Wczoraj Naczelny Sąd Administracyjny oddalił skargi kasacyjne podatników, którzy spierali się z fiskusem o zawyżenie wartości początkowej środka trwałego. Sąd potwierdził, że przedsiębiorca popełnił błąd przy jego wycenie.
W sprawie chodziło o rozliczenia roczne małżonków za lata 2009 i 2010. Powodem problemów podatników okazała się jednak działalność prowadzona przez męża.
Fiskus zarzucił, że mężczyzna zawyżył koszty uzyskania przychodów z tytułu amortyzacji samochodu ciężarowego. Został kupiony w 2007 r. w Niemczech za 3 tys. euro. W czerwcu 2008 r. mężczyzna zarejestrował firmę i założył ewidencję środków trwałych, wprowadzając do niej samochód sprowadzony z Niemiec. Jego wartość początkową przedsiębiorca ustalił na 30 tys. zł.
Urzędnicy fiskusa uznali, że wartość początkowa auta została zawyżona. To z kolei wpłynęło na zawyżenie kosztów uzyskania przychodów z tytułu dokonywanych odpisów amortyzacyjnych. W ich ocenie wartość początkowa środka trwałego wynika z ceny nabycia. Dlatego określili ją według ceny zakupu w kwocie nieco ponad 10 tys. zł (tj. tyle, ile wyszło po przeliczeniu 3 tys. euro na złote).
Podatnik bronił się, że samochód został kupiony do celów prywatnych. W konsekwencji nie ma dowodów dokumentujących nakłady, a w dacie założenia ewidencji środków trwałych nie dysponował umową zakupu Samochód wymagał napraw i modyfikacji (potrzebny był kapitalny remont silnika, zakup licznych części, opon, naprawa klimatyzacji itp.).
Fiskus upierał się jednak, że w sprawie nie można określić wartości początkowej samochodu według metody wskazanej w art. 22g ust. 8 ustawy o PIT. Zgodnie z jego treścią, co do zasady, jeżeli nie można ustalić ceny nabycia środków trwałych lub ich części nabytych przez podatników m.in. przed dniem założenia ewidencji, ich wartość początkową przyjmuje się w wysokości wynikającej z wyceny dokonanej przez podatnika (z uwzględnieniem cen rynkowych oraz stanu i stopnia ich zużycia). Fiskus podkreślił, że stosowanie tego przepisu jest ograniczone do sytuacji, gdy nie jest możliwe ustalenie wartości początkowej środka trwałego. A w przypadku podatnika nie miało to miejsca.
Przedsiębiorca wraz z małżonką zaskarżył rozstrzygnięcia urzędników kwestionujące ich rozliczenia roczne za 2009 i 2010 r. Podatnicy tłumaczyli, że na wartość początkową składa się nie tylko cena, ale też wszelkie nakłady. Gdyby posiadali dowody poniesienia wydatków związanych z remontem i modernizacją, to fiskus zaliczyłby je do wartości początkowej.
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Olsztynie stwierdził, że organy podatkowe prawidłowo przyjęły wartość początkową środka trwałego.
Tak samo uznał Naczelny Sąd Administracyjny (sygnatura akt: II FSK 1855- 1856/12). Zgodził się, że art. 22g ust. 8 ustawy o PIT ma zastosowanie wyłącznie wtedy, gdy nie można ustalić ceny nabycia. Jak tłumaczył sędzia NSA Sławomir Presnarowicz, skarżący miał taką możliwość. I nie chodzi tylko o ustalenie wydatków związanych z zakupem auta, ale także związanych z remontem i innymi nakładami.
W ocenie NSA wartość środka trwałego nie musiała być potwierdzana wyłącznie rachunkami czy fakturami. Podatnik mógł to wykazać wszelkimi dostępnymi dowodami. Nie wystarczy powołać się na brak dokumentów, żeby dokonać samodzielnej wyceny.
Wyroki są prawomocne.