Przed urzędami celnymi  toczy się obecnie kilka tysięcy postępowań dotyczących pikapów.  Dilerzy są załamani, bo obrót się im znacznie zmniejszył. I to nie tylko z powodu kryzysu. Jak mówią sami dilerzy – klienci na pikapy po prostu „odpłynęli", przerażeni wizją dopłacania podatku i urzędowych formalności.

Spór trwa od połowy 2010 roku. Wtedy to, chociaż ani jeden akcyzowy przepis się nie zmienił, organy celne zaczęły uznawać pojazdy osobowo-towarowe za osobówki podlegające akcyzie.

Urzędnicy uznają auto za osobówkę, jeśli ma klimatyzację i dywaniki

Centymetry mają znaczenie

Mitsubishi L200 to klasyczny pikap. Producent nie ma wątpliwości, określając go w dokumentach jako ciężarówkę. Według polskich celników do ciężarówki brakuje mu jednak trzech centymetrów. O tyle bowiem za krótka jest jego skrzynia ładunkowa. A przynajmniej była – w wersjach produkowanych do ubiegłego roku.

I z tego właśnie powodu celnicy uznawali ten pojazd za osobowy. Dlaczego? Powoływali się na przyjęte także w Polsce do stosowania wyjaśnienia do tzw. Nomenklatury Scalonej. Przewiduje ona, że za ciężarowe można uznać tylko pikapy ze skrzynią ładunkową o długości przekraczającej 50 proc. rozstawu osi. A do ubiegłego roku nie przekraczała. Firma Mitsubishi – być może pod wpływem sytuacji w Polsce – w najnowszej wersji przedłużyła pakę i z nowymi samochodami już problemów nie ma.

Co jednak począć ze starszymi autami, które przecież też mogłyby znaleźć w Polsce nabywców? Starsze za wszelką cenę celnicy chcą uznać za osobowe.

– Dość osobliwie pojmują treść wyjaśnień do taryfy celnej. One przewidują, by najpierw badać ładowność pojazdu, a dopiero potem wymiary różnych jego części – zauważa radca prawny Rafał Szczerbicki z kancelarii SKP-LEX, prowadzący w imieniu wielu autokomisów postępowania przed urzędami celnymi i sądami w sprawie pikapów.

Jak relacjonują właściciele autokomisów, oględziny samochodów dokonywane przez celników mają jeden cel: udowodnić, że to osobówka, i nałożyć akcyzę, najczęściej 3,1 proc. wartości pojazdu.

– Sprawdzają przy tym raczej to, czy samochód ma skórzaną tapicerkę, dywaniki, popielniczki i klimatyzację, niż to, że mają zwykle ponad tonę ładowności – opowiada pani Małgorzata, właścicielka autokomisu z Pomorza. I dodaje: – Przecież komfort wnętrza w ciężarówkach bywa nawet większy niż w samochodach osobowych, a klimatyzacja dla kierowcy tira jest wręcz koniecznością w długich trasach.

Jako anegdotę, niestety obrazującą prawdziwe zdarzenie, dilerzy opowiadają sobie historię z Rybnika na Śląsku. Tamtejszy urzędnik celny uznał mitsubishi L200 za pojazd osobowy, tłumacząc to... czystością pojazdu. „No przecież widać, że to osobówka, lśni czystością, a ciężarówka zwykle bywa zabłocona" – miał powiedzieć celnik.

Przedsiębiorcy, na których  została nałożona akcyza, przytaczają osobliwe sytuacje, do jakich dochodzi w trakcie kontaktów z urzędami celnymi w podobnych sprawach.

