Przede wszystkim należy wskazać, że naśladownictwo cenowe nie jest zabronione. Tak mogłoby być, gdyby produkt imitował wyroby konkurentów lub w inny sposób podszywał się pod ich marki lub oznaczenia. Innymi słowy, gdyby firma, wchodząc na nowy, rynek chciała wykorzystać istniejącą już renomę innego przedsiębiorcy.

Natomiast sprzedaż podobnych produktów po takiej samej cenie nie jest działaniem zabronionym. Naśladownictwo cenowe może bowiem wynikać z polityki handlowej przedsiębiorców.

Jest przecież czymś naturalnym, że cenę własnego wyrobu lub usługi ustala się na podstawie analizy cen konkurencji. Może być ona wyższa, jeżeli uważamy, że oferowany przez nas produkt jest lepszej jakości, albo nieco niższa, jeżeli traktujemy to jako element strategii zdobywania nowego rynku.

Oczywiście w tym ostatnim przypadku nie może to być cena dumpingowa, ponieważ wtedy będzie to czyn nieuczciwej konkurencji.

W myśl art. 6 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=529D1F059352DBE0BED2EFDBDCE8BA12?id=185138]ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów (DzU z 2007r. nr 50, poz. 331 ze zm.) [/link]zakazane są porozumienia, których celem lub skutkiem jest wyeliminowanie, ograniczenie lub naruszenie w inny sposób konkurencji na rynku właściwym, polegające w szczególności na ustaleniu, bezpośrednio lub pośrednio, cen i innych warunków zakupu lub sprzedaży towarów.

Dopóki zatem naśladownictwo cenowe nie ma charakteru uzgodnionego porozumienia pomiędzy poszczególnymi przedsiębiorcami, dopóty nie można go uznać za zmowę cenową.