Za sprawą parlamentarzystów miał być boom na małe piece na biomasę czy panele słoneczne. W ustawie o odnawialnych źródłach energii wprowadzili preferencyjne ceny sprzedaży prądu z tzw. mikroinstalacji. Ministerstwo Gospodarki boomu jednak nie chce. Przygotowało projekt nowelizacji tej niedawno zmienionej ustawy, który mocno wyhamuje rozwój energetyki odnawialnej w mikroinstalacjach.
Mniejsze wsparcie
Na preferencyjne ceny zakupu nadwyżki energii wytworzonej w mikroinstalacji (piece, małe wiatraki czy panele słoneczne, których moc elektryczna nie przekracza 40 kW) mogła liczyć każda osoba fizyczna. Propozycje przygotowane przez MG powodują jednak, że na sprzedaż energii po atrakcyjnych cenach (wyższych od rynkowych) będą mogli liczyć tylko ci, którzy przy zakupie i montażu np. paneli słonecznych nie skorzystają z żadnej pomocy finansowej – np. preferencyjnych kredytów czy dopłat. Dojdzie konieczność złożenia prezesowi Urzędu Regulacji Energetyki oświadczenia pod rygorem odpowiedzialności karnej, że nie skorzystało się z żadnego wsparcia finansowego przy takiej inwestycji.
– Wprowadzanie ograniczeń we wsparciu dla mikroinstalacji czy też odpowiedzialności karnej za niezłożenie odpowiedniego oświadczenia może odstraszyć część osób zainteresowanych takimi małymi instalacjami – mówi Wiktor Buszko z kancelarii Kijewski Graś.
Ci, którzy sfinansują mikroinstalację z własnej kieszeni i przedstawią odpowiednie oświadczenie, będą mieli zagwarantowane wyższe ceny zbytu wytworzonej energii. Za energię wodną czy wiatrową z mikroinstalacji o mocy do 3 kW cena za każdą kilowatogodzinę wyniesie 0,75 zł. Za kilowatogodzinę energii słonecznej – od 0,64 zł do 0,75 zł. Z tym że co do zasady sprzedaż energii z paneli słonecznych będzie po niższej cenie z podanych widełek.
Duże bariery
– Wytwórca energii skorzysta z wyższych stawek sprzedaży tylko po spełnieniu dodatkowych rygorystycznych wymagań, w tym po samodzielnym policzeniu i zadeklarowaniu kosztów swojej instalacji zgodnie z bardzo skomplikowanym wzorem – mówi Agnieszka Koniewicz, radca prawny w kancelarii Linklaters. Dodaje, że wystarczy mały błąd, by utracić możliwość sprzedaży energii po preferencyjnych cenach.
To, czy wyliczenia zostały odpowiednio przeprowadzone, skontrolują osoby upoważnione przez prezesa URE. Tacy kontrolerzy sprawdzą także parametry mikroinstalacji.
– Rygorystyczne podejście może spowodować, że to, co uda się zaoszczędzić na obniżeniu taryf osobom posiadającym mikroinstalcje, skonsumuje administracja, która ma kontrolować takie przedsięwzięcia i sprawdzać wszystkie oświadczenia – ocenia Agnieszka Koniewicz. Jej zdaniem projektowane zmiany są dużą barierą dla rozwoju mikroinstalacji w Polsce.
etap legislacyjny: konsultacje społeczne