Według projektu ustawy o jawności sygnaliści to osoby, które w zamian za zawiadomienie o nieprawidłowościach w firmie otrzymują od prokuratora ochronę prawną. Nie można ich zwolnić nawet po prawomocnym wyroku skazującym winnych.
– Nie jest łatwo stworzyć pozytywny wizerunek sygnalisty, czasem postrzega się go jako kapusia wynoszonego na piedestał. Projekt nie pomaga w zmianie punktu widzenia – ocenił Marcin Gomoła, compliance oficer w T-Mobile Polska, podczas seminarium o nowym podejściu do funkcji compliance (zgodności między biznesem a regulacjami prawnymi i normami) w spółkach publicznych.
Seminarium zorganizowała w środę kancelaria Wolf Theiss. Gomoła dodał, że czynienie z sygnalisty uczestnika postępowania karnego z prokuratorską ochroną jeszcze bardziej utrudni pozytywny odbiór tej instytucji.
– Inwestorzy postrzegają spółki, które wdrażają compliance, w tym też sygnalistów, jako bezpieczne – uważa Wojciech Nagel, szef rady nadzorczej Giełdy Papierów Wartościowych.
Odpowiedzialna w GPW za compliance Monika Gorgoń wskazuje, że firma powinna stworzyć warunki do anonimowego zgłoszenia nieprawidłowości w organizacji, zanim sprawa trafi do zewnętrznych organów.
O potrzebie stworzenia takich mechanizmów wewnątrz organizacji przekonany jest też Marcin Góral z PZU. – Powtórzmy za Oscarem Wilde'em: załóż człowiekowi maskę, a powie ci prawdę – cytował Góral.
Projekt ustawy o jawności krytykują organizacje pozarządowe. Przepisy ich zdaniem mają charakter represyjny i są sprzeczne z ideą sygnalizowania. Zamiast chronić działających w interesie publicznym, projekt tworzy instytucję „półświadków" lub wręcz informatorów organów ścigania. Fundacja Batorego zgłosiła własny, obywatelski projekt ustawy o sygnalistach, który gwarantuje im możliwość powiadomienia o nieprawidłowościach w samej firmie, zanim sprawa wyjdzie na zewnątrz.