Czy bezpośrednie stosowanie konstytucji przez organy podatkowe i skarbowe jest w Polsce czystą abstrakcją?

Ireneusz Krawczyk:

Na razie tak. Większość obywateli nie do końca zdaje sobie sprawę, że konstytucja jest jednym ze źródeł prawa. I może dlatego bardzo rzadko poszukują w niej oparcia dla ochrony swoich praw i wolności. Z kolei organy, gdy podatnik powołuje się na prawa i wolności konstytucyjne, twierdzą, że są związane przede wszystkim przepisami prawa podatkowego. „Zapominają”, że ich interpretacja musi uwzględniać uwarunkowania konstytucyjne. Przykładem jest postępowanie w sprawie nieujawnionych źródeł przychodu.

Czy to znaczy, że prowadząc je, fiskus najczęściej nie pamięta o działaniu zgodnym z konstytucją?

Konstytucyjna zasada praworządności mówiąca, iż organy państwa działają na podstawie i w granicach prawa, dotyczy także organów skarbowych i podatkowych. Niestety, nie uwzględniają one norm konstytucyjnych. I wcale nie z chęci łamania prawa. Urzędnicy po prostu nie zauważają, iż oprócz ustaw i rozporządzeń jest jeszcze konstytucja. Problem tworzy jeden przepis: art. 20 ust. 3 ustawy o PIT. Jest tak lakoniczny, że trudno oprzeć się wrażeniu, że gdzieś jeszcze muszą być regulacje dotyczące postępowań w sprawie nieujawnionych źródeł dochodów. Najprawdopodobniej więc prowadzi się je według instrukcji (okólników, zarządzeń) ministra finansów. Nie stanowią one źródeł prawa, ale co istotne – nie są znane podatnikom. Nie wiedzą więc, jakie obowiązki na nich ciążą. Można się zatem zastanowić, czy nie jest to naruszenie konstytucyjnej zasady praworządności, bo przecież większość praw i obowiązków obywateli wynika z aktu niekonstytucyjnego i utrzymywanego w tajemnicy. Na dodatek akty te nie podlegają kontroli Trybunału Konstytucyjnego.

Tajne wytyczne...

Może nie są tajne, ale na pewno nie zna ich ogół obywateli. Dowodem na istnienie instrukcji w postępowaniach w sprawie nieujawnionych źródeł przychodu są identyczne wzory oświadczeń majątkowych stosowane w całym kraju. A przecież wzór ten nie wynika z żadnego aktu prawnego mogącego być źródłem prawa.

Przykładem zaś stosowania instrukcji jest żądanie przedstawienia wydatków i dochodów oraz dowodów ich poniesienia lub otrzymania. Ten obowiązek też nie wynika z żadnego przepisu prawa.

Czy udowodnienie stosowania instrukcji pozwoli zakwestionować postępowanie?

Niestety, nie będzie to łatwe, ponieważ w decyzji urzędnicy nigdy nie wskażą instrukcji jako podstawy prawnej. Można tylko żądać, aby organy trzymały się ściśle przepisów prawa, czyli art. 20 ust. 3 ustawy o PIT oraz ordynacji podatkowej. Podatnicy muszą bowiem być świadomi swoich praw i obowiązków, aby mogli im sprostać.

Powiedział pan, że przepis stanowiący podstawę prowadzenia postępowań jest zbyt lakoniczny. Co to oznacza?

Żądania organów podatkowych są oparte na aktach wewnętrznych administracji, nierzadko niemających potwierdzenia w przepisach dotyczących podatników. Obowiązujące przepisy nie dają organom podstawy do tego, aby żądać od podatnika wszystkich, nawet najbardziej szczegółowych informacji o jego wydatkach. Urząd skarbowy lub organ kontroli skarbowej powinien podać podstawę prawną żądania informacji o wydatkach i dowodów ich poniesienia. Podatnicy nie muszą pamiętać, ile zapłacili za rodzinne wczasy w 1992 r., i trzymać kwitów. To organ powinien – z pomocą dostępnych mu środków i źródeł, np. rocznych zeznań PIT – ustalić dochody kontrolowanego i porównać je ze znanymi mu wydatkami, np. aktem notarialnym zakupu mieszkania czy domu. Organy muszą najpierw same wykonać maksimum działań, zanim zwrócą się o wyjaśnienia. Jeżeli tego nie zrobią, to podatnik może odmówić wyjaśnień, i to bez ryzyka ukarania karą porządkową w rozumieniu ordynacji podatkowej. Co więcej, takie prowadzenie postępowania, w którym kontrolowany od początku musi udowadniać, że jego wydatki nie są wyższe od dochodów, też narusza konstytucyjną zasadę praworządności.

A może wystarczy sprecyzować ten lakoniczny przepis?

