Środowisko firm transportowych nie przestaje narzekać na elektroniczny system poboru opłat (viaTOLL) za przejazd płatnymi odcinkami dróg krajowych. Urządzenia do naliczania nie zawsze działają poprawnie, brakuje oznakowania informującego kierowców o konieczności uruchomienia takiego transpondera podczas wjazdu na płatny odcinek. A kary za brak opłaty są zbyt wysokie.
Maciej Wroński, dyrektor biura prawnego Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Transportu Drogowego, wskazuje, że kierowca dostanie 3 tys. zł kary za nieopłacony przejazd, nawet gdy należność wyniosła np. tylko 60 groszy.
– Przepis ten narusza zasadę proporcjonalności zawartą w konstytucji – zaznacza Maciej Wroński.
Ustawa o drogach publicznych nie przewiduje bowiem miarkowania kary zależnie od stopnia przewinienia. Jedynie gdy opłata za przejazd była uiszczona, ale w niepełnej wysokości, sankcja jest nieco niższa – 1,5 tys. zł.
Kary nakładane są w trybie administracyjnym przez Główny Inspektorat Transportu Drogowego. Kierowca może wystąpić o ponowne rozpatrzenie jego sprawy, a jeśli to nie przyniesie skutku, pozostaje skarga na decyzję do sądu administracyjnego.
Dorota Prochowicz z firmy Kapsch, obsługującej system viaTOLL, w którym są pobierane opłaty za przejazd po drogach krajowych, wskazuje, że winni są też sami kierowcy. Podają np. wyższą klasę Euro pojazdu, by urządzenie naliczyło niższe opłaty. Zgodnie z przepisami, im bardziej ekologiczny silnik, tym mniej kosztują przejechane kilometry. Z tym że kierowcy i właściciele aut powinni być weryfikowani. Informacje do systemu wprowadza ostatecznie pracownik viaTOLL, który powinien je porównać z danymi z dowodu rejestracyjnego.
Dorota Prochowicz nie zgadza się też z zarzutem, że urządzenia viaBOX źle działają.
– Takie przypadki stanowią 0,02 proc. wszystkich spraw – zapewnia.
Firmy transportowe informują jednak, że zdarza się, iż system viaTOLL wysyła informację, z której wynika, że na jednej bramownicy ciężarówka miała opłacony przejazd, na następnej nie, a na kolejnej znów okazuje się, że wszystko jest w porządku.
Są także inne wady systemu.
– Jeden z właścicieli pojazdu dostał wezwanie do zapłaty kar, których suma sięgnęła 99 tys. zł. Dopiero później okazało się, że podpisał z operatorem systemu umowę, zgodnie z którą miał rozliczać się dopiero po przejechaniu płatnych odcinków dróg, a nie w systemie przedpłatowym – opowiada Wroński.
Kierowcy skarżyli się ponadto na mylne wskazania urządzenia viaBOX, np. gdy brakowało środków na opłaty.
– Jeśli pozostały na koncie kredyt jest równy zero, kierowca jest powiadamiany przez urządzenie. Podczas przejazdu pod bramownicą wydaje ono czterokrotny sygnał dźwiękowy – zapewnia Mikołaj Karpiński z Ministerstwa Transportu.
Wielu nieprawidłowościom winne są przepisy. I nie chodzi tu wyłącznie o określoną w nich wysokość kar.
Transportowcy twierdzą, że są nieprecyzyjne. Ustawa o drogach publicznych określa, że płaci się za przejazdy po drogach publicznych. Nie wskazuje dokładnie, kto ma płacić. Z kolei precyzyjnie wskazuje winnego, kiedy pojawiają się nieprawidłowości. Zgodnie z art. 13k ustawy karę za nieopłacony przejazd po drodze krajowej wymierza się kierującemu pojazdem samochodowym. Tymczasem w systemie viaTOLL często to przedsiębiorcy rejestrują swoje pojazdy i dokonują przedpłat, by ich szofer bez przeszkód mógł jeździć. Pracownik nie ma na to wpływu.