Jeden z moich pracowników poprosił o użyczenie jednego z firmowych samochodów, miał poważny problem rodzinny. Zgodziłem się. Ponieważ się mu bardzo spieszyło, nie spisaliśmy od razu umowy użyczenia. Okazało się, że gdy pojechał do domu, auto należące do firmy zajął komornik (pracownik miał poważne długi). Co mogę zrobić i jak komornik mógł zająć rzecz, która nie należała do pracownika? – pyta czytelnik.

Komornik nie ma żadnego obowiązku sprawdzania czy dana rzecz należy do dłużnika. Zajmuje ją, wpisuje do protokołu zajęcia, którego odpis doręcza dłużnikowi.

To, że komornik zajął nasze auto choć nie jesteśmy dłużnikiem, nie oznacza jeszcze, że go nie odzyskamy. Aby tak się stało, musimy jednak podjąć konkretne czynności. Niestety, nie odzyskamy auta od ręki, cała procedura trochę potrwa.

Najczęściej w takich sytuacjach, czyli gdy komornik zajmuje rzecz, która nie należy do dłużnika – składana jest skarga na czynności komornika. Nie jest to jednak dobry wybór. W tym przypadku nic w ten sposób nie wskóramy i auta nie odzyskamy. Trzeba skorzystać z powództwa przeciwegzekucyjnego. Określa je art. 841 kodeksu postępowania cywilnego. Przepis ten mówi, że osoba trzecia (czyli niebędąca dłużnikiem) może żądać zwolnienia zajętego przedmiotu (w tym przypadku auta) od egzekucji, jeśli narusza to jej prawa.

Zgłoszenie żądania zwolnienia zajętego przedmiotu od egzekucji możliwe jest do chwili jego sprzedaży

Trzeba wnieść powództwo do sądu rejonowego, przy którym działa komornik. Przed wniesieniem powództwa warto jednak pisemnie poinformować komornika o przysługującym nam względem samochodu prawie, wnosząc o wstrzymanie czynności egzekucyjnych (poza zajęciem), gdyż po sprzedaniu auta nie będziemy mogli zwolnić go już z egzekucji (innymi słowy auto praktycznie przepadnie). Wyraźnie podkreślił to Sąd Najwyższy w wyroku z 19 lutego 2002 r. (II CKN 1071/00): zgłoszenie żądania zwolnienia zajętego przedmiotu od egzekucji możliwe jest do chwili sprzedaży rzeczy. Dla celów dowodowych warto pismo o wstrzymanie czynności egzekucyjnych przesłać listem poleconym i zachować potwierdzenie nadania.

Z samym wniesieniem powództwa  trzeba się też pospieszyć. Jest na to zaledwie miesiąc od dnia dowiedzenia się o zajęciu rzeczy. To ważne, aby się w tym czasie wyrobić, bo przekroczenie terminu skutkuje oddaleniem powództwa (przyczyna spóźnienia nie ma żadnego znaczenia). Termin nie podlega też przywróceniu. Jeśli go przegapimy, nie będziemy już mieli żadnych szans, by uwolnić zajęty samochód spod egzekucji. Pozostaje co prawda możliwość uproszenia o to wierzyciela, ale nie musi się na to zgodzić, jemu też zależy na tym, by odzyskać pieniądze i bez znaczenia jest dla niego od kogo.

Wnosząc pozew do sądu trzeba udowodnić, że względem zajętego auta przysługuje nam prawo własności, czyli trzeba  dołączyć kopię umowy kupna, ksero dowodu rejestracyjnego.

Od pozwu pobierana jest opłata stosunkowa w wysokości 5 proc. wartości przedmiotu sporu, jednak nie mniej niż 30 zł i nie więcej niż 100 tys. zł.