Fiskus już dawno dostrzegł, że kto jeździ służbowym samochodem w prywatnych celach, osiąga korzyść w naturze. Dziś jednak nie ma jednoznacznych reguł naliczania podatku dochodowego od takich korzyści. Ministerstwo Finansów postanowiło wreszcie wyjaśnić sprawę. W ogłoszonym ostatnio programie efektywności administracji podatkowej zapowiedziało, że już od 1 stycznia 2015 r. będzie obowiązywał podatek od prywatnego użytku służbowych aut. Ma być prosty, bo uzależniony od pojemności silnika.
Dziś organy skarbowe domagają się obliczania podatku na podstawie cen, jakie za porównywalny użytek zainkasowałyby wypożyczalnie samochodów. Akceptują też wyliczenia na podstawie tzw. kilometrówki stosowanej do rozliczania jazd w delegacje. Ministerstwo Finansów dostrzegło ten problem. „Uproszczenie zasad rozliczania podatku – eliminujące ryzyko zakwestionowania przez organy podatkowe przyjętej wysokości tego rodzaju przychodu – powinno zwiększyć skłonność do jego wykazywania" – czytamy w dokumencie.
– Wiele firm wcale nie chce unikać płacenia takiego podatku, ale ma dziś kłopot z niejasnymi zasadami jego obliczania – zauważa Marek Jarocki, dyrektor w dziale doradztwa podatkowego firmy EY. Dodaje, że w sytuacjach, gdy firma ma flotyllę samochodów, wyliczenie podatku może być ogromnie czasochłonne, a przy tym nie ma pewności, czy zostanie uznane za prawidłowe. Ekspert EY z rezerwą podchodzi do zapowiedzi resortu finansów, wskazując, że w ostatnich latach pojawiło się już wiele różnych propozycji rozwiązania tego problemu.
– Dobrze byłoby, by nowe zasady precyzyjnie odzwierciedlały rynkową wartość świadczenia dla pracownika, a na nią wpływa zakres użytku danego auta i jego wartość – postuluje Jarocki. Proponowane przez MF rozwiązanie byłoby podobne do stosowanego na Łotwie. Tam w 2011 r. wprowadzono podatek uzależniony od pojemności silnika, a wynosi on od 27 do 60 euro (113–252 zł) miesięcznie.
W Niemczech również ustalono dość prostą metodę: podatek od prywatnego użytku auta wynosi 1 proc. jego wartości rocznie. Uwzględnia się przy tym spadek wartości auta w czasie według tabel używanych np. do ubezpieczeń.
Na Węgrzech wysokość podatku uzależniono od ceny zakupu nowego auta, a jeśli ma ono ponad pięć lat, stawka jest o połowę niższa. Obowiązuje specjalna tabela przeliczeń. Przykładowo, dla niedużych nowych aut o równowartości 27 200–40 800 zł podatek wynosi 272 zł miesięcznie. Bardziej skomplikowany jest model przyjęty w Wielkiej Brytanii. Tam uwzględnia się cenę zakupu pojazdu, liczbę dni użytkowania w roku, rodzaj paliwa, pojemność silnika i inne okoliczności, także to, kto płaci za paliwo: pracownik czy pracodawca. Dla ułatwienia obliczeń na stronie internetowej brytyjskiej administracji skarbowej umieszczono specjalny kalkulator uwzględniający te dane.
OPINIA
Joanna ?Narkiewicz-Tarłowska, doradca podatkowy ?z firmy PwC
Wprowadzenie prostego ryczałtowego podatku od prywatnego użytku samochodów osobowych może wyjaśnić powstające dziś wątpliwości związane z metodami obliczania korzyści w naturze, ?jaką uzyskuje pracownik. Oczywiście można mieć wątpliwości, ?czy pojemność silnika jest w dzisiejszych realiach motoryzacyjnych miernikiem korzyści dla użytkownika takiego pojazdu. Być może ryczałt nie będzie dobrym rozwiązaniem dla pracowników, którzy mało jeżdżą służbowymi autami. Ryczałtowe rozwiązania ?w podatkach nigdy nie są sprawiedliwe, ale w tym wypadku korzyści z prostoty obliczeń wydają się bardzo cenne. Dziś bowiem podejście władz skarbowych do tej kwestii jest zróżnicowane, a przedsiębiorcy, niezależnie od przyjętej metody określania korzyści pracownika, ?są zmuszeni do skomplikowanych wyliczeń.