Zmiana stanowiska skarbówki w sprawie rozliczania posiłków w restauracjach wywołała sporą konsternację w branży gastronomicznej. Minister finansów uznał, że jeśli danie jest podawane z napojem, to całość powinna być opodatkowana 23-proc. VAT („Rz" z 17 marca). Moim zdaniem to zbyt kategoryczne stwierdzenie.

Z polskich i unijnych przepisów wynika, że usługa gastronomiczna jest opodatkowana 8-proc. stawką VAT. Od tej zasady jest wyjątek dotyczący napojów takich jak woda, alkohol, kawa, herbata. Od ich sprzedaży płaci się 23 proc. podatku. Nie może jednak być tak, że zamówienie przez klienta wody zmienia stawkę dla całego posiłku.

Takie podejście sprawiłoby, że przepis o stosowaniu preferencyjnego 8-proc. VAT dla gastronomii stałby się martwy. Nie ma bowiem napojów opodatkowanych 8-proc. VAT. Są tylko z 23-proc. stawką i opodatkowane 5-proc. VAT (np. soki naturalne). Kłóci się ono też z wypracowaną przez orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości definicją świadczeń złożonych. Wynika z niej, że przy rozliczaniu takich świadczeń należy zbadać kilka okoliczności, np. czy dzielenie świadczenia pod względem ekonomicznym miałoby charakter sztuczny, jaka jest wartość poszczególnych elementów czy też perspektywa konsumenta, tj. co w istocie kupuje. Jeśli więc klient przychodzi do restauracji zjeść obiad, to charakteru usługi nie zmienia zamówienie do niego szklanki wody, dużo tańszej niż sam posiłek.

Ważny jest też kontekst całej sytuacji. Minister, zmieniając korzystne interpretacje, chciał bowiem zapobiec optymalizacji podatkowej stosowanej przez niektórych restauratorów – podziałowi ceny napoju na dwa elementy (usługowy i towarowy), opodatkowane różnymi stawkami VAT. Minister neguje te praktyki. Nie może jednak przy okazji zmieniać fundamentalnych zasad rozliczania całej branży.

—oprac. wp

Autor jest doradcą podatkowym, starszym menedżerem w PwC