Lada dzień Ministerstwo Finansów ogłosi liczby, które mogą narobić wiele zamieszania. Dowiemy się, ile podatku dochodowego płacą największe firmy. Przepisy pozwalają na ujawnianie tylko suchych danych, więc teoretycznie nie musi to oznaczać skandalu. Jednak gdy wchodzimy na tak skomplikowany grunt jak podatki, jest ryzyko niesłusznych oskarżeń.
Zdarza się, że podatek dochodowy płacony przez firmę o wielkich obrotach to tylko ułamek procentu jej obrotów albo wręcz zero. Łatwo wtedy zakrzyknąć: Patrzcie, oto złodziej! Zarabia krocie, a my nic z tego nie mamy! Takie larum mogą podnieść zarówno rządzący, jak i konkurenci rynkowi. Wykorzystają przy tym niewiedzę obywateli (oraz, co wstyd przyznać, także mediów) o biznesie i podatkach. Bo przecież taka firma może po prostu uczciwie i sporo inwestować, powiększając koszty i zmniejszając podatek.