Sprawa walki z unikaniem akcyzy była tematem środowej konferencji w Warszawie. Zaprezentowany na niej raport kancelarii Parulski i Wspólnicy oraz branży alkoholowej i tytoniowej wskazał, że dzisiejsze przepisy nie zapewniają wystarczającej skuteczności działań kontrolnych.
Według autorów raportu luka podatkowa w akcyzie wynosi 6–10 mld zł. Jednak fiskus nie widzi niektórych metod omijania tego podatku. Jak zauważył Leszek Wiwała, szef związku Polski Przemysł Spirytusowy, szara strefa w jego branży może się w powszechnym odczuciu kojarzyć z bimbrownictwem i przemytem alkoholu ze Wschodu.
– Prawdziwą czarną strefą jest jednak przywóz skażonego spirytusu z Węgier. Sięga 14 mln rocznie – zauważył Wiwała. Wyjaśnił, że na Węgrzech skaża się alkohol w mało toksyczny sposób i dość łatwo go odkazić. W ten sposób wiele firm sprowadza taki „po węgiersku" skażony alkohol, który akcyzie nie podlega i łatwo go przekształcić w surowiec do produkcji wyrobów udających np. śliwowicę.
Akcyzy unikają także firmy, które sprowadzają skażony alkohol pod pozorem użycia go np. do produkcji kosmetyków. Ponieważ jednak taki surowiec nie jest wyrobem akcyzowym, dziś celnicy go nie kontrolują. Podobnie jest z suszem tytoniowym, który – w postaci mokrej – również nie jest kontrolowany.
Dlatego autorzy raportu proponują, by rozszerzyć uprawnienia kontrolne Służby Celnej także na nieakcyzowe wyroby.
– To nie musiałaby być uciążliwa kontrola, celnik po prostu sprawdziłby, czy firma rzeczywiście produkuje kosmetyki czy może jednak napoje alkoholowe – wyjaśniał Wojciech Krok, doradca podatkowy w kancelarii Parulski i Wspólnicy.
Wśród propozycji walki z szarą strefą w wyrobach akcyzowych zaproponowano też m.in. wprowadzenie obowiązku elektronicznego raportowania przemieszczeń niektórych wyrobów (w tym wspomnianego alkoholu skażonego i suszu tytoniowego), wprowadzenie kontroli łańcucha dostaw, i certyfikację dla zaufanych podatników.