Osoby te nie powinny bowiem wsiadać za kierownicę w celu załatwienia służbowych spraw, jeśli nie przeszły wcześniej badań na widzenie zmierzchowe i zjawisko olśnienia. Obowiązek ich wykonania nie wynika obecnie z przepisów, ale z zaleceń lekarzy. Pracodawcę spotka niemiłe zaskoczenie, gdy za dopuszczenie do przejazdu osoby bez takich badań zostanie pociągnięty do pełnej odpowiedzialności za utratę jego zdrowia czy życia w razie wypadku drogowego.

Od 18 maja br. przy zatrudnianiu pracowników mobilnych może też wystąpić inny problem – gdy zatrudniony zatai fakt zatrzymania mu prawa jazdy za nadmierną prędkość w terenie zabudowanym. Jeżdżąc bez uprawnień, przysporzy kłopotów nie tylko sobie, ale też pracodawcy. Szef może się przed tym uchronić, zasięgając informacji w odpowiednim urzędzie, ale musiałby to robić co miesiąc. Taka profilaktyka jest więc czysto teoretyczna.

W praktyce wychodzi natomiast na to, że służbowe auta powinny stać w firmowym garażu przynajmniej do czasu badań. A jak już wyjadą, to dobrze, żeby nie za szybko.

O kłopotach związanych z zatrudnianiem niezawodowych kierowców piszemy w artykuleWzrok okazjonalnego kierowcy nadal trzeba sprawdzać" i „Pracownik bez prawa jazdy, ale szef o tym nie wie".

Zapraszam do lektury całego tygodnika „Praca i ZUS".

Reklama
Reklama