Polska Federacja Turystyki Wiejskiej Gospodarstwa Gościnne zrzesza obecnie około 2,5 tys. właścicieli kwater agroturystycznych. Wszystkich obiektów, które można zaliczyć do branży turystyki wiejskiej, jest w kraju 10 – 12 tys. Ich właścicielami są rolnicy, robotnicy leśni, rzemieślnicy, wiejscy nauczyciele, emeryci, a także osoby, które wyjechały z miast i znalazły nowy sposób na życie.

Wczasy pod gruszą nie cieszyły się w przeszłości wielkim powodzeniem. Zaczęło się to zmieniać dopiero kilkanaście lat temu, gdy ta forma organizacji wypoczynku, tym razem pod nazwą agroturystyka, otrzymała wsparcie z funduszy unijnych.

Początkowo osoby modernizujące swoje domy na potrzeby agroturystyki mogły korzystać z przedakcesyjnego programu SAPARD. Przyczynił się on do szybkiego wzrostu liczby gospodarstw agroturystycznych w pierwszych latach obecnego wieku.

Zaczęły one powstawać nie tylko w miejscowościach nadmorskich czy na Podhalu, gdzie od niepamiętnych czasów rybacy i gazdowie wynajmowali pokoje letnikom, ale także tam, gdzie takich tradycji nie było: w mniej znanych zakątkach Mazur, na Podlasiu, Podkarpaciu, Lubelszczyźnie, w Kieleckiem. Co ważne, możliwości korzystania z dofinansowania unijnego wciąż istnieją.

[srodtytul]Wczasowicze odkrywają nowe regiony[/srodtytul]

Dzięki agroturystyce regiony turystyczne poszerzyły swój obszar, obejmując miejscowości, do których wczasowicze wcześniej nie docierali. Na przykład na Suwalszczyźnie wynajmowano kwatery letnikom już od lat 30. ubiegłego wieku, ale jedynie w okolicach Augustowa oraz nad jeziorami Wigry i Hańcza.

W ciągu ostatnich kilkunastu lat gospodarstwa agroturystyczne i wiejskie pensjonaty zaczęły powstawać także w gminie Płaska w sercu Puszczy Augustowskiej, w gminie Jeleniewo w sąsiedztwie Suwalskiego Parku Krajobrazowego, w okolicach Wiżajn na skraju Puszczy Rominckiej i na ziemi sejneńskiej. Dziś jest ich łącznie około 300.

– Miejscowych rolników trudno było na początku przekonać do agroturystyki. Nie wierzyli, że ktoś będzie chciał do nich przyjechać i jeszcze za to zapłaci – wspomina Renata Zakrzewska, kierownik biura Suwalskiej Izby Rolniczo-Turystycznej. – Dziś w wielu wsiach jest to jedno z najważniejszych źródeł dochodów.

Szybki rozwój nastąpił też w Bieszczadach i zaczyna się w Beskidzie Niskim. Działające na tych terenach Stowarzyszenie Agroturystyczne Galicyjskie Gospodarstwa Gościnne Bieszczady, założone w połowie lat 90. przez 15 osób, liczy obecnie 275 członków.

Jego prezes Roman Glapiak szacuje, że ogółem w tych stronach jest ponad 1000 domów oferujących wypoczynek na wsi. Najwięcej nad Zalewem Solińskim, zwłaszcza w pobliżu Polańczyka. Popularne są też miejscowości najliczniej odwiedzane przez turystów: Cisna i Wetlina.

Do województw, w których agroturystyka znakomicie się sprawdza, należy lubelskie. Dzięki kwaterom na wsi turyści, również z zagranicy, odkrywają walory tego regionu.

Stowarzyszenia agroturystyczne działają na Roztoczu, nad Bugiem i Wieprzem, na Pojezierzu Łęczyńsko-Włodawskim, a nawet tam, gdzie jedyną większą atrakcją są malownicze lasy, np. w okolicach Kocka czy Janowa Lubelskiego.

Założone przed 15 laty Stowarzyszenie Ziemi Lubartowskiej zrzesza 20 członków, głównie z okolic jeziora Firlej i dawnej rezydencji Zamoyskich w Kozłówce.

W ostatnich dwóch – trzech latach baza noclegowa na wsi nie rośnie już tak szybko jak dawniej. Jednak osób, które zdecydowały się zainwestować w agroturystykę, nadal nie brakuje. I na ogół ich oczekiwania dotyczące wysokości dochodów się sprawdzają.

