– Biorąc pod uwagę całokształt przebiegu rozprawy, jesteśmy umiarkowanymi optymistami – mówi Mirosław Wróblewski, dyrektor Zespołu Prawa Konstytucyjnego i Międzynarodowego z Biura RPO, reprezentujący wczoraj stanowisko RPO.
Sprawa przed Trybunał Sprawiedliwości UE trafiła w wyniku wniosku RPO, skierowanego już w 2013 r. do polskiego Trybunału Konstytucyjnego. TK zwrócił się w lipcu 2015 r. z pytaniem prejudycjalnym do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej dotyczącym ważności przepisu unijnej dyrektywy o VAT, w zakresie, w jakim wyłącza on stosowanie obniżonych stawek podatku do książek wydawanych w formie cyfrowej i innych publikacji elektronicznych.
Publikacje takie są opodatkowane podstawową stawką VAT – w Polsce wynosi ona 23 proc. Sprzedaż e-booków traktowana jest bowiem jako usługa. Natomiast książki papierowe są obłożone obniżoną 5-proc. stawką, bo są uznawane za towar.
Mirosław Wróblewski zwraca jednak uwagę na opodatkowanie obniżoną stawką książek elektronicznych sprzedawanych na nośnikach danych, np. na CD. W takim przypadku uznaje się je za towar, co umożliwia doliczenie obniżonej stawki VAT.
Rzecznik, inicjując postępowanie, ma nadzieję na doprowadzenie obniżenia stawki na e-booki do wysokości obciążenia nałożonego na sprzedaż tradycyjnych wydań. Jego zdaniem ułatwi to dostęp do dóbr kultury.
Przed Trybunałem RPO był jednak osamotniony w swoim stanowisku. Zarówno Komisja Europejska, jak i polski rząd twierdzą, że obecne regulacje są prawidłowe.
Przed wydaniem wyroku przez TSUE stanowisko zajmie rzecznik generalny. Choć jego opinia nie będzie wiążąca, Trybunał bardzo często sugeruje się propozycją rozstrzygnięcia w niej zawartą.
W kwietniu 2016 r. Komisja Europejska postanowiła na nowo podjąć dyskusję nad regulacją dotyczącą opodatkowania e-booków. Jak wskazuje Mirosław Wróblewski, polski rząd skłania się w tej dyskusji za wyrównaniem stawki na e-wydania.