Blady strach padł na hodowców ryb. Mają bowiem wnosić opłaty środowiskowe za pobór wód na potrzeby swojej działalności. To zaś sprawi, że na naszych stołach nie będzie np. wędzonego pstrąga, a wigilijny karp przypłynie do nas w kostkach lodu z Chin.

Powodem takich obaw są plany Ministerstwa Środowiska, które chce wprowadzić opłaty za pobór wód na potrzeby hodowli ryb. Taką zmianę przewidują założenia do nowelizacji prawa wodnego i przepisów o ochronie środowiska.

– Roczne przychody stawów karpiowych to 150 mln zł. Zysk to 10 proc. tej kwoty, czyli około 15 mln zł. Planowane opłaty wyniosą od 28 do 35 mln zł – wylicza Zbigniew Szczepański z Towarzystwa Promocji Ryb Pan Karp. Dodaje, że wielu hodowców utraci płynność finansową.

Podwyżka cen ryb nie wchodzi natomiast w grę.

– Przedsiębiorcy nie byliby wówczas w stanie konkurować ze sprzedawcami karpi z Chin – mówi Zbigniew Szczepański. Jego zdaniem zmiana może sprawić, że działalność hodowlana zacznie zanikać.

35 mln zł

- mogą rocznie płacić hodowcy za wodę

Opłaty środowiskowe wnoszone są za szkodliwy wpływ na przyrodę. Płaci się np. za emitowane pyły, gazy, ścieki. Pobór wód także jest płatny (poza hodowlą ryb i energetyką wodną). Tak jest przy wykorzystywaniu wody na potrzeby produkcji. Tyle że wtedy, gdy woda wraca do środowiska gorszej jakości.

Tereny chronione

– Działalność hodowlana powoduje zwrot wody lepszej jakości – zapewnia Zbigniew Szczepański.

Stawy są też cenne przyrodniczo. Występuje na nich wiele gatunków chronionych – zarówno zwierząt, jak i roślin. Na niektórych stawach tworzy się nawet obszary Natura 2000. A zamknięcie stawów skończy się spuszczeniem z nich wody i niektóre gatunki znikną z takich terenów.

– Likwidację zwolnień w opłatach środowiskowych za pobór wody wymusza na nas ramowa dyrektywa wodna – tłumaczy Paweł Mikusek, rzecznik Ministerstwa Środowiska. Zaznacza, że bez takich zmian Unia Europejska nie da nam pieniędzy na realizację programów operacyjnych w gospodarce wodnej.

Zyski dla środowiska

Propozycje nie podobają się także Ministerstwu Rolnictwa.

– Dyrektywa wodna rzeczywiście nakazuje płacić za pobraną wodę. Analiza ekonomiczna pokazuje jednak, że działalność hodowców jest korzystna dla środowiska. Zbiorniki pełnią funkcję retencyjną, gdy podniesie się poziom wody w rzekach, i wpływają na różnorodność biologiczną – mówi Janusz Wrona, zastępca dyrektora departamentu rybołówstwa w resorcie rolnictwa. Dodaje, że stawy przynoszą dziesięć razy więcej zysków środowisku niż hodowcom.

70 tys.

- hektarów taka powierzchnię mają wszystkie stawy hodowlane w Polsce

Przedsiębiorcy nie wykluczają, że zaczną wystawiać faktury Ministerstwu Środowiska za ich działalność na rzecz ochrony przyrody i zapewnianie pokarmu np. wydrom czy kormoranom. Tylko w ten sposób bowiem będą mogli zdobyć pieniądze na uregulowanie opłat środowiskowych.

Etap legislacyjny: Komitet Stały Rady Ministrów