– Gospodarstw wciąż przybywa, zwłaszcza w regionach, które turyści dopiero odkrywają, gdzie do niedawna nie było żadnych ofert noclegowych – wyjaśnia Bożena Chwałkowska, prezes federacji Gospodarstwa Gościnne.

[srodtytul]Turystyka wiejska[/srodtytul]

Termin „agroturystyka” budzi sporo nieporozumień. Pod tym szyldem działają rolnicy oferujący kwatery w swoich wiejskich gospodarstwach, ale także właściciele komfortowych pensjonatów w znanych kurortach czy osoby wynajmujące pokoje w sporych miasteczkach.

W zachodniej Europie za agroturystykę uważa się wypoczynek w prawdziwych gospodarstwach rolnych, gdzie turyści mogą poznać życie na wsi i pracę w rolnictwie. Do głównych atrakcji, oprócz autentycznej wiejskiej kuchni, należy możliwość pomocy w pracach rolnych.

W Polsce, gdzie znaczna część społeczeństwa ma wiejskie korzenie, amatorów takiego wypoczynku jest niewielu. Również niewielu rolników łączy pracę w towarowym gospodarstwie rolnym z wynajmowaniem kwater turystom. Sporo gospodarzy stara się natomiast podkreślić związki z rolnictwem symbolicznie, np. hodując kozy czy trzymając konie dla gości.

W praktyce w Polsce mamy nie tyle agroturystykę, ile turystykę wiejską. Coraz częściej zajmują się nią osoby, które wcześniej nie miały z rolnictwem nic wspólnego. Większość z nich jest formalnie rolnikami, bo mają co najmniej 1 ha ziemi i płacą składki do KRUS.

Uprawnia ich to do zwolnienia z podatku, jeśli wynajmują nie więcej niż pięć pokojów we własnym budynku mieszkalnym na wsi. Prowadzenia normalnej produkcji rolnej, nawet na małą skalę, nikt od nich nie wymaga.

Nie ma także, z wyjątkiem wspomnianych przepisów podatkowych, odrębnych regulacji prawnych, które dotyczyłyby turystyki wiejskiej.

[srodtytul]Zimna woda przez całą dobę[/srodtytul]

Wynajmujący kwatery muszą spełniać minimalne wymagania dotyczące wszystkich prowadzących działalność hotelarską. Nie są one zresztą zbyt wygórowane. Dwuosobowy pokój do wynajęcia powinien mieć co najmniej 6 mkw.

Musi być w nim łóżko o szerokości 120 cm, stół, nocny stolik, taboret, wieszak, półka, zasłony, kosz na śmieci i co najmniej jeden „punkt świetlny” z 60-watową żarówką. Ponadto gościom należy zapewnić dostęp do zimnej wody przez całą dobę i dostęp do ciepłej wody.

Dawniej wiele kwater agroturystycznych zapewniało tylko takie spartańskie warunki. Dziś byłoby to nie do przyjęcia. Dlatego agroturystyka wymaga coraz większych nakładów i stałych inwestycji.

– Właściciel gospodarstwa, który nie wydaje co najmniej kilku – kilkunastu tysięcy złotych rocznie na poprawę standardu domu i jego otoczenia, remont urządzeń sanitarnych czy zakup sprzętu sportowego, stopniowo wypada z rynku. Skala wydatków zależy oczywiście od wielkości gospodarstwa – podkreśla Aleksander Twardosz, prezes Stowarzyszenia Galicyjskie Gospodarstwa Gościnne, skupiającego około 200 gospodarstw w województwach małopolskim i podkarpackim.

[srodtytul]Rozwiązania proste i tanie[/srodtytul]

Przykładem szybkiej poprawy standardu kwater wiejskich są osobne łazienki w każdym pokoju. Jeszcze dziesięć lat temu były rzadkością. Obecnie, zależnie od regionu, pokoje z łazienkami stanowią 50 – 70 proc.

Łazienka to dziś największy wydatek dla właściciela nowej kwatery. Według poradnika dla gospodarstw planujących inwestycje w agroturystykę koszt jej urządzenia to ok. 7 tys. zł.

Na umeblowanie dwuosobowego pokoju trzeba wydać ok. 6 tys. zł. Łączne nakłady na taki dość skromny pokój, z czajnikiem elektrycznym, ale bez telewizora, to zatem 13 tys. zł.

Do tej sumy pomnożonej przez liczbę pokojów trzeba doliczyć wydatki na pomieszczenia wspólne, lodówkę, kominek, telewizor, radio, grille, altany, huśtawki, meble ogrodowe... I wszystko to trzeba stale wymieniać na lepsze i nowsze.

