Transakcje faktoringowe ubezpieczane są po to, aby firma mogła zaoferować faktoring pełny, czyli z przejęciem ryzyka (inaczej: bez regresu).

Przedsiębiorca przedstawia wtedy faktury, dostaje od razu uzgodnioną część ich wartości i nie martwi się, że kontrahent nie zapłaci. Ryzyko braku zapłaty bierze na siebie faktor, z tym że ubezpiecza to ryzyko, wykupując polisę.

Jeśli towarzystwo nie chce zawrzeć umowy albo podpisuje ją na niekorzystnych dla firmy faktoringowej warunkach, odbija się to na zasadach współpracy z przedsiębiorcą. W konsekwencji musi on więcej zapłacić za usługę albo zostanie mu zaoferowany jedynie faktoring niepełny.

– W 2009 r. współpraca faktorów z ubezpieczycielami pogorszyła się. Polityka przyznawania i anulowania limitów ubezpieczenia stała się bardzo restrykcyjna – mówi Jerzy Dąbrowski, dyrektor Departamentu Faktoringu i Finansowania Handlu w Banku Millennium.

[srodtytul]Sytuacja powoli poprawia się [/srodtytul]

Drastycznie zmalała liczba nowych transakcji obejmowanych ochroną. Z kolei stawki za przejęcie ryzyka mocno wzrosły. W tym roku sytuacja zaczęła się poprawiać.

– Ubezpieczyciele zaczęli zawierać więcej nowych umów, podczas gdy w ubiegłym roku część ograniczyła się do przedłużania tych polis, z których wypłacano najmniej odszkodowań. Natomiast ceny po skokowej podwyżce w ubiegłym roku praktycznie się nie zmieniły – ocenia Paweł Kacprzak, dyrektor ds. faktoringu Raiffeisen Banku.

Towarzystwa są jednak bardzo ostrożne. Właściwie nie ma szans na ubezpieczenie transakcji, jeśli ubezpieczyciel nie dostanie aktualnych (np. za ostatni kwartał) danych finansowych dłużnika. Dokładnie prześwietlani są zwłaszcza kontrahenci zagraniczni, bo tam towarzystwa poniosły znaczące straty.

[srodtytul]Ostrożnie i zachowawczo[/srodtytul]

– Firmy ubezpieczeniowe wciąż zachowują się zbyt zachowawczo. Przyznają limity tylko na operacje z dużymi firmami o ugruntowanej pozycji rynkowej. Nadal po macoszemu traktują małe i średnie firmy, wśród których było najwięcej upadłości.

W zasadzie limity dostają tylko przedsiębiorstwa o stuprocentowej wypłacalności. A przecież mija się to z ideą, że ryzyko niewypłacalności kontrahenta przejmuje ubezpieczyciel – mówi Małgorzata Połok, dyrektor Wydziału Marketingu i Projektów Strategicznych Pekao Faktoring.

[srodtytul]Nie ma powrotu do stanu sprzed kryzysu[/srodtytul]

Łukasz Piekutowski z Biura Faktoringu Banku BGŻ zauważa jednak, że towarzystwa powoli wracają do ubezpieczania branż uznawanych w czasie kryzysu za bardzo ryzykowne.

Zdaniem Jarosława Jaworskiego, prezesa Coface Poland Factoring, rośnie zainteresowanie takimi sektorami jak FMCG (dobra szybko zbywalne).

Paweł Kacprzak ocenia, że rynek faktoringu nie wróci już do stanu sprzed kryzysu, zwłaszcza że nie należy się spodziewać wejścia dużego gracza, który wymusiłby większą konkurencję.

[ramka][b]Komentuje Sebastian Grabek, dyrektor Departamentu Faktoringu HSBC Bank Polska:[/b]

W związku z poprawą sytuacji gospodarczej można zauważyć zmianę w podejściu towarzystw do ubezpieczania transakcji faktoringowych. Nieco mniej restrykcyjnie ustalane są limity dla poszczególnych kontrahentów.

Stawki ubezpieczycieli są jednak wysokie, choć czasami udaje się wynegocjować korzystniejsze warunki.

Do stanu sprzed kryzysu ekonomicznego jest jeszcze daleko. Ubezpieczyciele złagodzili nieco swoją politykę, jednak nadal bardzo dokładnie przyglądają się klientom i ich kontrahentom.[/ramka]