- Jeśli pracodawca wypowie angaż zawarty na czas określony, w którym nie było wzmianki o możliwości jej wcześniejszego rozwiązania, zwolniony może się ubiegać albo o odszkodowanie, albo o powrót do firmy. Tak uznał Sąd Najwyższy, wydając 17 listopada 2011 r. uchwałę w składzie siedmiu sędziów (III PZP 6/11).

Z zasady wypowiedzenie terminowej umowy o pracę jest możliwe tylko wtedy, gdy została zawarta na okres dłuższy niż sześć miesięcy. Ale prawo jej wcześniejszego rozwiązania za dwutygodniowym wymówieniem trzeba zawrzeć w treści kontraktu (art. 33 kodeksu pracy). Gdy takiego zapisu brak, należy uznać, że zatrudnienie musi trwać do końca okresu, na który podpisano umowę, chyba że wystąpią szczególne okoliczności (np. naruszenie obowiązków skutkujące dyscyplinarką, czy śmierć pracownika).

Jeżeli pracodawca zdecyduje się rozwiązać umowę o pracę zawartą na okres przekraczający pół roku, mimo że w kontrakcie nie przewidziano takiej możliwości, musi liczyć się z tym, że sąd zmieni jego zdanie. Choć z zasady taki zwolniony może liczyć jedynie na odszkodowanie (art. 50 § 3 k.p.), to w tym przypadku Sąd Najwyższy uznał, że niezasadne byłoby odebranie pokrzywdzonemu przywileju żądania powrotu do firmy. W tej jednej sytuacji nie ma zatem zastosowania art. 50 k.p., lecz przepisy dotyczące bezprawnego rozwiązania umowy bez wypowiedzenia.

Istotny jest tu jednak art. 59 k.p. Mówi on, że w sytuacji rozwiązania przez pracodawcę umowy o pracę zawartej na czas określony lub na czas wykonania określonej pracy z naruszeniem przepisów o rozwiązywaniu umów o pracę bez wypowiedzenia, pracownikowi przysługuje wyłącznie odszkodowanie, jeżeli:

- upłynął już termin, do którego umowa miała trwać, lub

- przywrócenie do pracy byłoby niewskazane ze względu na krótki okres, jaki pozostał do upływu tego terminu.

Odszkodowanie to przysługuje w wysokości wynagrodzenia za czas trwania umowy, przy czym maksymalną jego kwotę stanowi równowartość trzymiesięcznej pensji.