– Niedawno wymieniłam kabiny prysznicowe. Nie dlatego, że poprzednie były w złym stanie. Ich wzornictwo nie odpowiadało już dzisiejszej modzie – wyjaśnia prezes Chwałkowska prowadząca komfortowy dom agroturystyczny na Kaszubach.

Modernizacja kwater, choć dokonywana przeważnie etapami, należy do najpoważniejszych pozycji w kosztach. Praktycznie stanowi największe obciążenie dla budżetu gospodarstwa agroturystycznego.

Inwestując w podnoszenie standardu i nowoczesną technikę, nie wolno jednak zapominać, że w agroturystyce zalecane są rozwiązania proste i tanie. Jak podkreślają autorzy poradnika dostępnego na stronie internetowej Gospodarstw Gościnnych, dotyczy to nie tylko umeblowania czy wyposażenia łazienek.

Także w ogrodzie najlepiej posadzić pospolite kwiaty, od niepamiętnych czasów zdobiące wiejskie ogródki: malwy, nasturcje, lewkonie, maciejkę, rumianek. Spośród drzew najodpowiedniejsze są dęby, lipy, modrzewie, jałowce, klony i czeremchy.

Na tablicach informacyjnych, którymi oznaczone są gospodarstwa agroturystyczne, coraz częściej można dostrzec charakterystyczne słoneczka. Oznaczają one, że kwatera uzyskała oficjalną kategorię przyznawaną przez ekspertów federacji Gospodarstwa Gościnne. Może to być: standard albo jedno, dwa lub trzy słoneczka.

Poddanie się kategoryzacji to dla turystów obeznanych z agroturystyką dowód, że gospodarze dbają o jakość kwatery.

Słoneczka mogą być przyznawane wszystkim właścicielom kwater na wsi. Członkom stowarzyszeń zrzeszonych w federacji przysługuje ulga w opłacie za kategoryzację; zamiast 700 zł płacą 350 zł.

[srodtytul]Słoneczko do słoneczka[/srodtytul]

Pokój dwuosobowy w gospodarstwie, któremu przyznano jedno słoneczko, musi mieć co najmniej 10 mkw., a nie 6 mkw., jak w kategorii standard. Powinno być w nim dwuosobowe łóżko o szerokości co najmniej 140 cm (standardowo 120 cm) i szafa garderobiana.

W domu z dwoma słoneczkami pokój dwuosobowy powinien mieć już 12 mkw. i połowa pokojów musi mieć własną łazienkę. W kwaterze z trzema słoneczkami gość ma prawo do 14 mkw. w pokoju dwuosobowym. Poza tym powinien dostać do dyspozycji m.in. stół do pisania lub biurko, fotel i dwie dodatkowe żarówki.

– Słoneczko podnosi wiarygodność gospodarstwa. To nasza rekomendacja dla kwater skategoryzowanych. Ale polecamy także gospodarstwa bez kategorii, należące do stowarzyszeń zrzeszonych w federacji – wyjaśnia Bożena Chwałkowska.

Słoneczka Gospodarstw Gościnnych, czyli oficjalne potwierdzenie jakości kwatery, uzasadniają stosowanie wyższych cen. Za nocleg w najlepszych kwaterach w najatrakcyjniejszych miejscowościach płaci się 60 zł od osoby. Natomiast w standardowych pokojach i w mniej znanych okolicach stawka może być trzy razy niższa.

Specjaliści z federacji oceniają, że łączne koszty wynajmowania jednego dwuosobowego pokoju z własną łazienką – wraz z amortyzacją, ale bez zapłaty za pracę właściciela – wynoszą ok. 35 zł dziennie. Zakładając, że pokój wynajmuje się za co najmniej 60 – 70 zł, dzienny przychód wynosi 25 – 35 zł, z tym że obejmuje także wynagrodzenie za pracę.

Do tego należy doliczyć kilkanaście złotych dziennie za żywienie turystów. W sumie daje to – przy obłożeniu przez 100 dni w roku i przy pięciu pokojach (zwykle w agroturystyce przyjmuje się takie podstawowe założenia) – około 25 tys. zł rocznie. Przy większej liczbie gości (często w pokoju są trzy, cztery miejsca do spania) zyski bywają znacząco wyższe.

