Nowe, potencjalnie groźne dla podatników przepisy zawarto w obowiązujących od 18 lipca 2013 r. dwóch rozporządzeniach ministra finansów, dotyczących – ogólnie mówiąc – cen transferowych (DzU z 3 lipca, poz. 767 i 768).
Gra z fiskusem w rentowność
Wśród nowelizowanych przepisów (jedno rozporządzenie odnosi się do podatników PIT, drugie – CIT) szczególnie ciekawe są te zawarte w nowym rozdziale "Restrukturyzacja działalności". Nie chodzi tu o zmianę formy prawnej podatnika, lecz o zmianę ról w obrębie grupy powiązanych kapitałowo firm.
Jeśli taka zmiana ról skutkuje nieuzasadnionym przerzuceniem dochodu do innego podmiotu, to kontrolerzy skarbowi będą mogli ją zakwestionować i sami ustalić dochód, jaki by wynikał z uzasadnionej – ich zdaniem – struktury wynagrodzeń podmiotów w grupie. W praktyce chodzi o coraz popularniejsze scenariusze, według których dochodzi do przeniesienia np. zarządzania ryzykiem czy praw do znaków towarowych pomiędzy podmiotami działającymi w grupie kapitałowej.
Spółki, które otrzymują „prezent" w postaci prawa do zarządzania ryzykiem, w zamian uzyskują prawo do dużego udziału w zyskach całej grupy. Inne spółki tracą część odpowiedzialności (i związanych z nią zysków). Bywa, że podmioty z grupy, będące dotychczas dystrybutorami towarów, stają się komisantami, a samodzielni producenci – jedynie przyjmującymi kontrakty na zlecenie spółki „centralnej". Tacy członkowie grupy, w odróżnieniu od „centrali", wykazują małą rentowność, a więc i małe dochody.
Zbyt ogólna instrukcja
Optymalizacja może polegać na ulokowaniu „centrali" w kraju o niskich obciążeniach podatkowych (np. w Szwajcarii). Ale może to też dotyczyć struktur krajowych – na „centralną" wybiera się wtedy spółkę wykazującą dotychczas straty. Wszystko po to, by zgromadzić dochody grupy tam, gdzie są najniżej opodatkowane.
Takie optymalizacje mogą być całkiem uzasadnione z biznesowego punktu widzenia. Centralizacja zarządzania ryzykiem albo własności znaków towarowych w grupie po prostu ułatwia zarządzanie nią. Nowe przepisy pozwalają na podważanie takich struktur tylko wówczas, gdy przesunięcie aktywów i ryzyk do „centrum" jest obliczone na uniknięcie podatku dochodowego. Może się bowiem okazać, że taka „centralna" spółka wcale nie ponosi większego ryzyka niż spółki „peryferyjne", a otrzymuje wysokie wynagrodzenie tylko po to, by oszczędzić na podatkach w grupie. Dlatego właśnie fiskus będzie mógł badać rzetelność ustalania wynagrodzenia.
Jednak zdaniem ekspertów przepisy są zbyt ogólnie sformułowane. Stowarzyszenie Centrum Cen Transferowych oceniło w opinii dla Ministerstwa Finansów, że „organy podatkowe będą miały nadmierną dowolność w ocenie skutków restrukturyzacji działalności".
masz pytanie, wyślij e-mail do autora p.rochowicz@rp.pl
Rafał Sadowski, doradca podatkowy, dyrektor w zespole cen transferowych firmy Deloitte
Nowe przepisy, umożliwiające organom skarbowym weryfikację biznesowego uzasadnienia restrukturyzacji działalności gospodarczej, są logiczną konsekwencją zmian wprowadzonych w 2010 r. w wytycznych OECD dotyczących cen transferowych.
Niepokoi jednak bardzo ogólne sformułowanie reguł badania takich przypadków. Dotyczy to szczególnie definicji restrukturyzacji i zasad ustalania racjonalności działań podmiotów w niej uczestniczących. Tak ogólne zapisy, biorąc pod uwagę złożoność procesów restrukturyzacji działalności i nie zawsze doskonałą znajomość realiów biznesu wśród kontrolujących, mogą przynieść w efekcie dość przypadkowe decyzje organów skarbowych. To z kolei może oznaczać spory między podatnikami a administracją skarbową.