– Gdy celniczka z bydgoskiego urzędu przyszła na oględziny spornego mitsubishi L 200, sfotografowała go ze wszystkich stron, a pominęła tabliczkę znamionową. A to właśnie tam producent określił go jako „truck", czyli ciężarówkę – opowiada pani Iwona, właścicielka autokomisu z woj. kujawsko-pomorskiego. Dodaje, że ten sam urząd nakłada akcyzę na takie samochody, mimo że w telefonicznej informacji tego urzędu wiele razy słyszała: „To znowu pani? Jeśli w niemieckich dokumentach samochodu jest LKW [niem. Lastkraftwagen, czyli samochód ciężarowy – red.], to proszę deklarować to jako ciężarówkę, bez akcyzy. I proszę więcej mi w tej sprawie nie zawracać głowy".

Bywają i inne sytuacje. Niedawno dyrektor warszawskiej Izby Celnej wydał tzw. Wiążącą Informację Taryfową, uznającą indyjski pikap Tata Xenon za ciężarówkę, chociaż jego paka  jest krótsza niż połowa rozstawu osi. Tylko dlaczego tego samego nie można było zrobić dla mitsubishi? – pytają dilerzy.

Kłopoty dotyczą nie tylko aut mitsubishi, ale też m.in. nissanów navarra  i toyot  hilux. A przecież powstają coraz to nowe modele podobnych pojazdów. Dilerzy nie mają pewności, czy kolejny model będzie według celników osobówką czy ciężarówką.

Ministerstwo: wszystko jest w porządku

Ministerstwo Finansów uważa, że problemu nie ma. W odpowiedzi na ubiegłoroczną interpelację posła Macieja Wydrzyńskiego wiceminister i szef Służby Celnej Jacek Kapica napisał: „Wskazać należy, iż przepisy ustawy o podatku akcyzowym dotyczące opodatkowania akcyzą różnego rodzaju pojazdów są na tyle jasne i nie budzą wątpliwości, iż brak jest konieczności ich zmiany". Zauważył też, że przepisy te „jasno określają, iż przedmiotem opodatkowania są samochody osobowe klasyfikowane do kodu CN 8703. Zatem tylko pojazdy typu pick-up, które spełniają wymagania taryfy celnej do klasyfikacji do kodu 8703, podlegają akcyzie".

Co ciekawe, w tej sprawie Departament Polityki Celnej MF wcześniej instruował izby celne, że pikapy trzeba uznawać za ciężarówki (pismo o sygn. PC-ST-8640/48/EG/2007/2400 z 20 sierpnia 2007 r.). Przedsiębiorcy tym bardziej mogą się czuć rozczarowani.

Twarda linia resortu

Z nieoficjalnych rozmów z urzędnikami MF wynika, że na razie nie szykuje się zmiana stanowiska resortu.

– Niektóre pikapy uznajemy za ciężarówki, bo spełniają wymagania taryfowe. Niektórzy producenci się do nich dostosowali – zauważa urzędnik MF, nawiązując do przypadku firmy Mitsubishi. Przyznaje też, że samochody nie są tzw. wyrobami akcyzowymi zharmonizowanymi, dlatego nie ma znaczenia, że w innych krajach Unii te same samochody traktowane są jako ciężarówki.

I rzeczywiście – wyroby zharmonizowane, jak np. alkohol, papierosy i paliwa, podlegają we wszystkich krajach Unii jednolitym regułom. Prawo UE nie zmusza krajów członkowskich do nakładania akcyzy na samochody. Czy jednak znaczy to, że w sprawach samochodów mamy „wolnoć Tomku w swoim domku"?

Trzeba się porozumieć

Zbigniew Chliszcz, prezes  powołanego właśnie Stowarzyszenia Niezależnych Dealerów Samochodów, sprzeciwia się takiemu dowolnemu pojmowaniu niejasnych przepisów.

– Taka sytuacja nie może powodować nakładania akcyzy na pikapy, zwłaszcza że do niedawna ministerstwo traktowało je jako ciężarówki – mówi Chliszcz. Zapewnia, że jego organizacja chce podjąć dialog z Ministerstwem Finansów i wypracować konkretne, jasne rozwiązania. Zresztą korespondencja między ministerstwem a poszczególnymi przedsiębiorcami już się rozpoczęła – przyznaje Chliszcz.

