Inwestorzy muszą uwzględniać interesy właścicieli sąsiednich nieruchomości bez względu na to, do kogo należą, i jaka jest ich wielkość – orzekł NSA.

12-kondygnacyjny budynek biurowo-handlowo-usługowy z podziemnym garażem i parkingiem zlokalizowano w ostrej granicy z sąsiednią działką, należącą do Janusza Korwina-Mikkego i dwójki współużytkowników wieczystych. Półtora metra od niej zaprojektowano wejście do lokalu usługowego. Działka ma 124 mkw. i należała wówczas do miasta. Na rozpoznanie czekał jednak od 1949 r. wniosek o jej zwrot, uwzględniony dopiero w 2008 r.

W 2011 r. wojewoda mazowiecki stwierdził nieważność pozwoleń na budowę wydanych w latach 2007–2008 przez prezydenta Warszawy. Naruszały rażąco przepisy określające m.in. dopuszczalne odległości między budynkami. Decyzję wojewody uchylił jednak główny inspektor nadzoru budowlanego, a Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie podzielił jego stanowisko i oddalił skargę Janusza Korwina-Mikkego. Sąd potwierdził, że lokalizacja budynku bezspornie narusza przepisy rozporządzenia ministra infrastruktury z 2002 r. w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie, nie uznał tego jednak za rażące naruszenie prawa. Pozwolenie na budowę było zgodne z decyzją o warunkach zabudowy, a w dacie jego wydania sąsiednia działka należała do miasta. Ze względu na jej wielkość i przeznaczenie nie mogła być działką budowlaną. Nie naruszono więc rażąco § 12 ust. 1 pkt 1 wspomnianego rozporządzenia, który określa odległości budynku od zabudowy na sąsiednich działkach budowlanych.

Po rozpatrzeniu skargi kasacyjnej Janusza Korwina-Mikkego NSA (sygn. akt II OSK 131/12) uchylił wyrok WSA i przekazał temu sądowi sprawę do ponownego rozpoznania.

–Bezspornie budynek postawiono w ostrej granicy działki, nie licząc się z interesami sąsiada – powiedział sędzia Andrzej Gliniecki, uzasadniając orzeczenie NSA. Ponieważ w tamtym okresie był to grunt miejski, nie zadbano o jego ochronę. Niewielka powierzchnia działki pozwalała sądzić, że nie jest to działka budowlana. Niezależnie jednak od tego, czy jest to grunt miejski, czy prywatny i jaka jest wielkość działki, jest to cudza własność, którą trzeba jednakowo traktować. Nie wolno rozumować, że jak mała działka, to mała szkoda.

Janusz Korwin-Mikke powiedział, że chociaż w tej sprawie nie chodziło o wielką rzecz, traktuje wyrok jako kolejny przykład, że sądy coraz skuteczniej bronią prawa własności.

Orzeczenie NSA nie wyklucza postępowania odszkodowawczego przed sądem cywilnym.