Powodem jest wprowadzenie nowych zasad odpowiedzialności za dostarczanie treści cyfrowych. Jakie skutki może to mieć dla przedsiębiorców?
Czy tylko wdrożenie dyrektywy
Już niedługo powinny w Polsce zacząć obowiązywać nowe przepisy wzmacniające prawa konsumentów podczas zakupów w sieci. Ma się to stać za sprawą implementacji tzw. nowej dyrektywy konsumenckiej 2011/83/UE. Państwa członkowskie mają obowiązek najpóźniej 13 czerwca wprowadzić odpowiadające jej zapisom rozwiązania. Dyrektywa zajmuje się sprzedażą produktów i świadczy usługi w sieci. W tym kontekście pojawia się w niej pojęcie treści cyfrowych, czyli danych wytwarzanych i dostarczanych w formie cyfrowej. Chodzi o to, żeby konsument nabywający w internecie programy komputerowe czy aplikacje lub płacący za dostęp do filmów czy muzyki był chroniony podobnie jak konsument kupujący sprzęt czy odzież. Przykładowo, będą mu przysługiwać prawa do uzyskania pełnych informacji o świadczonej usłudze i jej dostawcy, a – w wielu wypadkach – prawo do odstąpienia od umowy w ciągu 14 dni.
Przy okazji wdrożenia wspomnianej dyrektywy polski ustawodawca postanowił uporządkować kwestie odpowiedzialności sprzedawcy za jakość dostarczanego produktu. Zauważano, że jednoczesne obowiązywanie kodeksu cywilnego i ustawy o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej wprowadza sporo niejasności i nie do końca zrozumiałych różnic w traktowaniu reklamacji konsumentów i profesjonalistów. Zresztą niekoniecznie z korzyścią dla tych pierwszych. W rezultacie do rozwiązań ustawy o prawach konsumenta dodana została nowelizacja kodeksu cywilnego. Zmiany mają dotyczyć między innymi odpowiedzialności za towar, a więc rękojmi i gwarancji. Innymi słowy, zmienić się mają zasady, na których można reklamować zakupiony produkt. Niewątpliwie jest to istotna informacja dla sprzedawców butów czy sprzętu elektronicznego. Można jednak się zastanawiać, dlaczego nowe przepisy powinny zainteresować twórców aplikacji lub podmioty, które umożliwiają streaming treści filmowych. Otóż w projekcie przewidziano, że przepisy o sprzedaży rzeczy będzie się stosować odpowiednio do umów o dostarczanie treści cyfrowych.
Przepisy o sprzedaży rzeczy będzie stosować się odpowiednio do umów o dostarczanie treści cyfrowych
Stosuje się odpowiednio
W języku prawnym zwrot „stosuje się odpowiednio" oznacza, że część przepisów będzie stosować się wprost, część z modyfikacjami, a część nie będzie miała w ogóle zastosowania. Co taka zmiana oznacza w praktyce? Na pewno konieczność weryfikacji regulaminów, umów i procedur rozpatrywania skarg od niezadowolonych klientów przez niemal każdy podmiot działający w branży cyfrowej i internetowej. Dodatkowo, z uwagi na niepewność prawną związaną z proponowaną zmianą, wiele firm musi na nowo rozważyć ryzyka związane z działalnością w sieci. Niestety, wprowadzając zapis o odpowiednim stosowaniu przepisów o sprzedaży do umów o treściach cyfrowych, ustawodawca nie dał wiele wytycznych, jakie zasady miał na myśli. Sporo będzie zależało od oceny konkretnego rozwiązania, w tym modelu biznesowego, kręgu klientów i wreszcie zasad, na których udostępnia się oprogramowanie czy inne treści.
Problemy pośredników
Powstanie pytanie, jak zmienią się zasady odpowiedzialności właścicieli portali, którzy są jedynie pośrednikami w dostarczaniu różnych treści cyfrowych pochodzących od innych podmiotów. Co w takim wypadku będzie przedmiotem reklamacji? Czy będą to błędy w dostępie do portalu czy też wady w poszczególnych audycjach lub aplikacjach osób trzecich, które będą udostępniane? Niewątpliwie właściciele serwisów będą dążyli do ograniczenia odpowiedzialności za cudze treści. Jednak należy przy tym pamiętać, że wiele z przepisów o rękojmi w wypadku konsumentów będzie miało charakter bezwzględnie obowiązujący. Nie będzie zatem możliwe ustanowienie w regulaminie mniej korzystnych dla użytkowników zasad niż te wynikające z prawa.