Radca Rafał Szczerbicki, współpracujący ze stowarzyszeniem, zapowiada, że organizacja będzie się starała rozwiązać problem akcyzy na rzekome ciężarówki za pomocą skarg do Komisji Europejskiej, a być może także do Trybunału Konstytucyjnego.

– Będziemy próbowali wpłynąć na zmianę przepisów o akcyzie, a być może uzyskać także rodzaj podatkowej abolicji dla przedsiębiorców pokrzywdzonych decyzjami – zapowiada Szczerbicki.

Stowarzyszenie chce też walczyć o zniesienie wysokiej (18,6 proc.) stawki na samochody osobowe o pojemności silnika powyżej 2 litrów. Takich pojazdów nie produkuje się w Polsce. Zdaniem przedsiębiorców z SNDS narusza to unijne zasady niedyskryminacji podatkowej.

Inny postulat stowarzyszenia to ponowne przyjrzenie się tłumaczeniu na język polski wyjaśnieniom do Nomenklatury Scalonej. W szczególności chodzi o brzmienie pozycji 8703 i 8704 odnoszących się do samochodów osobowych i ciężarówek.

Łapczywość fiskusa i szara strefa

Co się stanie, jeśli resort pozostanie nieugięty? Pani Małgorzata z Pomorza nie ma wątpliwości: rozkwitnie szara strefa w obrocie autami. I zwraca uwagę: jak Polska długa i szeroka, przy drogach widać wystawione pojazdy (często pikapy) z karteczką „na sprzedaż". A już mniejszymi literami: akcyza do zapłaty.

– To pokątni handlarze, których władze celne nie ścigają. Gdy przyjdą do domu, obok którego jest wystawiony taki pojazd, usłyszą, że ten należy do jakiegoś dalszego krewnego, który akurat jest nieobecny. Taki ktoś nie zawsze legalnie załatwia sprawy rejestracji samochodu, a ściągnąć z niego pieniędzy nie ma jak. Dlatego urzędy celne wolą kontrolować nas, legalne firmy, bo nam można łatwo zająć konto – opowiada pani Małgorzata.

Efekty są smutne. Wiele autokomisów znacznie ograniczyło sprzedaż. Jednym z najbardziej spektakularnych przykładów była firma Inter-Cars z Torunia, doprowadzona do bankructwa koniecznością zapłaty ponad 700 tys. zł akcyzy za rzekome ciężarówki. Inne też mają kłopoty.

– W latach 2008–2009 odprowadzałam 2–3 mln zł rocznie z VAT, bo tak duże były obroty. Dziś to kilkaset tysięcy – przyznaje pani Iwona, właścicielka autokomisu z Kujaw.

Inni też przyznają: jest kryzys, ludzie kupują mniej samochodów, ale to nie jedyna przyczyna.

– Trudno się dziwić, skoro wielu klientów nękają urzędy celne pytaniami o zapłatę akcyzy. Po prostu się boją – relacjonuje pani Małgorzata.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora

p.rochowicz@rp.pl

Fiskalna batalia wagi ciężarowej

Spór o akcyzę od pikapów to niejedyny przykład, w którym fiskus uznaje pojazdy ciężarowe za osobowe. Wprawdzie resort finansów stworzył bardzo szczegółowe przepisy określające, co jest pojazdem osobowym (restrykcyjnie traktowanym), a co ciężarowym, ale i one nie są wolne od luk. Na ich podstawie można uznać luksusową terenówkę Porsche Cayenne za ciężarówkę, ale motocykl może być samochodem osobowym. Wprawdzie podatnicy wygrali spór o tzw. auta z kratką przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości, ale ograniczenia w odliczaniu VAT od takich aut pozostaną w mocy przynajmniej do końca 2013 roku. W grudniu ub.r. zaostrzono też przepisy pozwalające na uznanie aut osobowych za tzw. bankowozy, od których przysługuje pełne odliczenie VAT.