Przedsiębiorcy coraz częściej narzekają na rafę proceduralną, jaką jest tzw. prekluzja dowodowa. Niejeden z nich, mając racje po swej stronie, przegrał sprawę z jej powodu. Nie zgłosił bowiem odpowiednio wcześnie dowodów, a później sąd nie chciał ich uwzględnić.

Dwaj przedsiębiorcy zastrzegli w zawartej na pięć lat umowie najmu atrakcyjnego lokalu w stolicy karę umowną na wypadek rozwiązania jej przed terminem. Określili ją jako równowartość czynszu do końca trwania umowy, a że już po półtora roku doszło do jej zerwania, kara sięgała 4 mln zł.

Spór koncentrował się na tym, czy karę umowną można stosować do takich kontraktów oraz czy niekonieczne jest wykazanie szkody. Na oba pytania warszawski sąd Apelacyjny odpowiedział twierdząco, ale najciekawsza była kwestia wysokości kary.

– To prawda, że kara była wysoka – powiedziała sędzia – ale wniosku o jej miarkowanie nie złożono w I instancji, co jest wymogiem w sprawie gospodarczej, tzw. prekluzja dowodowa (sygn. ACa 527/06).

Prekluzja dowodowa to obowiązek przedstawienia wniosków dowodowych już w pozwie i w odpowiedzi na pozew. Późniejsze ich zgłoszenie jest możliwe jedynie wtedy, gdy wcześniej nie było możliwe lub gdy potrzeba taka wynikła później – rygor ten dotyczy zwłaszcza spraw gospodarczych: art. 47912 § 1 kodeksu postępowania cywilnego.

Kilka dni temu przepis ten badał Trybunał konstytucyjny. Orzekł jednak, że nie ogranicza on dojścia do prawdy oraz prawa stron do obrony. W sposób wprawdzie rygorystyczny, ale uzasadniony istotą i celami procesu sądowego, określa jedynie czas, w którym pozwany powinien przedstawić wszystkie środki obrony. Kwestionowany przepis nie ogranicza roli sędziego. Analiza orzecznictwa dowodzi, że wskazywane przez skarżących naruszenia prawa do rzetelnej procedury nie wynikają z samej treści przepisu, lecz z jego praktycznego stosowania.

Rzecz w tym, że przedsiębiorcy krytykują nie tyle konkretne przypadki, ile właśnie system rozstrzygania sporów gospodarczych (por. wypowiedź obok).

Własne zdanie w tej kwestii ma Konfederacja Pracodawców Polskich. – Stawianie przedsiębiorcom surowych wymagań, zwłaszcza gdy nie mają fachowej pomocy prawnej, jest w obecnych realiach nieuzasadnione. Rygorom takim powinny towarzyszyć systemowe rozwiązania zapewniające przedsiębiorcom szeroki dostęp do fachowej pomocy prawnej, podnoszenie świadomości prawnej obywateli, np. przez uczenie podstaw prawa już w szkole podstawowej – powiedział „Rz” Henryk Michałowicz, ekspert prawny KPP.

Łagodniej patrzy na te rygory sędzia Dorota Kozarzewska, wiceprezes warszawskiego Sądu Okręgowego Wydział Gospodarczy.

– To nie jest tak, że przedsiębiorca dowiaduje się o sporze z pozwu. Zwykle wie o tym wcześniej, nieraz też strony pertraktują. Nie zmienia to faktu, że drobni przedsiębiorcy, bez stałej pomocy prawnika, mogą mieć problemy z prowadzeniem sporu sądowego. Od przedsiębiorcy można jednak wymagać większej zapobiegliwości, przezorności. Ale i od sędziego można oczekiwać nieraz liberalniejszego podejścia do prekluzji – wiąże ona bowiem strony, ale nie sąd.

[ramka]Andrzej Michałowski, wiceprezes Naczelnej Rady Adwokackiej

TK wskazał, że prekluzja dowodowa w sprawach gospodarczych to problem racjonalnego stosowania nieprecyzyjnych i ogólnych klauzul postępowania cywilnego. Właśnie jednak w praktyce prekluzja narusza prawo do równego traktowania stron postępowania, zwłaszcza w stosunkach gospodarczych. Jak może być inaczej, skoro powód ma nieograniczony czas na zbieranie dowodów przed złożeniem pozwu, a pozwany tylko dwa tygodnie. Jest to szczególnie dolegliwe w złożonych sporach gospodarczych. NRA zaproponowała właśnie posłom takie zmiany k.p.c., aby postępowanie, zwłaszcza w sprawach gospodarczych, nie tracąc na szybkości i rzetelności, respektowało zasadę równości stron.[/ramka]

masz pytanie, wyślij e-mail do autora [mail=m.domagalski@rp.pl]m.domagalski@rp.pl[/mail]