuje jaki jest rzeczywisty stosunek władz państwowych, wywodzących się zarówno z jednej, jak i drugiej strony sceny politycznego sporu, do prawa ponadnarodowego: instrumentalny i powierzchowny. Prawo międzynarodowe (podobnie jest z unijnym) traktujemy jako wygodny argument lub pretekst w walce politycznej. Po trzecie w końcu, nie przesadzałbym z tymi standardami praworządności. Praworządność, w tym respektowanie prawa międzynarodowego (czy prawa w ogóle), jest ważną wartością, ale nie jedyną - ważne są też relacje i sojusze międzynarodowe, efektywność instytucji publicznych, bezpieczeństwo itd. Gdyby za uchwałą stały racje tego kalibru - byłbym w stanie ją zrozumieć. Problem w tym, że decydenci nie wyjaśnili swojego stanowiska więc nie znajduję innego wytłumaczenia niż generowanie bezsensownych konfliktów na potrzeby emocji politycznych i mobilizacji wyborczej elektoratu.
W sensie formalnoprawnym, ta uchwała oczywiście narusza przyjęte przez Polskę międzynarodowe zobowiązania traktatowe, ponieważ rząd jednostronnie ,,orzeka” i podaje do publicznej wiadomości , że nie będzie wykonywał orzeczenia MTK. Uchwała Rady Ministrów ma oczywiście inną treść ale jej sens i skutek jaki potencjalnie ma wywoływać jest właśnie taki . Na płaszczyźnie stricte formalnoprawnej ta uchwała stoi zatem w sprzeczności ze standardami praworządności . Jednocześnie ( i to jest także oczywiste) , mamy tutaj do czynienia z relacjami i stosunkami międzynarodowymi oraz okolicznościami które obiektywnie są szczególne z punktu widzenia polskiej racji stanu . Pojawia się zatem pytanie, czy w sferze stosunków międzynarodowych bezwzględną i nadrzędną zasadą ( standardem) jest zawsze standard bezwzględnej, formalnej praworządności, czy też zasadą, co najmniej równorzędną, jest w tej sferze zasada suwerenności i prawo każdego państwa do kierowania się , w okolicznościach które obiektywnie są szczególne, swoją racją stanu. Cała ta sytuacja ( jak się okazuje hipotetyczna bo Premier Izraela do Polski się nie wybiera) pokazuje, że orzeczenia Sądów czy Trybunałów międzynarodowych ( w tym ich wykonywanie) mogą jednak pozostawać w fundamentalnej sprzeczności z racją stanu danego państwa gdzie z kolei prawo i obowiązek obrony i ochrony swojej racji stanu wynika z istoty państwa suwerennego. W tym momencie nie potrafię stanowczo wyważyć tych (pozostających w tej sprawie w fundamentalnym konflikcie) dwóch równoważnych wartości , chociaż ostatecznie, gdyby sprawa miała być realna i Premier Izraela wybierałby się do Polski , na obchody 80 rocznicy wyzwolenia Auschwitz, to oczywiście skłaniałbym się do przyznania pierwszeństwa polskiej racji stanu.
Uchwała Rady Ministrów gwarantująca bezpieczeństwo delegacji władz Izraela może być asumptem do naruszenia prawa międzynarodowego. Stanie się tak, jeżeli do Polski zawita na przykład premier Izraela Benjamin Netanjahu i nie będzie aresztowany mimo nakazu Międzynarodowego Trybunału Karnego. Taka sytuacja postawi pod znakiem zapytania cały proces sanacji praworządności w Polsce.
Uchwała Rady Ministrów powinna być przede wszystkim poprzedzona analizą polityczną, głównie z uwzględnieniem jej konsekwencji w stosunkach międzynarodowych. Ocena prawna jest tutaj mniej istotna. Potwierdza to recepcja uchwały RM przez polską i międzynarodową opinię publiczną - jest ona rozpatrywane i komentowana z punktu widzenia stosunków międzynarodowych i wiarygodności Polski a nie z perspektywy praworządności.
