W artykule [link=http://http://www.rp.pl/artykul/315768.html]"Od wartości kontenera płaci jego właściciel"[/link] z 8 czerwca br. Izabela Lewandowska poruszyła ciekawą kwestię kwalifikacji kontenerów dla celów podatku od nieruchomości.
Stwierdziła, że kontener jest budowlą w rozumieniu prawa budowlanego (a tym samym i w rozumieniu przepisów o podatku od nieruchomości). Wynika to, jak wskazuje autorka, z braku trwałego związania kontenera z gruntem, tj. uznania go za tymczasowy obiekt budowlany (TOB) w rozumieniu art. 3 pkt 5 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=183262]prawa budowlanego[/link].
Temat ten jest niezwykle ciekawy i o dużej doniosłości praktycznej, wobec czego warto przedstawić także inny punkt widzenia.
[srodtytul]Obiekty tymczasowe to też budynki[/srodtytul]
Po pierwsze, dla porządku należy wskazać, że kategoria TOB z art. 3 pkt 5 prawa budowlanego obejmuje nie tylko budowle, ale i budynki. Zaliczenie do tej kategorii samo w sobie nie oznacza zatem, że dany obiekt jest budowlą. Może to również być budynek, np. przeznaczony do przeniesienia w inne miejsce albo do rozbiórki. Oczywiście nie można również uznać za TOB takich kontenerów, które w ogóle nie są obiektami budowlanymi (są rzeczami ruchomymi, o czym niżej).
Po drugie, definicja z art. 3 pkt 5 prawa budowlanego wymienia przykładowo „obiekty kontenerowe”, jednak wymaga podkreślenia, że przykładowe wyliczenie nie dotyczy tylko (wskazanych tam) „obiektów niezwiązanych trwale z gruntem”, ale również obiektów z pierwszej części definicji, tj. przeznaczonych do rozbiórki, przeniesienia w inne miejsce albo do czasowego użytkowania. Wobec tego wskazanie wprost obiektów kontenerowych w tym przepisie nie oznacza samo w sobie, że są to obiekty z definicji niezwiązane trwale z gruntem, mogą to być także np. kontenery związane trwale z gruntem, lecz przeznaczone do przeniesienia w inne miejsce albo do rozbiórki.
[srodtytul]Kontener na fundamentach[/srodtytul]
Niezależnie od tego, że nie każdy kontener jest TOB, to nawet w przypadku tych, które nimi są co do zasady, nieprawidłowe jest wnioskowanie, że skoro obiekt jest zaliczany do kategorii „tymczasowe”, nie można uznać jego trwałego związku z gruntem. Trwałość taka jest bowiem kwestią faktu i dotyczy nie stałości (długotrwałości, która musiałaby być oceniana w bliżej nieokreślonej perspektywie czasowej), lecz cech fizycznych obiektu: odpowiednia stabilność i fizyczna łączność obiektu z gruntem.
Gdybyśmy uznawali, że TOB są obiektami niezwiązanymi trwale z gruntem w znaczeniu długotrwałości, to musielibyśmy uznać, że typowy budynek, np. wielorodzinny, który został przeznaczony do rozbiórki, już tylko z tego powodu automatycznie staje się budowlą.
Należy zatem przyjąć, że „trwały związek z gruntem” to odpowiednia stabilność i łączność z podłożem, która jest zapewniana właśnie w przypadku obiektu, który ma fundament umieszczony w ziemi. Sam fundament stanowi zresztą wówczas część składową obiektu (kontenera) i poprzez taki fundament (którego usunięcie wymagałoby prac ziemnych) związek całości z gruntem ma charakter stały i stabilny.
Jeżeli dodatkowo taki kontener ma przegrody (ściany) i dach, należy go kwalifikować jako budynek dla celów podatku od nieruchomości.
[srodtytul]Kontener bez fundamentów[/srodtytul]
Pozostaje zatem kwestia kontenerów, które nie mają fundamentów i przez to nie są trwale związane z gruntem. Niejako automatycznie nasuwa się tu wniosek, że są one budowlami.
Jednak w takim wypadku, ale i w wypadku każdej innej rzeczy niepozostającej w stałym związku z gruntem, w pierwszej kolejności powinniśmy wrócić do oceny, czy w ogóle taki „ruchomy” obiekt (tu kontener) może być uznany za obiekt budowlany, w rozumieniu prawa budowlanego, a jednocześnie nieruchomość w rozumieniu prawa cywilnego (i potocznym).
Wydaje się, że w wielu – a może w większości – wypadkach będzie to jednak po prostu rzecz ruchoma, której własność nie jest związana z gruntem i która w oczywisty sposób (ze swej istoty) nie podlega podatkowi od nieruchomości, jak również nie podlega regulacji prawa budowlanego.
Czy można bowiem zawsze uznać za obiekt budowlany (jakiegokolwiek rodzaju) taki składnik majątkowy, który nie jest „wybudowany” (nie jest wynikiem prac budowlanych), lecz wykonany (wyprodukowany) metodami przemysłowymi, przetransportowany i umieszczony bez udziału osób mających uprawnienia budowlane (np. za pomocą dźwigu albo wręcz siłami rąk ludzkich) w wybranym miejscu, z którego w równie łatwy sposób może następnie być przemieszczony w inne miejsce?
[srodtytul]Nie wszystko co na gruncie jest budowlą[/srodtytul]
Paradoksalnie, przy prezentowanej niekiedy wykładni pojęcia „budowla” (czemu sprzyja, niestety, nieadekwatna dla celów podatkowych definicja w prawie budowlanym), moglibyśmy mieć pewną trudność w wykazaniu, dlaczego właściwie np. postawione na gruncie rzeczy, będące, jak się wydaje, w oczywisty sposób ruchomościami (np. przyczepy i pojazdy, ławki, stojaki, przenośne toalety, parawany, stragany i budki handlowe), nie są obiektami budowlanymi.
Wykazanie tylko na podstawie przepisów prawa budowlanego, że rzecz ruchoma znajdująca się bezpośrednio na gruncie nie jest obiektem budowlanym, może okazać się trudnym zadaniem… chyba że posłużymy się również zdrowym rozsądkiem i przyjmiemy założenie, że celem ustawodawcy, tak w prawie budowlanym jak i podatkowym, było odniesienie regulacji wyłącznie do tradycyjnie rozumianych nieruchomości. W przeciwnym razie możemy doprowadzić do sytuacji, w której cokolwiek znajdzie się na gruncie, stanie się automatycznie podlegającą opodatkowaniu budowlą.
[i]Autor jest radcą prawnym, doradcą podatkowym, partnerem w Dźwigała & Ratajczak Kancelaria Prawna i Podatkowa sp.j.[/i]