Pojutrze wchodzi bowiem w życie nowa ustawa o podatku akcyzowym ([link=http://aktyprawne.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=296270]DzU z 2009 r. nr 3, poz. 11[/link]), która likwiduje dotychczasowy mechanizm ustalania stawek w tym podatku. Odtąd każda zmiana stawki będzie wymagała zmiany ustawy i zgody parlamentu, a nie – jak dotychczas – wydania rozporządzenia przez ministra finansów (wcześniej ustawą trzeba było zmieniać wyłącznie akcyzę na energię).
W dobie kryzysu jest to więc znaczące ograniczenie możliwości pozyskiwania dodatkowych pieniędzy na załatanie ewentualnej dziury budżetowej. Pytanie tylko, czy podwyższenie stawek mogłoby ratować sytuację, jeśli na skutek recesji nie będzie chętnych na kupno wyrobów akcyzowych. – Nie wierzę w to, by szukanie dochodów poprzez podwyższenie stawek akcyzy mogło cokolwiek załatwić – powiedział „Rz” Wojciech Misiąg z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową.
[srodtytul]Koniec samowoli [/srodtytul]
Do historii przechodzi więc sposób ustalania akcyzy, który był wielokrotnie krytykowany jako niezgodny z konstytucją. Przede wszystkim dlatego, że w ustawie zapisane były tzw. stawki maksymalne, a minister finansów upoważniony był do ich obniżania w wydawanych co roku rozporządzeniach. Z tej możliwości skwapliwie korzystał, obniżając (w stosunku do ustawy) stawki akcyzy, choć w praktyce za każdym razem oznaczało to podwyżkę opodatkowania (w stosunku do obowiązujących stawek wskazanych w rozporządzeniach).
Doszło do tego, że w liczącej 127 artykułów ustawie, która zaczęła obowiązywać po przystąpieniu Polski do UE, znalazło się aż 58 upoważnień dla ministra do wydawania aktów wykonawczych. Z tego powodu posłowie PO w 2004 r. zaskarżyli ją do Trybunału Konstytucyjnego. – Dlatego stara ustawa o podatku akcyzowym określana była mianem szablonowej – mówi Michał Zwyrtek, kierownik zespołu podatków pośrednich w katowickim biurze PricewaterhouseCoopers.
Szczegółowych rozwiązań podatnicy i tak musieli szukać w rozporządzeniach.– Zlikwidowanie upoważnień dla ministra finansów to znaczące ograniczenie jego swobody. Dla przedsiębiorców oznacza to jednak koniec tymczasowości i stabilizację prawa – dodaje Michał Zwyrtek. W ustawie jest wprawdzie przepis, który do końca 2011 r. pozwala ministrowi obniżać stawki zapisane w ustawie (na okres nie dłuższy niż trzy miesiące w odstępach co najmniej trzymiesięcznych), ale eksperci nie spodziewają się, by był on stosowany.
Obniżając bowiem obowiązującą sztywną stawkę, minister zmniejszałby wpływy budżetowe. – Takiej interwencji ministra finansów spodziewałbym się wyłącznie w razie zapaści w jakiejś branży, np. motoryzacyjnej – uważa Krzysztof Flis, doradca podatkowy ze spółki MDDP.
[ramka][b]Podwyżki w ustawie[/b]
W nowej ustawie znalazły się np. stawki akcyzy na wyroby energetyczne (np. prąd, węgiel i koks przeznaczone na cele opałowe, benzyny silnikowe i oleje napędowe czy gaz ziemny), napoje alkoholowe czy wyroby tytoniowe.Co ciekawe, przy okazji prac nad nową regulację ministerstwo podniosło stawki akcyzy na niektóre wyroby. Dotyczy to m.in. samochodów osobowych o pojemności silnika powyżej 2000 cm sześc., na które stawka podatku wzrosła z 13,6 proc. do 18,6 proc. Podwyżki dotyczą też m.in. różnych napojów alkoholowych. Już od 1 stycznia 2009 r. na mocy rozporządzenia ministra finansów wyroby te zostały opodatkowane w wysokości, jaką założono w nowej ustawie. Wszystko dlatego, że ministerstwo doszło do wniosku, iż przesunięcie terminu wejścia w życie ustawy z 1 stycznia na 1 marca 2009 r. da czas urzędnikom na wydanie aktów wykonawczych, a tych ma być prawie 40. Tak zakładano. Do dziś jednak tych rozporządzeń nie ma.[/ramka]