Przedsiębiorca musi mieć swoją siedzibę, żeby kontrola miała gdzie przyjść – taką odpowiedź usłyszała w urzędzie nasza czytelniczka, która chciała założyć firmę i skorzystać z usług wirtualnego biura. Okazuje się, że fiskus nie toleruje nowoczesnych rozwiązań.

1–2 tys. zł miesięcznie można zaoszczędzić, korzystając z wirtualnego biura

Wirtualne biura, czyli lokale wspólne dla wielu firm, są coraz popularniejsze. Marta Żminkowska, prezes firmy mBiuro będącej właścicielem sieci takich biur, tłumaczy, że to realne miejsca, w których można się spotkać z klientem, są tam też odbierane telefony i korespondencja.  – W zeszłym tygodniu jeden z urzędów odmówił nadania numeru NIP mężczyźnie, który zajmuje się zakładaniem stron internetowych – potwierdza Żminkowska. – Niedawno negatywną decyzję dostała kobieta, która chciała prowadzić agencję organizującą imprezy i biznesowe spotkania. Oboje nie potrzebują tradycyjnych siedzib – dodaje.

Główna zaleta takich biur to niskie koszty. Wynoszą zwykle 200–300 zł. – Gdybym chciał wynająć samodzielny lokal na działalność, płaciłbym przynajmniej 2 tys. zł miesięcznie plus wydatki na media, wyposażenie, zatrudnienie sekretarki – wylicza Tadeusz Rodak zajmujący się pośrednictwem w obrocie nieruchomościami.

Prawnicy nie mają wątpliwości, że fiskus się myli. – Teza, że każdy przedsiębiorca, który chce się zarejestrować, musi mieć własną, samodzielną siedzibę, to wierutna bzdura – mówi Tomasz Piekielnik, doradca podatkowy w kancelarii Piekielnik i Partnerzy. – Żaden przepis nie nakłada takiego wymogu.

– Odmowa nadania numeru NIP z tego powodu, że przedsiębiorca wybrał na siedzibę biuro, do którego ma dostęp wiele firm, jest bezpodstawna – potwierdza Sebastian Wróblewski, radca prawny w kancelarii Velles Legal Wróblewski & Partnerzy.

Co na to fiskus? Minister finansów sugeruje, że wirtualne siedziby mogą być wykorzystywane do podatkowych oszustw, np. wyłudzania zwrotu VAT.

– Jeśli skarbówka chce zapobiegać tworzeniu firm krzaków, nie może z tego powodu uprzykrzać życia wszystkim mobilnym przedsiębiorcom – mówi Tomasz Piekielnik.

– Po raz kolejny się okazuje, że deklarowane przez rząd ułatwienia dla przedsiębiorców i budowanie przyjaznego państwa to tylko hasła – podsumowuje Przemysław Ruchlicki z Krajowej Izby Gospodarczej. – Rzeczywistością są natomiast coraz większe restrykcje ze strony urzędów.