W zorganizowanym przez Pocztę Polską przetargu na konserwację sprzętu komputerowego założono, że w razie odstąpienia od naprawy wynagrodzenie wyniesie połowę kwoty za roboczogodzinę.
Tymczasem jeden z przedsiębiorców zaproponował za pewien rodzaj usług diagnostycznych kwotę jeden grosz. Zamawiający uznał, że w tej sytuacji musi odrzucić jego ofertę. Nie mógłby bowiem płacić pół grosza, tylko zgodnie z rozporządzeniem w sprawie wystawiania faktur musiałby zaokrąglać tę kwotę. A to z kolei oznaczałoby, że musi płacić tyle samo co za pełną roboczogodzinę, co według niego byłoby niezgodne z założeniami specyfikacji.
Krajowa Izba Odwoławcza (sygn. KIO 1260/11)
doszła do wniosku, że nie ma podstaw do odrzucenia oferty. Przyznała, że w szczególnych przypadkach zapłata za pół i za pełną roboczogodzinę może być taka sama, ale ze specyfikacji nie wynika, by było to niedozwolone.
– Na gruncie prawa zobowiązań niemożliwe jest wyrażenie ceny w kwocie innej niż pełne złote lub ich setne części – zauważył przewodniczący składu orzekającego Sylwester Kuchnio. – Ekonomicznie jednak sumowanie i wyrażanie wartości pieniężnych w dowolnych ułamkach jest jak najbardziej możliwe oraz stosowane, np. w obrocie międzybankowym. Ponadto w trakcie realizacji zamówienia, gdy czynności diagnostycznych będzie w danym okresie rozliczeniowym więcej, ich półgroszowe koszty będą się sumowały do pełnych wartości, a zaokrągleniu w górę na fakturze podlegać będą tylko końcówki półgroszowe odpowiadające kosztom nieparzystych roboczogodzin.
Zobacz serwis: