Kodeks dobrych praktyk handlowych powstał w Ministerstwie Gospodarki na początku maja. Jak wyjaśniał resort, jego zapisy przyczynią się do poprawy relacji między producentami a dostawcami. Miał wprowadzić kilka rewolucyjnych zmian, jak skrócenie do 30 dni od przyjęcia dostawy terminu płatności faktur przez sieci. Sklepy same musiałyby we własnym zakresie ponosić koszty działań promocyjnych – dzisiaj w wielu przypadkach uczestniczą w nich producenci. Duże sieci najbardziej zbulwersował punkt ograniczający obowiązywanie kodeksu do sieci, których przychody przekraczają 1 mld zł.

– Dokument zawiera dyskryminujące klauzule i wiele punktów, na które nie możemy się zgodzić. Dodatkowo powstał bez naszego udziału – mówi Andrzej Faliński, dyrektor generalny Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji.

[wyimek]154 mld zł ma być wart, wg Euromonitora, rynek handlu ogólnospożywczego w Polsce w 2010 r.[b][/b][/wyimek]

W to, że kodeks poprawi relacje pomiędzy dostawcami a sklepami, nie wierzą producenci. – Samoregulacja w tym obszarze się nie sprawdzi. Dlatego uważamy za konieczne udoskonalenie przepisów prawnych – mówi Andrzej Gantner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności. Podobnego zdania jest także Związek Polskie Mięso. – Rozbieżność zdań pomiędzy dostawcami a sieciami jest zbyt duża – mówi Witold Choiński, prezes organizacji. Dlatego także zdaniem producentów dalsze prace nad kodeksem mogą się okazać stratą czasu.

Resort już wcześniej informował, że do 28 maja zainteresowane strony mogą zgłaszać do kodeksu uwagi. Termin ten został już przesunięty. Jak wyjaśniają nieoficjalnie przedstawiciele sieci, jeśli zostałyby zmuszone do przyjęcia kodeksu w obecnym kształcie, to wówczas trzeba się liczyć nawet ze wzrostem cen w sklepach.