Inspekcje drogowe państw UE biorą się za polskich kierowców i przewoźników. Chodzi o kary za odpoczynek w kabinie tira. Posypały się pierwsze surowe kary.
Czytaj także: Firmy transportowe ciągle muszą płacić za nocleg kierowcy w kabinie - wyrok Sądu Najwyższego
Już nie tylko Francja, ale też Holandia, Belgia, Anglia, Niemcy i Włochy w pełni respektują regulacje dotyczące spędzenia 45-godzinnego odpoczynku przez kierowców. Problem dostrzegło Ogólnopolskie Centrum Rozliczania Kierowców. Polscy przewoźnicy powinni zwrócić szczególną uwagę na nową praktykę zagranicznych urzędników. Ci stają się coraz bardziej rygorystyczni.
Chodzi o to, że karzą oni już nie tylko za złapanie na spaniu w kabinie tira (czyli na gorącym uczynku). Teraz wystawiają kary nawet 28 dni wstecz. Najwyższe mogą sięgać nawet 30 tys. euro. Inspektorzy żądają od kierowców okazania dokumentów potwierdzających korzystanie z hotelu.
Od grudnia 2017 r. za sprawą wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w krajach unijnych obowiązuje bowiem bezwzględny zakaz spędzania w pojeździe odpoczynków regularnych, tygodniowych.
Taka przerwa w pracy trwająca minimum 45 godzin powinna się odbywać w miejscu, w którym zapewnione są warunki socjalne równe z hotelowymi. Trybunał zauważył wówczas, że istnieje nieścisłość w art. 8 ust. 8 rozporządzenia 561/2006, ponieważ regulacja nie wskazuje wyraźnie, w jaki sposób oraz gdzie kierowca ciężarówki powinien spędzać długi odpoczynek. Do tej pory praktyki były różne, a przewoźnicy kreatywni w poszukiwaniu obejść kłopotliwego nakazu.
Problem na większą skalę pojawił się, gdy do krajów Unii Europejskiej egzekwującej przepisy nakładające kary za spanie w kabinie podczas regularnego odpoczynku tygodniowego dołączyły kolejne państwa. Przykład?
– Belgowie wystawiają kary 1800 euro – podaje Jakub Ordon, ekspert OCRK. I dodaje, że jeśli przewoźnik nie zgodzi się z karą i sprawa trafi do sądu, w razie przegranej, może zapłacić nawet 60 tys. euro.
Przykładem ostatniego nieprzyjemnego wydarzenia dla polskiego przewoźnika jest ukaranie za nieprzedstawienie dokumentu pokazującego, że kierowca faktycznie spędził regularny odpoczynek tygodniowy w hotelu na terenie Włoch. 275 euro zapłaci pracownik, a 1575 właściciel firmy transportowej.
Co mogą zrobić polscy przewoźnicy?
Jedynym rozwiązaniem jest ścisła współpraca ze spedycją i planowanie powrotów do Polski w okresach dwutygodniowych (lub blisko trzytygodniowych w systemie 3/1).
W innym wypadku konieczna jest rezerwacja miejsca w hotelu. Mimo iż przepisy traktowane są przez samych kierowców jako utrudnienie w pracy, pamiętać trzeba, że takie rozwiązania mają na celu podniesienie bezpieczeństwa na drodze.
Maciej Wroński ze Związku Pracodawców Transport i Logistyka twierdzi, iż fakt, że z czasem posypią się surowe kary, był do przewidzenia. Najpierw zadbano o przygotowanie do wprowadzenia zmian. Były szkolenia, zatrudniono nowych pracowników. Teraz czas na egzekucję.
– Nie po to wprowadza się przepisy, żeby ich potem nie egzekwować – mówi „Rz". I przekonuje, że sytuacja może ulec zmianie, kiedy tamtejszy biznes zacznie odczuwać braki. Można się spodziewać, że część przewoźników zrezygnuje z tych kierunków transportowania.
– Nie można zapominać, że aż 62 proc. przewozów w UE realizują przewoźnicy z unijnych państw tzw. peryferyjnych, m.in. z Polski – podaje. ©?