Rejestracja jest obowiązkowa nie tylko dla producentów i importerów chemikaliów, lecz także dla firm z niektórych branż, które wprowadzają substancje wraz ze swoimi produktami. Dotyczy to np. branży artykułów biurowych czy budowlanych.
Przedsiębiorcy muszą więc sprawdzić, czy nie podlegają przepisom rozporządzenia REACH (nr 1907/2006/WE Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie rejestracji, oceny, udzielania zezwoleń oraz stosowanych ograniczeń w zakresie chemikaliów i utworzenia Europejskiej Agencji Chemikaliów). Jeżeli chodzi o importerów, to powinni też zapytać kontrahentów spoza UE, od których sprowadzają substancje i preparaty chemiczne, a także wyroby, z których się one uwalniają, o to, czy zamierzają ustanowić wyłącznego przedstawiciela, który będzie odpowiedzialny za proces rejestracji substancji. Jeżeli się okaże, że tak, to importer nie będzie musiał dokonywać rejestracji. Jeżeli nie, to będzie się musiał dowiedzieć od producenta, jakich konkretnie substancji używa, i zarejestrować je w Europejskiej Agencji Chemikaliów.
Z rozporządzenia REACH (ang. Registration, Evaluation and Authorisation of Chemicals) wynika konieczność rejestracji prawie wszystkich stosowanych w UE substancji chemicznych. W pierwszym etapie chodzi o tzw. rejestrację wstępną. Firmy muszą jej dokonać przed 1 grudnia 2008 r. Rejestracji dokonuje się wyłącznie przez Internet, a konkretnie przez stronę internetową agencji (http://reach-it.echa.europa.eu). Jeśli tego nie zrobią, nie będą mogli skorzystać z możliwości odroczenia rejestracji właściwej.
Do 1 grudnia zarejestrować się powinien każdy, kto produkuje bądź sprowadza spoza UE co najmniej tonę substancji objętych rozporządzeniem. Nie ma znaczenia, czy jest to mała, średnia czy duża firma (także osoba fizyczna). Wbrew tytułowi ustawy chodzi nie tylko o typowe chemikalia, ale także m.in. o materiały budowlane czy piśmienne (np. długopisy, świece zapachowe czy ściereczki nasączane substancjami czyszczącymi). Może się zdarzyć, że sprowadzając jeden preparat (np. lakier samochodowy), przedsiębiorca okaże się importerem kilku substancji chemicznych.
Przedsiębiorca sprowadza lakier samochodowy od dostawcy z Indii, który nie wyznacza wyłącznego przedstawiciela w UE. Już dzisiaj powinien zainteresować się sprawą i zadać pytania kontrahentowi, gdyż może się okazać, że jest importerem kilku substancji chemicznych. Jeśli nie zdąży zrobić tego przed 1 grudnia, będzie musiał w praktyce zaniechać współpracy z tym dostawcą. Musiałby bowiem dokonać od razu pełnej rejestracji substancji, co zapewne okazałoby się zbyt kosztowne i czasochłonne.
Substancji należy się doszukiwać także w materiałach budowlanych. Jest nią choćby cement (ale już nie beton).
Jeżeli betoniarnia sprowadza do swojej produkcji cement z Ukrainy, to wprowadza na unijny rynek substancje chemiczne. Musi więc się dowiedzieć, czy ukraińska firma ma w UE wyłącznego przedstawiciela, czy musi substancję samodzielnie zarejestrować w Helsinkach.
Może się okazać, że choć przedsiębiorca sprowadza ponad tonę substancji, to jest zwolniony z rejestracji. Będzie tak wtedy, gdy substancje tylko tranzytem przemierzają UE. Nie trzeba też rejestrować substancji radioaktywnych, znajdujących się pod nadzorem celnym, zwolnionych ze stosowania rozporządzenia ze względu na obronność, stosowanych wyłącznie jako tzw. półprodukt niewyodrębniany.
Wyłączone spod tego rozporządzenia lub części przepisów są też substancje zawarte w artykułach żywnościowych, medycznych czy preparatach biobójczych (czyli w tych branżach, które podlegają innym regulacjom unijnym). Innych wyłączeń trzeba szukać w załącznikach 4 i 5 do rozporządzenia oraz w wytycznych do niego.
Nie wszystkie firmy, choćby ze względów konkurencyjnych, chcą ujawniać publicznie, jakie substancje wytwarzają bądź importują i jakich używają do produkcji. Jeśli nie chcą robić tego samodzielnie, mogą skorzystać z usług tzw. strony trzeciej.
W takiej sytuacji firma ustanawia pełnomocnika i to on dalej zajmuje się sprawami związanymi z rejestracją (odpowiedzialność prawna za wypełnienie obowiązków nadal spoczywa na firmie). Jeśli nie chce być widoczna na forum wymiany informacji o substancjach, musi to zastrzec właśnie podczas rejestracji wstępnej. Jeżeli nie zgłosi tego na czas, to w rejestrze będą figurowały jej dane.
Wiele firm wprowadzających na europejski rynek substancje chemiczne to nieduże podmioty. Często nie mają one pracowników znających się na przepisach REACH. W takiej sytuacji warto się zastanowić nad skorzystaniem z pomocy specjalisty.