[ramka][b]Klucz to za mało[/b]

Jednak niewielu właścicieli kwater traktuje agroturystykę jako główne źródło utrzymania. W zasadzie satysfakcjonujące przychody zapewnia dopiero wynajem ponad dziesięciu pokojów z więcej niż 30 miejscami noclegowymi.

W praktyce w większości gospodarstw bardzo trudno o gości w każdym pokoju przez sto dni w roku. Osiągnięcie takiego wskaźnika wymaga wielkiej aktywności i inwencji.

– Już od dawna nie wystarczy zaoferować gościowi klucz do pokoju i nocleg. Właściciel kwatery musi być kucharzem, przewodnikiem i gawędziarzem. Powinien wiedzieć możliwie dużo o ciekawych miejscach w okolicy, znać miejscowe zabytki – podkreśla Andrzej Konarski, właściciel gospodarstwa agroturystycznego pod Kockiem.

W większości wiejskich kwater są dziś rowery dla gości, często też kajaki i konie, a w biblioteczce przewodniki, mapy turystyczne i publikacje o regionie. Ale i to już za mało.

Gospodarstwo Romana Glapiaka w Dźwiniaczu Dolnym pod Ustrzykami Dolnymi słynie np. ze Święta Chleba, plenerowej imprezy ściągającej 1,5 tys. turystów. Pokazom i nauce pieczenia chleba towarzyszą występy artystyczne.

– Czerpiemy też papier, a ostatnio filcujemy wełnę. To nasze własne produkty turystyczne. Dzięki nim gości u nas nigdy nie brakuje – wyjaśnia Roman Glapiak.[/ramka]

[ramka][b]Dotacje na agroprojekty[/b]

Pieniądze unijne na agroturystykę można pozyskać przede wszystkim z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich 2007 – 2013 (PROW). Można ich szukać także w regionalnych programach operacyjnych.

W PROW należy ubiegać się o dotacje z działania 3.1.1 „Różnicowanie w kierunku działalności nierolniczej”. Są to środki przeznaczone dla rolników, ich małżonków oraz domowników (osoby fizyczne ubezpieczone na podstawie [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=6463DA4A082B50B3B2A2A23A32815A95?id=263365]ustawy z 20 grudnia 1990 r. o ubezpieczeniu społecznym rolników)[/link].

Pomoc można uzyskać na podjęcie lub rozwijanie działalności w zakresie m.in. usług turystycznych oraz związanych ze sportem, rekreacją i wypoczynkiem.

Działalność, której dotyczy dofinansowanie, musi być zarejestrowana w miejscowości należącej do gminy wiejskiej lub miejsko-wiejskiej (z wyłączeniem miast powyżej 5 tys. mieszkańców) albo miejskiej (z wyłączeniem miejscowości powyżej 5 tys. mieszkańców).

Inwestycje związane z budową, remontem, wyposażeniem i zagospodarowaniem nieruchomości muszą być zlokalizowane w tych miejscowościach.

Pomoc unijna to zwrot części kosztów kwalifikowanych (maksymalnie 50 proc.). Maksymalna wartość wsparcia dla jednego beneficjenta w gospodarstwie rolnym wynosi 100 tys. zł.

W programach regionalnych zasady rozdzielania dotacji na agroturystykę są różne w zależności od województwa. Zwykle pieniędzy na agroprojekty należy szukać w działaniach turystycznych danego RPO.

Przykładowo w Regionalnym Programie Operacyjnym Województwa Mazowieckiego o środki na agroprojekty można ubiegać się z działania 6.2 „Turystyka”. Dofinansowanie można otrzymać m.in. na przedsięwzięcia dotyczące budowy lub unowocześniania bazy noclegowej, gastronomicznej i rekreacyjnej dla turystów.

W woj. kujawsko-pomorskim pieniędzy należy szukać w działaniu 6.2. „Rozwój usług turystycznych i uzdrowiskowych”. Dotowane są projekty z zakresu turystyki realizowane na obszarach wiejskich, związane z tworzeniem alternatywnych źródeł zatrudnienia. Wspierana jest agroturystyka i turystyka wiejska.

Przykładowe projekty to: budowa, przebudowa i rozbudowa infrastruktury oraz obiektów o znaczeniu regionalnym lub ponadregionalnym służących rozwojowi specyficznych form turystyki, np. agroturystyki czy turystyki leśnej. Beneficjenci to m.in. samorządy i organizacje pozarządowe.

W Świętokrzyskiem środki na agroturystykę zawiera działanie 2.3. „Promocja gospodarcza i turystyczna regionu”. Chodzi m.in o promocję turystyki wiejskiej, agroturystyki i ekoturystyki.