Polityka i racja stanu wymaga niejednokrotnie od rządzących podejmowania odważnych i trudnych decyzji, nawet wbrew zapatrywaniom większości opinii publicznej. W tym jednak konkretnym przypadku gdy mamy do czynienia z Premierem i rządem, którzy za jeden z głównych celów postawili sobie przywracanie praworządności w Polsce, nierespektowanie nakazu aresztowania wydanego przez MTK w Hadze podważa legitymację do dalszych działań w kraju oraz ośmiesza Polskę na arenie międzynarodowej. Ma to tym bardziej doniosłe znaczenie, że jeszcze w grudniu 2024 r. kierownictwo Ministerstwa Sprawiedliwości chwaliło się, że podpisało z Międzynarodowym Trybunałem Karnym umowę o wykonywaniu wyroków, co miało być symbolem "trwałego wsparcia" udzielanego Trybunałowi na drodze ścigania i karania zbrodni międzynarodowych.
Przyjęcie, że akt wewnętrzny jakim jest uchwała Rady Ministrów jest podstawą nierespektowania nakazu aresztowania wydanego przez Międzynarodowy Trybunał Karny jest nie tylko bezprecedensowe, ale także stawia to znak zapytania jak taka uchwała miałaby zostać wykonana w praktyce. Ponieważ formalnie nie wskazano takiej drogi, to najpewniej musiałoby dojść do całej grupy zaniechań organów państwa lub nieformalnych czynności. Dlatego mam tylko nadzieję, że nie będziemy musieli sprawdzać tego scenariusza w rzeczywistości.
Nie lubię sformułowania "praworządność", bo kojarzy mi się z "praworządnością socjalistyczną". Wybieram "rządy prawa". A wracając do pytania - prawnie sytuacja jest oczywista: jesteśmy stroną Statutu MTK i jesteśmy zobowiązani do wykonywania orzeczeń MTK. Tyle że polityka nie zaczyna się i nie kończy na prawie. Polityka to interesy i wokół nich się obraca. Uchwała na posiedzeniu Rady Ministrów został przyjęta bez głosów odrębnych. I została przygotowana przez Ministra Sprawiedliwości, byłego RPO i prawnika kiedyś kojarzonego z prawami człowieka. Ale inne role, inne perspektywy, inne decyzje, inne słowa... W tle ponadto amerykańska ustawa Illegitimate Court Counteraction Act, przyjęta już przez Izbę Reprezentantów (następnie Senat i prezydent). Wprowadza ona sankcje wobec osób, które m.in. uczestniczą lub pomagają w ściganiu, aresztowaniu, zatrzymaniu i oskarżaniu "chronionych osób", czyli premiera Netanjahu i ministra Gallanta.
Uchwała rządu jest prawnie szkodliwa i niepotrzebna, a wręcz niedopuszczalna, jest działaniem skrajnie nieodpowiedzialnym i podważa fundamenty praworządności. Przyjęta uchwała, choć prawnie bez mocy wiążącej, ma katastrofalny wymiar symboliczny - polityka stoi ponad prawem.Narusza ona zobowiązania międzynarodowe Polski, wprost i arogancko, w tym polską konstytucję, zwłaszcza bezpośrednio art 9 Konstytucji. Prawo międzynarodowe opiera się na współpracy i jego egzekwowania przez państwa, a czuwają nad tym rządy. Polska ma obowiązek stosować prawo w sposób równy, niezależnie od ich funkcji czy narodowości danej osoby. Polityczne deklaracje podważające te zasady szkodzą naszemu wizerunkowi i zaufaniu na arenie międzynarodowej.
Sprawa ma charakter wyłącznie polityczny. Uchwała RM de facto dotyczy premiera Izraela, który do Polski nie przyjeżdża i taka też informacja powinna być przesłana jako odpowiedź na pytanie prezydenta.
Uchwała, a raczej jej treść jest co najmniej niefortunnie sformułowana. W mojej ocenie nie powinno być żadnych wątpliwości - i powinno to wybrzmieć wprost w samym tekście uchwały - że wszelkie decyzje organów międzynarodowych, do przestrzegania których jest zobowiązana Polska, będą respektowane. Przestrzegamy prawa albo nie. To system zero-jedynkowy i jakiekolwiek odstępstwa nie są dopuszczalne, tym bardziej w obecnym otoczeniu geopolitycznym jakie mamy na świecie. Wyłomy w tym zakresie mogą mieć katastrofalne skutki w zakresie przestrzegania kontraktów/umów międzynarodowych dających gwarancje bezpieczeństwa, a tego z pewnością sobie nie wyobrażamy i nikt tego by nie chciał. Po co więc działamy w sposób prowokujący takie myślenie.
Przy założeniu, że nie obejmuje to premiera Netanjahu
Polska ma traktatowy i konstytucyjny obowiązek wywiązać się ze swoich zobowiązań wobec MTK. Nie ma tutaj możliwości uchylenia się lub niuansowania.