Błąd w transmisji
Przykładowo, rozważmy przypadek dostawcy platformy internetowej, poprzez którą można za określoną opłatą miesięczną oglądać filmy. Jak wiadomo, katalog dostępnych audycji podlega okresowym zmianom, a film, który wcześniej eksponowano w reklamie serwisu jako bestseller, po jakimś czasie może zostać z niego usunięty. Czy oznacza to, iz konsument może powołać się na przepisy mówiące, że usługa nie ma właściwości, o których zapewniał sprzedawca? Jeśli tak, czy konsument będzie mógł jedynie rozwiązać umowę na przyszłość, czy też domagać się usunięcia wady w postaci braku dostępności ulubionego filmu, a gdy to okaże się niemożliwe, żądać zwrotu opłaty?
Innym ciekawym przypadkiem są zakłócenia w transmisji. Często zdarza się, że podczas oglądania filmu w trybie pay-per-view następuje chwilowa przerwa lub zakłócenie. Niezadowolony klient może upierać się, że takie zdarzenie należy uznać za wadę nabytego produktu, nawet jeśli już zakończył oglądanie, które w pozostałej części przebiegło bez przeszkód. Przedsiębiorca będzie w trudnej sytuacji, próbując sprostać żądaniu konsumenta i ocenić, co właściwie powinien zrobić – umożliwić ponowne obejrzenie audycji czy zwrócić opłatę, a jeśli tak, to w jakiej wysokości?
Patch czy usunięcie wady towaru
Podobnym dylematom będą musieli stawić czoła dostawcy oprogramowania. Wiadomo, że trudno znaleźć oprogramowanie funkcjonujące bez jakichkolwiek usterek lub błędów. Niemal za każdym razem, gdy włączamy komputer lub komórkę następuje aktualizacja oprogramowania, pod którym to pojęciem nierzadko kryje się po prostu instalacja łatek (patchów), które usuwają wady wykryte właśnie przez twórcę programu. Czy zatem dociekliwy użytkownik po kilkukrotnym zdalnym usunięciu błędów aplikacji może podnieść, że kupił wadliwy produkt? Jeśli tak, powołując się na nowe przepisy, może twierdzić, że przysługuje mu uprawnienie do obniżenia ceny oprogramowania albo odstąpienia od jego zakupu, nawet jeśli od nabycia minęło wiele miesięcy.
—Magdalena ?Kogut-Czarkowska
Magdalena ?Kogut-Czarkowska, radca prawny, Baker & McKenzie
W rezultacie zmian, które mają nastąpić, na pewno pojawi się dużo pytań o nowe zasady gry na rynku cyfrowym. O ile jest to dobra wiadomość dla poszukujących tematów do prac naukowych, o tyle dla przedsiębiorców – niekoniecznie. Prawo niepewne oznacza trudniejsze do oszacowania ryzyko biznesowe. Branża, która mimo trudności związanych z wszechobecnym piractwem niedawno zaczęła się dynamicznie rozwijać, może już niebawem natrafić na kolejną przeszkodę. Dla konsumentów brak klarownych zasad odpowiedzialności za dostarczane treści to też niedobry sygnał. Może oznaczać zwiększone koszty nabywania takich treści czy też wręcz ?ograniczenie dostępu do nich.
W praktyce wprowadzenie nowych zasad odpowiedzialności ?za dostarczanie treści cyfrowych oznacza konieczność weryfikacji regulaminów, umów i procedur rozpatrywania skarg od niezadowolonych klientów przez niemal każdy podmiot działający w branży cyfrowej i internetowej. Ponadto z powodu nowych zasad odpowiedzialności za treści cyfrowe wiele firm musi na nowo rozważyć ryzyko związane z działalnością w sieci.