19 proc. wyniesie nowy podatek dla spółek, które kupują usługi niematerialne w państwach spoza Unii Europejskiej. Tak wynika z projektu nowelizacji ustawy o CIT będącej częścią Polskiego Ładu.
Ministerstwo Finansów nie ukrywa celu nowej regulacji: ma wyeliminować korzyści z transferu dochodów za pomocą pośredników do krajów, w których jest niższa stawka opodatkowania. – Idea jest zrozumiała, niestety skarbówka plecie tak szeroką sieć, że wpadną w nią też firmy, które przeprowadzają zwykłe transakcje, bez zamiaru podatkowej optymalizacji – mówi Wojciech Węgrzyn, starszy prawnik w kancelarii Sołtysiński Kawecki & Szlęzak.
Podobnego zdania jest Katarzyna Charchut-Moykowska, starszy menedżer w Crido.
– Nowe przepisy obejmą transakcje nie tylko z rajami podatkowymi, ale też ze standardowymi jurysdykcjami jak Stany Zjednoczone czy Wielka Brytania. Wystarczy, że podmiot, od którego nabywane są usługi, korzysta z lokalnych preferencji i faktycznie zapłacony przez niego podatek wyniesie o 25 proc. mniej, niż gdyby rozliczał się w Polsce – tłumaczy.
Z projektu wynika, że nową daninę zapłaci spółka nabywająca od powiązanego podmiotu usługi niematerialne, m.in. doradcze, reklamowe czy zarządzania. Pod paroma warunkami, przykładowo należności będą opodatkowane, jeżeli stanowią przynajmniej 50 proc. przychodów kontrahenta.
– Firmy będą musiały sprawdzać swoich kontrahentów, to kolejne biurokratyczne obciążenie – podkreśla Wojciech Węgrzyn.
Eksperci dodają, że w nowych przepisach jest wiele wątpliwości.
– Nie ma w nich wprost wskazanej podstawy opodatkowania. Wydaje się, że spółka zapłaci CIT od kwoty poniesionych kosztów. Przykładowo, jeśli kupi usługi doradcze za 1 mln zł, odprowadzi 190 tys. zł CIT – tłumaczy Katarzyna Charchut-Moykowska.
– Z opodatkowania wyłączone są transakcje z podmiotami z Unii Europejskiej, ale pod warunkiem, że prowadzą w unijnym państwie „istotną rzeczywistą działalność gospodarczą". To kryterium będzie niełatwe do spełnienia, gdyż może być różnie interpretowane – mówi Wojciech Węgrzyn.
– Dodatkowo przepisy wprowadzają kolejną już definicję rzeczywistej działalności gospodarczej, co może prowadzić do niepotrzebnych sporów z fiskusem – uzupełnia Katarzyna Charchut-Moykowska.
Etap legislacyjny: przed Radą Ministrów