Samo rozporządzenie REACH napisane jest bowiem skomplikowanym, technicznym językiem i liczy wraz z załącznikami 278 stron (w języku polskim). Trzeba też pamiętać o porównywaniu polskiego tłumaczenia z angielskojęzyczną podstawą (to ona jest bowiem źródłem unijnego prawa). Ponadto wytyczne do REACH przygotowywane przez Komisję Europejską i Europejską Agencję Chemikaliów mają kilka tysięcy stron. W praktyce dopiero z nich można się dowiedzieć, jak stosować i interpretować te przepisy. Poruszanie się w tym gąszczu dokumentów wymaga dużej wiedzy, a niespełnienie niektórych wymagań zawartych w rozporządzeniu REACH może spowodować niepotrzebne, bardzo duże obciążenia finansowe w przedsiębiorstwie.
Resort gospodarki ma też utworzyć punkt konsultacyjny do spraw REACH, w których przedsiębiorcy będą mogli zasięgnąć porad. Ma też zorganizować szkolenia dotyczące tego zagadnienia.
W razie wątpliwości można zasięgnąć informacji w Krajowym Centrum Informacyjnym w Biurze do spraw Substancji i Preparatów Chemicznych. Poradzić można się również w punktach konsultacyjnych prowadzonych przez organizacje rządowe, a także pozarządowe, np. zrzeszenia producenckie.
Firmy, które importują chemikalia i wyroby, w których się znajdują, spoza UE, powinny się dowiadywać od zagranicznych producentów, czy będą mieli w UE wyłącznego przedstawiciela. Jeżeli tak, to ten zadba o rejestrację. Wówczas nie będą musiały ani przesyłać do Helsinek zgłoszenia wstępnego, ani prowadzić kosztownych badań przed właściwą rejestracją. Jeżeli jednak firma nie będzie miała przedstawiciela, to wstępnie trzeba zarejestrować substancje, a za parę lat warto się zastanowić, czy lepiej ponosić koszty rejestracji, czy też zmienić kontrahenta. Zwłaszcza że wielu przedsiębiorców z Chin, Korei, Japonii czy USA chce funkcjonować na unijnym rynku i już dzisiaj dopytuje się w Helsinkach o warunki pozostania na nim.
Rejestracja wstępna jest bezpłatna. Jeżeli jednak firma nie zdąży się zarejestrować przed 1 grudnia lub poniecha tego obowiązku, to będzie musiała dokonać od razu pełnej rejestracji, a to pociąga za sobą bardzo wysokie koszty. Wielkie firmy chemiczne mówią, że może to wynieść nawet kilkadziesiąt milionów euro, polskie przedsiębiorstwa zajmujące się chemikaliami też liczą spodziewane wydatki w setkach tysięcy bądź milionach złotych. Przy czym nie chodzi o samą rejestrację, lecz o badania, które trzeba dostarczyć przed dokonaniem pełnej rejestracji. Produkty muszą być sprawdzone pod kątem wpływu na zdrowie człowieka i środowisko.
Do tego dojdą wydatki na delegacje do zagranicznych kooperantów, system informatyczny czy obsługę prawną. Instytut Chemii Przemysłowej szacuje, że wypełnienie obowiązków wynikających z REACH będzie kosztowało polskie firmy ok. 600 mln euro. Niezarejestrowanej substancji nie można będzie wprowadzać na terenie UE (wyjątki będą dotyczyć tylko tzw. substancji nowych).
- http://www.chemikalia.gov.pl
- http://www.echa.europa.eu/echa/home_pl.html
Rozporządzenie REACH nie jest całkiem zgodne z unijnymi regulacjami dotyczącymi kosmetyków. Zgodnie z wcześniejszymi wspólnotowymi przepisami w zakresie chemikaliów składniki importowanych kosmetyków nie wymagały zgłoszenia (notyfikacji), nawet jeżeli były to tzw. substancje nowe. W Polsce regulowała to ustawa o substancjach i preparatach chemicznych (DzU z 2001 r. nr 11, poz. 84 ze zm.), której art. 1 ust. 3 pkt 3 lit. e stanowił, że przepisów ustawy nie stosuje się do niektórych preparatów chemicznych w postaci gotowych produktów przeznaczonych dla końcowego użytkownika, w tym do kosmetyków w rozumieniu przepisów o kosmetykach. Zgłoszenia nie wymagały także składniki kosmetyków produkowane przez wytwórcę kosmetyku, jeżeli nie były wprowadzane do obrotu.
Rozporządzenie REACH nie zawiera podobnych wyłączeń w odniesieniu do kosmetyków. Powinni zwrócić na to uwagę przede wszystkim ich importerzy.
Rozbieżnościom przyjrzała się zarówno Komisja Europejska, jak i Europejska Agencja Chemikaliów (ECHA). Okazało się, że na unijnym rynku mogą występować substancje, które nie spełniają definicji substancji wprowadzonej w ramach REACH, mimo że zgodnie z przepisami o kosmetykach są legalne. Dlatego ECHA apeluje do przedsiębiorstw produkujących lub importujących takie substancje, aby kontaktowały się bezpośrednio z ECHA.
W tym celu powinny utworzyć konto w REACH-IT oraz przesyłać pytania do ECHA. Agencja, po dokonaniu analizy konkretnej sytuacji, skontaktuje się bezpośrednio z przedsiębiorstwem i uzgodni ewentualne dalsze działania.