Tak wynika z wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Rzeszowie. Wyrok nie jest jeszcze prawomocny (sygn. II SA /Rz 695/07).

O tym, że nie wolno sprzedawać piwa pod zastaw, przekonała się właścicielka jednego ze sklepów spożywczych w Rzeszowie.

Pod jej nieobecność w sklepie pojawił się chętny do kupna alkoholu. Za ladą stała wtedy 14-letnia córka właścicielki. W sklepie był też jeden z pracowników. Klient nie miał pieniędzy, więc za dziesięć piw obiecał zapłacić następnego dnia. Prosił o przyjęcie w zastaw dowodu osobistego. Dziewczyna, namówiona przez aroganckiego klienta i – jak stwierdziła – obawiając się jego reakcji, przystała na to. Właścicielka sama powiadomiła o zajściu policję, bo klient następnego dnia nie przyszedł zapłacić. Policjanci natomiast zawiadomili urząd miejski, że doszło do złamania prawa.

Urzędnicy zabrali sklepowi zezwolenie na sprzedaż alkoholu. Sklep na razie jeszcze może nim handlować, głównie ze względów formalnych. Jego właścicielka podkreślała, że córka była pod presją klienta i tylko dlatego dała mu piwo. Inaczej by tego nie zrobiła. Dlatego urzędnicy jeszcze raz będą musieli rozpatrzyć sprawę odebrania zezwolenia.

Jest o co walczyć, bo po odebraniu zezwolenia można się o nie ponownie starać dopiero po trzech latach.

Przepisy są w tym względzie jednoznaczne. Art. 18 ust. 10 ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi (DzU z 2007 r. nr 70, poz. 473 ze zm.) przewiduje, że zezwolenie będzie cofnięte za sprzedaż alkoholu nieletnim, nietrzeźwym, na kredyt albo pod zastaw. Urzędnicy nie mają wyboru: gdy stwierdzą nieprawidłowości, muszą odebrać punktowi sprzedaży wódki, wina lub piwa zezwolenie na handel.

Ostre sankcje grożą też przyłapanym na sprzedawaniu alkoholu nieletnim. Wystarczy jeden przypadek złamania zakazu, aby cofnąć zezwolenie na sprzedaż. Nie ma znaczenia nieświadomość naruszenia prawa i brak złej woli. Ponadto uchwała NSA z 30 października 2007 r. (sygn. II GPS 2/07) przewiduje, że np. kiedy doszło do sprzedaży piwa nieletniemu, to sprzedawcy cofa się nie tylko zezwolenie na handel napojami do 4,5 proc. i piwem, ale także na sprzedaż mocniejszych trunków (na które uzyskuje się osobne zezwolenie).

Zakaz sprzedaży alkoholu na kredyt lub pod zastaw jest słuszny, bo osoby uzależnione zrobią prawie wszystko, żeby alkohol zdobyć. Gdyby miały możliwość kupowania na kredyt, to znikłaby dla nich kolejna bariera w dostępie do picia. Niestety, praktyka sprzedaży alkoholu na kreskę jest powszechna, choć wprost zabrania tego ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. Trudno ją udowodnić, dlatego rzadko z tego powodu ktoś traci zezwolenie. Oprócz przypadku Rzeszowa podobny zaistniał niedawno w okolicach Sieradza. Syn sołtysa kupował alkohol na zeszyt w wiejskim sklepie. Sprzedawca z tego powodu stracił zezwolenie na sprzedaż.