Gwałtowny atak zimy sparaliżował Szczecin tak, że nie działały urzędy, fabryki, firmy i placówki handlowe. Nie funkcjonowała też komunikacja miejska i na skutek tego większość mieszkańców nie pojawiła się w pracy. – Jak potraktować tę nieobecność i przede wszystkim jak za nią zapłacić? – pytają przedsiębiorcy.

Dla ekspertów sprawa jest oczywista. W ewidencji czasu pracy zatrudnionego, który nie dotarł do pracy z powodu śnieżycy, wpisujemy nieobecność usprawiedliwioną. Przypominam, że jest ona uzasadniona, gdy zatrudniony nie może stawić się do pracy i szef uzna mu to za nieobecność usprawiedliwioną. Wynika tak z rozporządzenia ministra pracy i polityki socjalnej z 15 maja 1996 r. w sprawie sposobu usprawiedliwiania nieobecności w pracy oraz udzielania pracownikom zwolnień od pracy (DzU nr 60, poz. 281). Zgodnie z nim o przyczynie nieobecności trzeba poinformować przełożonego niezwłocznie, najpóźniej drugiego dnia. Zatrudnieni ze Szczecina mieli z tym kłopot, bo wtorkowa śnieżyca zerwała linie telefoniczne. Tak szybko jednak, jak zostały naprawione, powinni zadzwonić do działów kadr. Ci, którzy tego nie zrobią, a do pracy stawią się po dłuższym okresie, mogą mieć problemy. Grozi im nawet zwolnienie dyscyplinarne. Już w środę „Rzeczpospolita” podawała, że większość mieszkańców Szczecina miała prąd i mogła korzystać z komunikacji.

Z powodu usprawiedliwionej nieobecności szczecińskie firmy muszą obniżyć wymiar czasu pracy o godziny wynikające z rozkładu, przypadające na wtorek. Mówi o tym art. 130 § 3 kodeksu pracy. Przykładowo: dla zatrudnionych w podstawowym systemie czasu pracy kwietniowy wymiar (176 godzin) trzeba zmniejszyć o osiem godzin, ale już w systemie równoważnym nawet o 12. Czyli w opisywanej sytuacji wymiar czasu pracy wyniesie odpowiednio 168 i 164 godziny.

Ile zapłacić za taką usprawiedliwioną nieobecność? Przepisy tego nie regulują. W zasadzie szef nie musi płacić za taki dzień, gdyż absencji takiej rozporządzenie nie zalicza do odpłatnych. Wówczas zatrudniony ze stałą pensją 3000 zł dostanie w miesiącu 135,60 zł mniej (3000 zł : 176 godzin wymiaru w kwietniu) = 17,05 zł; 17,05 x 168 godzin obniżonego wymiaru = 2864,40 zł. Kierując się jednak zasadą uprzywilejowania pracownika, możemy mu zapłacić pełną stawkę.

Wszystko wskazuje na to, że na gigantycznej awarii nie stracą jedynie nadgorliwi pracownicy wynagradzani stałą stawką, którzy mimo śnieżycy przybyli do firmy. Dostaną wynagrodzenie jak za przestój, ale w niezmienionej wysokości. Zakładając, że przestój był ośmiogodzinny, a zatrudniony zarabia 3 tys. zł, to wynagrodzenie przestojowe wynosi 136,32 zł (3000 zł : 176 godzin wymiaru = 17,05 zł; 17,05 zł x 8 godzin dniówki = 136,40 zł. Tymczasem służbista wynagradzany akordowo za przybycie do firmy dostanie 60 proc. wynagrodzenia ustalanego za urlop. Zakładamy, że suma zmiennego wynagrodzenia z ostatnich trzech miesięcy poprzedzających przestój (styczeń, luty, marzec) wynosi 8 tys. zł, a łączny wymiar czasu pracy w tym okresie to 504 godziny. Liczymy pensję przestojową: 8000 zł x 60 proc. = 4800 zł; 4800 zł : 504 godziny = 9,52 zł stawki godzinowej; 9,52 zł x 8 godzin przestoju = 76,16 zł.