Umowa o prace budowlane nie może jedynie naruszyć rygorów dotyczących bezpieczeństwa. To sedno najnowszego wyroku Sądu Najwyższego.
Zamawiający takie prace naraża się natomiast na odszkodowania, gdyby z powodu niedoróbek szkodę poniosły osoby trzecie – wskazują prawnicy zajmujący się tematyką budowlaną i deweloperską.
Uzgodnili oszczędności
Kwestia, którą się zajmował SN, wynikła w sporze między dwiema firmami budowlanymi: UNIBEP z Bielska Podlaskiego – wykonawcą parkingu na warszawskim Mokotowie, a podwykonawcą – Posadzki Przemysłowe BA-BUD sp. z o. o. Pierwsza domagała się zapłaty 82 tys. zł jako refundacji kosztów usunięcia wad posadzki na parkingu.
W umowie, poprzedzonej negocjacjami, strony ustaliły położenie posadzki bez warstwy folii oddzielającej ją od podłoża, w zamian za obniżkę ceny. Po dwóch latach się okazało, że fragmenty posadzki związały się z podłożem i zaczęły pękać.
Sąd rejonowy oddalił powództwo, wskazując, że prace wykonano zgodnie z umową, tak więc nie można podwykonawcy obarczać skutkami wady. Zdaniem natomiast sądu okręgowego w Białymstoku pozwany jako profesjonalista nie powinien był się godzić na zaniżenie wymogów sztuki budowlanej. I kwotę z pozwu zasądził.
Werdyktu tego bronił przed SN mec. Paweł Miszczuk, pełnomocnik UNIBEP: – W branży posadzek to pozwana spółka jest specjalistą, dlatego została zaangażowana, a jak stwierdził biegły, prace wykonała wbrew sztuce.
Pierwszeństwo umowy
Pełnomocniczki podwykonawcy, mec. Barbara Skalimowska i Renata Walkowska, wskazywały z kolei, że UNIBEP też jest profesjonalistą, a sąd okręgowy w ogóle zignorował umowę.
Sąd Najwyższy przyznał im rację, uchylił wyrok SO i oddalił apelację. Ostał się więc korzystny dla podwykonawcy wyrok sądu rejonowego.
– Wykonawca nie musi stosować się zawsze do zasad projektu, bo strony mogą się umówić, że za niższy standard prac wykonawca dostanie upust cenowy – powiedziała sędzia SN Iwona Koper. – Nie mogą tylko odstąpić od bezwzględnie obowiązujących norm gwarantujących bezpieczeństwo budowli, ale i tak za to odpowiada inwestor.
– Trudno obciążać podwykonawcę za to, że wykonuje zlecenie zgodnie z umową, tak samo byłoby w wypadku wykonawcy, gdyby niższy standard wyznaczył mu inwestor. Gdyby zaś na skutek gorszej jakości szkodę poniosły osoby trzecie, na ogólnych zasadach mogą pozywać właściciela budynku – mówi adwokat Rafał Dębowski.
sygnatura akt: IV CSK 271/14
Stefan Jacyno, adwokat, wspólnik w Kancelarii Wardyński i Wspólnicy
W czasach oszczędności, kiedy każda złotówka się liczy, naturalne jest, że firmy, także budowlane, szukają tańszych technologii, tańszych podwykonawców. Zgadzam się więc z werdyktem Sądu Najwyższego, że takie umowy są ważne. Oszczędności nie oznaczają jednak tolerowania takiego zaniżenia standardu, że obiekt nie pełni funkcji, do jakich jest przeznaczony. Gdyby się okazało, że z powodu wad obiektu ktoś uległ wypadkowi, mógłby domagać się od jego właściciela odszkodowania. Ten z kolei może wystąpić z roszczeniem regresowym do wykonawcy, chyba że sam na obniżenie standardu się zgodził.