Beneficjentami mogą być np. instytucje otoczenia biznesu, samorządy, organizacje pozarządowe. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę, że większość pieniędzy na turystykę w programach regionalnych została już rozdysponowana.[/ramka]

[ramka][b]Ile na start (w zł)[/b]

[b] Małe gospodarstwo agroturystyczne[/b]

- wyposażenie pięciu pokojów 30 500

- urządzenie pięciu łazienek 35 000

- wyposażenie wspólnych pomieszczeń 32 000

- rowery i kajaki 8 000

- reklama 1 500

[b]Razem 107 000[/b] [/ramka]

[ramka][b]Sto dni obłożenia[/b]

>> Właściciele kwater agroturystycznych, posiadający co najmniej 1 ha ziemi i będący płatnikami KRUS, nie płacą podatku dochodowego od tej działalności. Warunkiem jest wynajmowanie nie więcej niż pięciu pokojów we własnym budynku mieszkalnym, położonym na wsi.

Zwolnienie obejmuje również dochody z żywienia gości mieszkających w tych pokojach. Gospodarstwo agroturystyczne z większą liczbą pokojów to już firma opodatkowana na zasadach ogólnych; wymagane jest wtedy zarejestrowanie działalności gospodarczej.

>> Według autorów poradnika dostępnego w Polskiej Federacji Turystyki Wiejskiej Gospodarstwa Gościnne urządzenie i wyposażenie dwuosobowego pokoju w istniejącym budynku kosztuje prawie 6100 zł. Najwięcej trzeba wydać na łóżka materace (razem 1400 zł) oraz na szafę (900 zł).

>> Urządzenie osobnej łazienki dla jednego pokoju kosztuje ok. 7 tys. zł.

>> Istotną pozycją w kosztach są wydatki na reklamę. Na początek trzeba na ten cel przeznaczyć co najmniej 1500 zł.

>> Amortyzacja wyposażenia pokoju (w ciągu dziesięciu lat) i łazienki (15 lat) to łącznie 1070 zł rocznie. Przy założeniu, że pokój jest wynajęty przez 100 dni w roku (jest to założenie dość optymistyczne) dzienne obciążenie z tytułu amortyzacji wyniesie 10,70 zł.

>> Do wydatków na utrzymanie pokoju trzeba dodać udział w amortyzacji pomieszczeń wspólnych: altan, grilla, piaskownicy, huśtawek, mebli ogrodowych, rowerów itp. W gospodarstwie, które może przyjąć do 15 gości, oznacza to koszt co najmniej 2,5 zł od osoby, czyli 5 zł od pokoju dziennie.

>> Po doliczeniu m.in. wydatków na pranie, energię elektryczną, wodę, środki czystości, malowanie przed sezonem łączne koszty wynajmu pokoju wyniosą ok. 35 zł dziennie.

>> Ceny kwater agroturystycznych są bardzo zróżnicowane. W zależności od regionu i standardu za nocleg płaci się od 20 do 60 zł od osoby.

>> Jeśli przyjmiemy, że opłata za wynajęcie dwuosobowego pokoju wynosi 70 zł dziennie (35 zł od osoby), po odliczeniu kosztów na jednym pokoju właściciel zarobi 35 zł dziennie (jest w tym też wynagrodzenie za jego pracę).

Gdy doliczy się do tego zarobek na żywieniu turystów, dzienny zysk urośnie do 50 – 60 zł. Przy stu dniach wynajmu w ciągu roku dochód z jednego pokoju wyniesie 5 – 6 tys. zł rocznie.

Jeśli w gospodarstwie jest pięć pokojów, będzie to 25 – 30 tys. zł w ciągu roku.[/ramka]

[ramka][b]Gościom zależy na łazienkach[/b]

[b]Edyta Rowińska, współwłaścicielka gospodarstwa agroturystycznego w Strękowiźnie pod Augustowem:[/b]

Mieszkamy w leśnej osadzie nad Jeziorem Długim, w której są tylko trzy gospodarstwa. Letnicy przyjeżdżali tutaj już za czasów moich dziadków. Wiem z opowiadań, że cieszyli się, kiedy mogli pomagać w polu, na przykład przy zbiorze machorki. Drugą atrakcją była kąpiel w jeziorze.

Dziś wymagania są o wiele większe, szczególnie jeśli chodzi o standard mieszkania. Mamy dla turystów pole namiotowe i pięć pokojów w dwóch budynkach, razem 20 miejsc.

