Pomimo zapowiedzi jak najszybszej zmiany przepisów wczorajsze posiedzenie sejmowej Komisji Infrastruktury skończyło się odroczeniem rozstrzygnięcia problemu który może pogrążyć branżę transportową.
Posłowie debatowali nad uchwałą Sądu Najwyższego z 12 czerwca 2014 r., w której sędziowie stwierdzili, że kierowca ma prawo do dodatkowego świadczenia w zamian za nocleg spędzony na trasie w kabinie. Szacuje się, że każdy jeżdżący tirem w ciągu ostatnich trzech lat ma prawo żądać na tej podstawie od 50 do 80 tys. zł dodatkowego ryczałtu. Wszystkie roszczenia kierowców wobec kilkudziesięciu tysięcy firm działających w branży transportowej w Polsce szacuje się nawet na 2,5 mld zł.
Nie ma projektu
Burzliwe posiedzenie komisji skończyło się przyjęciem dezyderatu, czyli niewiążącego wystąpienia do ministra infrastruktury. Posłowie zobowiązali w nim resort do zorganizowania spotkania ekspertów, przedstawicieli przewoźników i związków zawodowych, którzy mają podjąć negocjacje nad treścią nowelizacji ustawy o czasie pracy kierowców. Na tej podstawie resort do 22 sierpnia ma przygotować dla sejmowej komisji propozycję zmian przepisów. Wszczęcia procedury legislacyjnej można więc spodziewać się dopiero po sejmowych wakacjach.
– Biorąc pod uwagę, że od uchwały SN minęło już ponad miesiąc spodziewałam się, że posłowie, czy przedstawiciele ministerstwa infrastruktury przyjdą lepiej przygotowani na posiedzenie komisji i przyjmą projekt zmian w ustawie, tymczasem posłowie przyjęli dezyderat. To śmieszne – mówi Weronika Papucewicz, prawnik w kancelarii Chajec, Don-Siemion & Żyto. – Obawiam się, że przedłużające się prace nad nowelizacją ustawy spowodują, że przewoźnicy zaczną zwalniać kierowców zatrudnionych na etatach. Tylko w ten sposób mogą uniknąć płacenia im tych ryczałtów w kolejnych miesiącach oczekiwania na zmianę przepisów.
Może się więc okazać, że w najbliższym czasie nawet kilkadziesiąt tysięcy kierowców z firm transportowych zatrudnionych na umowach o pracę ucierpi w wyniku wskazanej przez Sąd Najwyższy luki w przepisach. Kierowcy zatrudnionemu na kontrakcie cywilnoprawnym czy prowadzącemu działalność gospodarczą nie trzeba bowiem wypłacać żadnych ryczałtów ani martwić się, że za kilka lat wystąpi on z roszczeniem o inne świadczenia należne pracownikom.
Sprzeczne interesy
Może się okazać, że stan niepewności przeciągnie się na następne miesiące.
– Rząd zdaje sobie sprawę, że to problem trudny dla całej branży transportowej, i jestem głęboko zainteresowany jego jak najszybszym rozwiązaniem – stwierdził Zbigniew Klepacki, wiceminister infrastruktury. – Do tej pory do resortu wpłynęły dwa pisma w tej sprawie. Jedno od grupy 19 przedsiębiorców, a drugie od związkowców z Sekcji Krajowej Transportu NSZZ „Solidarność". Wnioski wynikające z tych pism są jednak sprzeczne.
Problem polega na pogodzeniu interesów przedsiębiorców i kierowców i na znalezieniu kompromisu, jakie kabiny samochodów ciężarowych można uznać za spełniające wymogi należytego odpoczynku.
Opinia dla „Rz"
Maciej Wroński ekspert branży transportowej
Ministerstwo Infrastruktury powinno wziąć na siebie odpowiedzialność za uzupełnioną wykładnią SN lukę w prawie i podjąć jak najszybsze prace nad określeniem, jakie warunki powinna spełniać kabina samochodu ciężarowego, aby przedsiębiorcy w przyszłości nie musieli płacić kierowcom dodatkowych ryczałtów. W nowelizacji powinien znaleźć się też zapis ograniczający odpowiedzialność przewoźników za lata ubiegłe. Do oceny roszczeń kierowców we wszystkich trwających procesach o wypłatę ryczałtów powinny być stosowane nowe regulacje. Oznacza to stosowanie tych przepisów wstecz, ale znane są orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego uznające takie działanie za dopuszczalne, szczególnie gdy chodzi o ochronę większego dobra. Tu chronione powinny być interesy przewoźników działających w zaufaniu do prawa, które okazało się pełne luk.