Rz: Część środowiska krytykuje pomysł zrównania pomocy dla niepełnosprawnych zatrudnionych na otwartym rynku pracy i chronionym. Czy słusznie?
Anna Machalica:
Pomysł ten nie jest żadną nowością – to rozwiązanie zostało ogłoszone już w 2008 r. Obecnie w ustawie okołobudżetowej rząd zaproponował, aby od stycznia 2014 r. mechanizm dofinansowania dla zakładów pracy chronionej (ZPCh) był taki sam jak dla pracodaw ców z otwartego rynku pracy, czyli „zwykłych", zatrudniających osoby pełnosprawne i z niepełnosprawnościami. Nie jest też zamachem na prawa niepełnosprawnych, jak rozgłaszają szefowie zakładów pracy chronionej, przeciwnie – realizuje ich prawa i służy włączeniu tej grupy do społeczeństwa.
Takie rozwiązanie, jak wskazują jego przeciwnicy, może jednak spowodować, że tysiące niepełnosprawnych w ZPCh straci zatrudnienie.
Przeciwnicy – opierając się na statystykach Systemu Obsługi Dofinansowań (SOD) – wskazują, że zagraża to większości miejsc pracy osób z niepełnosprawnościami. Pracownicy najemni zare jestrowani w SOD to 244 tys., z czego 2/3 przypada na ZPCh. Jednak zgodnie z danymi GUS wszystkich pracujących osób z niepełnosprawnościami jest w Polsce 486 tys. i proporcje są odwrotne – na otwartym rynku pracy pracuje 64 proc., a w ZPCh – tylko 36 proc. Nowe miejsca pracy generuje obecnie przede wszystkim otwarty rynek pracy.
Czy jednak zakłady pracy chronionej nie są bardziej przyjazne niepełnosprawnym i nie należałoby ich promować?
Zarówno prawodawstwo unijne, jak i konwencja ONZ o prawach osób niepełnosprawnych wyraźnie wskazują na „prawo osób niepełnosprawnych do pracy, na zasadzie równości z innymi osobami (...) w otwartym, integracyjnym i dostępnym dla osób niepełnosprawnych środowisku pracy" (art. 27 konwencji). Kilkadziesiąt lat istnienia ZPCh pokazało, że są one potrzebne i pełnią ważną funkcję, ale nie zmieniają nastawienia do osób z niepełnospraw nościami ani nie włączają ich do społeczeństwa. Tymczasem nawet osoby z cięższą niepełnosprawnością mogą pracować na otwartym rynku na zasadach zatrudnienia wspomaganego i ze wsparciem trenera pracy.
Jakie korzyści ma praca w normalnym, a nie chronionym zakładzie?
Zatrudnienie na otwartym rynku pracy ma korzyści, których ZPCh nie oferują. To przede wszystkim pełna integracja ze społeczeństwem, wychodzenie z wykluczenia, większa aktywność społeczna oraz większa niezależność od wsparcia państwa. To także edukacja pełnosprawnych obywateli przez sam fakt zwiększenia obecności osób z niepełnosprawnościami w ich środowisku i życiu codziennym. Jest to rozwiązanie lepsze dla społeczeństwa i jednocześnie bardziej efektywne dla budżetu państwa. Co widać, jeśli weźmie się pod uwagę, że dotacje dla ZPCh zatrudniających 1/3 osób niepełnosprawnych wynoszą 3/4 z ponad 3 mld zł budżetu Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, podczas gdy otwarty rynek pracy zatrudnia 2/3 osób niepełnosprawnych i jest wspierany 1/4 środków PFRON. Oznacza to, że w ZPCh pracuje mniej osób z niepełnosprawnościami niż w firmach na otwartym rynku pracy, a pomoc państwa dla ich pracodawców – w formie subsydiów płacowych – jest dwukrotnie większa.
Czyli na zmianach zaoszczędzi PFRON?
Przesuwanie środków między otwartym rynkiem pracy i ZPCh nie wpłynie na łączne wydatki PFRON. A może pomóc wielu niepełnosprawnym. Pamiętajmy, że od 2009 r. już pięciokrotnie przekładano decyzję o zrównaniu wsparcia i nie warto tego robić po raz szósty pod naciskami różnych lobby. Wydaje się to nie do pomyślenia w państwie prawa. Traktujmy wszystkich jako równoprawnych obywateli i dajmy szansę osobom z niepełnosprawnościami na pełne uczestnictwo w otwartym społeczeństwie, co między innymi oznacza równorzędne wsparcie dla otwartego rynku pracy.
—rozmawiała Jolanta Ojczyk