Przez parę lat inwestowaliśmy w łazienki. Od dwóch sezonów mają je wszystkie pokoje. Niektóre – w budynku, do którego musieliśmy dopiero doprowadzić kanalizację – kosztowały 20 tys. zł każda.

Na łazienkach zależy szczególnie nowym gościom. Ci stali, którzy przyjeżdżają od lat, najlepiej się czują w starych znajomych kątach i wolą, żeby za bardzo się nie zmieniały.

Co roku coś modernizujemy albo kupujemy. Ostatnio kupiliśmy nowe plastikowe łodzie dla wędkarzy.

Parę lat temu dzięki SAPARD, z którego dostaliśmy zwrot połowy kosztów, ociepliliśmy dom, zrobiliśmy nowe elewacje i remont pokojów, kupiliśmy meble i lodówki. Stale rozglądamy się za nowymi dotacjami, ale nic odpowiedniego dla nas ostatnio nie ma.

W tym roku chcemy kupić urządzenie, które umożliwi doprowadzenie oświetlenia do namiotów na polu namiotowym. W przyszłości chcielibyśmy przebudować starą oborę na salę konferencyjną i zwiększyć liczbę miejsc noclegowych. Mogłyby wtedy przyjeżdżać do nas firmy na szkolenia.

Ale i tak bez problemu osiągamy 30 proc. obłożenia miejsc w ciągu roku. Pomaga nam to, że mamy rekomendację Suwalskiej Izby Rolniczo-Turystycznej i przyznaną kategorię standard. Kategoryzacja nas nic nie kosztuje, płaci za to SIRT z pieniędzy unijnych.

Nasz słaby punkt to kiepska droga. Strękowizna leży tylko 6 km od Augustowa, ale trudno do nas dojechać i trudno trafić. Kwaterami zajmuję się głównie ja, bo mąż pracuje w Lasach Państwowych. Ale większość naszych dochodów przynosi agroturystyka.[/ramka]

[ramka][b]Tylko na kilka dni[/b]

[b]Maria Dolińska, współwłaścicielka gospodarstwa agroturystycznego w Orchówku koło Włodawy:[/b]

Za agroturystykę wzięłam się z przymusu, kiedy straciłam pracę w drugiej połowie lat 90. Mieszkamy we wsi nad samym Bugiem, 3 kilometry od Jeziora Jasnego, jednego z najbardziej znanych miejsc na Pojezierzu Łęczyńsko-Włodawskim. I akurat wykończyliśmy nowy, duży dom. Wielkich inwestycji nie robiliśmy. Kupiliśmy meble, wyposażenie i zaczęliśmy się reklamować przez nasze lokalne stowarzyszenie agroturystyczne.

Przez pierwszych parę lat zainteresowanie naszą ofertą było duże. Przyjeżdżali często goście z Warszawy, z dziećmi, przeważnie na dwa tygodnie albo dłużej. Zamawiali całodzienne wyżywienie. Poszukiwali ciszy i spokoju.

Od pięciu lat to się skończyło. Podejrzewam, że warszawiacy się wzbogacili i jeżdżą za granicę. A do nas przyjeżdżają goście z Rzeszowa, Lublina, Puław, Radomia i mniejszych miast z sąsiednich województw. Widać, że muszą się liczyć z pieniędzmi. Na ciszy mniej im zależy. Nie zamawiają wyżywienia. Przywożą własny prowiant. Przeważnie są u nas tylko przez weekend lub parę dni. Góra tydzień.

Ogólnie liczba gości w Orchówku (agroturystykę prowadzi tu też jedna z sąsiadek) spadła mniej więcej o połowę. Nawet to, że mamy bardzo konkurencyjne ceny, od 20 zł za nocleg, nie zmienia sytuacji.

Na szczęście mąż jest już na emeryturze i prowadzi sporą pasiekę. Ja z kolei robię i sprzedaję przetwory z warzyw, grzybów i owoców. A także sery, bo mam krowę. Tak więc radzimy sobie. A agroturystyka jakoś się kręci. W każdym razie nie dopłacamy do niej.

Zresztą byłoby mi żal wycofać się z tej działalności. Zawsze coś ciekawego się dzieje. Spotyka się nieraz bardzo fajnych ludzi. Interesujące były też szkolenia organizowane przez nasze stowarzyszenie, np. z dziedzictwa kulturowego.

Dzięki nim mogę gościom sporo opowiedzieć o okolicznych zabytkach czy atrakcjach turystycznych i doradzić im, co warto zobaczyć.[/ramka]