Zdecydowanie. Przecież nie jest on adresowany do profesjonalistów, lecz do zwykłych obywateli, którzy tak naprawdę nie zdają sobie nawet sprawy z konsekwencji podatkowych rozliczeń. Inną kwestią jest przestrzeganie przez służby skarbowe zasad konstytucyjnych. One moim zdaniem nie pozwalają żądać tak szczegółowych informacji, które poza postępowaniem w sprawie nieujawnionych źródeł przychodu nie mają znaczenia w rozliczeniach podatkowych. A wtedy mamy do wyboru: albo organ samodzielnie ustali wysokość wydatków i dochodów podatnika, co w praktyce jest niemożliwe, albo zaakceptuje jego oświadczenie. Może być ono złożone również pod rygorem odpowiedzialności karnej. Nie zmienia to jednak faktu, że wydatki konkretnej osoby wciąż pozostają niewiadomą. Owszem, państwo może nakazać wszystkim obywatelom stałe zbieranie szczegółowych informacji o ich wydatkach i dochodach, także tych nieopodatkowanych, choć tylko nieliczni będą musieli się z nich tłumaczyć. Takie rozumienie przepisów naruszałoby jednak konstytucyjną zasadę proporcjonalności. Polega ona na dobieraniu takich środków prawnych, które w najmniej uciążliwy sposób dążą do osiągnięcia celu. Niezgodne z tą zasadą jest więc zobowiązanie do gromadzenia i zbierania wszelkich informacji o wydatkach i dochodach, które nie służą normalnemu wypełnianiu obowiązków podatkowych, bo globalne koszty takich obowiązków są niewspółmierne do rezultatów.

Urzędnicy są dociekliwi. Czy mogą jednak pytać o wydatki wkraczające w sferę prywatności?

Konstytucja zapewnia prawo do prywatności, intymności i ochrony informacji o danej osobie. Oznacza to, że w życie intymne obywateli państwo nie ma w ogóle prawa wnikać. Tymczasem urzędnicy żądają nie tylko informacji o tym, ile podatnik wydał na żywienie, ubranie czy wypoczynek, ale i dowodów ich poniesienia. To jest prywatna sprawa obywateli i żaden przepis podatkowy nie daje fiskusowi prawa do żądania tego. Co więcej, w ochronie życia prywatnego zawiera się ochrona życia intymnego obywateli. Tymczasem wśród informacji, jakich żądają organy, są też wydatki na leczenie. Nikogo nie musimy informować, ile wydajemy na wyżywienie, ile na wypoczynek, a ile na leczenie. A w tym konkretnym postępowaniu państwo chce, abyśmy to wiedzieli i powiedzieli. Bo z tego wywodzone są określone skutki dla podatnika.

Działanie fiskusa nie ogranicza się do podatnika. Przy takiej okazji sprawdzani są także jego krewni...

Tak. Wystarczy, że kontrolowany poda, iż otrzymał darowiznę albo np. że płaci alimenty. Wówczas musi ujawnić darczyńcę – nawet jeżeli kwoty były niskie i nie musiał płacić podatku od spadków i darowizn oraz osobę alimentowaną.

W ten sposób ujawniamy np., że rodzicom sfinansowaliśmy operację albo pobyt w sanatorium.

No tak.

Pozostaje jeszcze prawo do obrony...

Tylko z pozoru nie ma ona nic wspólnego z nieujawnionymi źródłami przychodów. Tymczasem wynika z niego, że nikt z nas nie ma obowiązku donosić na samych siebie i możemy milczeć, gdy urzędnicy pytają nas o coś, co może mieć negatywne konsekwencje na gruncie prawa karnego.

Czy mogę odmówić składania wyjaśnień przed fiskusem?

Świadkowie mogą odmówić zeznań, podobnie jak i sam podatnik. Musi jednak mieć świadomość, że jeśli zdecyduje się przyznać, że pieniądze pochodzą z jakiejś specyficznej działalności, to będzie musiał również ujawnić samą działalność. Mimo wszystko można uznać, że jest to przymuszenie do udzielania informacji obciążających samego podatnika, co narusza konstytucyjne prawo do obrony.

A czy odmawiając składania jakichkolwiek wyjaśnień, podatnik może zarzucić urzędnikom np. naruszenie konstytucji?

Odmowa składnia wyjaśnień z powołaniem się na naruszenie konstytucji w trakcie prowadzonego postępowania jest zasadna. Bardzo często niekonstytucyjne jest stosowanie prawa, co z reguły ma swoje źródło w jego nieprecyzyjnym brzmieniu dającym organom za dużo „luzu decyzyjnego”. Państwo może wprawdzie powiedzieć, że obywatel nie ma się czego obawiać, gdy nie ma nic do ukrycia. Tyle tylko, że takie myślenie przypomina bardziej miniony system. A mianowicie, że państwo ma o mnie wiedzieć wszystko, ja zaś – jeżeli jestem uczciwy – nie mam się czego obawiać, a jeżeli nie jestem uczciwy, to w interesie wszystkich obywateli jest, aby państwo mnie prześwietliło i dopadło. I tu pojawia się pytanie o wartości, jakie chcemy chronić. Pytanie, czy państwo może tworzyć regulacje prawne, które całe życie obywateli angażują na potrzeby tego państwa.

A może to tylko spojrzenie na podatnika jak na potencjalnego przestępcę…

W postępowaniach z tytułu nieujawnionych źródeł przychodów wyróżnić można dwa etapy. Pierwszy, w którym to państwo powinno dołożyć maksimum staranności w ustaleniu, jakie były dochody i wydatki podatnika. I drugi, gdy w obliczu stwierdzonych rozbieżności państwo ma prawo wszcząć postępowanie i zażądać wskazania dochodów, które pokrywają wydatki, choćby szacunkowych. Dopóki jednak przepisy nie będą nakazywały dokumentowania wszystkich wydatków i dochodów, podatnik będzie miał prawo jedynie uprawdopodobnić osiągnięcie dochodów niepodlegających opodatkowaniu i szacunkowo wskazać wysokość wydatków. Oczywiście, jeżeli mają być wskazane wydatki sprzed wielu lat, to zasadne jest również powołanie się na zatarcie się pewnych faktów z powodu upływu czasu.